O kotku, który nie chciał pić mleka
18 listopada 2011
O żabce Piskatce i króliczku Skoczku
23 grudnia 2011
Pokaż wszystkie

Opowieści

Czasem wyobrażam sobie siebie siedzącego przy ogniu i snującego opowieści. A dookoła ogniska siedzą zasłuchani ludzie. Niektórzy z nich ubrani są w dziwne turbany i togi, inni odziani w wytworne płaszcze, ale są i tacy, których ciała okryte są zwykłymi niewyprawionymi skórami zwierzęcymi. Są tam mężczyźni i kobiety. Są tam młodzieńcy, ludzie dojrzali i starcy. I wszyscy Ci ludzie słuchają właśnie mnie. Zastanawiam się gdzie jestem. Czy te przepiękne lasy dookoła to białowieskie bory, czy też puszcze porastające zachodnią Europę? Czy to w ogóle jest Europa? Czy znajdujemy się na Ziemi? Wszystko jest możliwe. Moje myśli błądzą dookoła, a opowieść trwa. Widzę zasłuchane twarze. Widzę płomienie tańczące na tych twarzach. Odbijające się w zapatrzonych we mnie oczach. Oczach ciekawych życia, sokolich oczach myśliwych, oczach zamglonych przez czas, oczach przesłoniętych napływającymi do nich łzami. A opowieść snuje się dalej.

Spojrzałem na rozgwieżdżone niebo, próbując rozpoznać jakąkolwiek z gwiazd czy konstelacji. Mimo wysiłku nie udało mi się żadnej rozpoznać. Znów zacząłem zastanawiać się nad położeniem tego miejsca. Miejsca pośród drzew, gdzie ciepło ognia rozgrzewa słuchaczy i zniechęca od udania się do szałasów, w których znajdują się niezagrzane posłania ze skór. I wszyscy siedzą wsłuchani w słowa rodzące się w moim gardle. Wszyscy pochłaniają każde słowo, każde zdanie, gdyż opowieść trwa nadal.

Być może to nie miejsce jest inne, ale czas. Czy te stroje mogą być barokowe, a może wcześniejsze. Teraz sobie przypominam, że gdy rozniecano ogień posłużono się krzemieniami, zamiast zapalniczką. Wtedy nie wydało mi się to dziwne, teraz i owszem. Znowu omiotłem swym wzrokiem zebranych. Napięcie na ich twarzach jest bardzo wyraźnie widoczne.

Opowieść zbliża się do nieoczekiwanego finału. Pewien staruszek siedzi wsłuchany z otwartą buzią. Ukazuje swoje pozbawione zębów dziąsła. Śmieszny widok – tak sobie myślę, jednak nie mam czasu się dłużej nad tym zastanowić. Otóż opowieść prawie wrze od napięcia. Niektórzy słuchacze zaczynają dziwnie się wiercić, jakby nie mogli dłużej wysiedzieć w tej samej pozycji. Inni zamknęli oczy, aby lepiej wyobrazić sobie te sceny. Wszyscy siedzą zahipnotyzowani wesoło podskakującymi płomieniami, trzaskami wydobywającymi się z płonących drew, oraz moim głosem. A finał już jest blisko.

Patrzę na tych ludzi słucham pomruków aprobaty i cichych szeptów wydobywających się z ich ust. Słyszę odgłosy zwierząt w zagrodzie znajdującej się gdzieś za moimi plecami. Przypominam sobie te zwierzęta. Pamiętam konie, pamiętam wielbłądy, pamiętam zebry i osły. Gdzie ja jestem?

Patrzę po ludziach zebranych wokoło. Oni również nie mogą doczekać się finału. Widzę już to zniecierpliwienie, na ich twarzach, w ich gestach, ich ruchach. A płomienie wciąż tańczą i tańczą. I nagle opowieść dobiega końca. Puenta dociera do uszu słuchaczy, szybkie impulsy trafiają do mózgów i nagle wszyscy zebrani wokół ogniska wydają wspólnie jakby na jedną komendę głębokie westchnienie. Pojawiają się łzy, pojawiają się uśmiechy, brawa, nawet wiwaty. Ludzie podchodzą do mnie, klepią mnie po plecach. A ja nadal nie wiem, gdzie się znajduję.

Naglę otwieram oczy. Potrząsam głową. Z drugiego pokoju dobiegają mnie dźwięki ściszonego radia. Patrzę nie dowierzając, wokoło. Gdzie jestem? Cóż to za miejsce? Z letargu wyrywa mnie głos. Głos mojego dziecka: „Tato, opowiesz jeszcze jedną bajkę, Prooooszę.”

I jak tu nie kochać opowieści? Jak tu nie kochać takich brzdąców, którzy się tych opowieści dopraszają? Jak tu się powstrzymać, kiedy opowieść snuje się sama, a życie zwalnia biegu, nabiera żywszych barw?

Niech ta opowieść trwa nadal. Niech życie stanie się bardziej barwne, niech stanie się bardziej fantastyczne, mniej przewidywalne. Szkoda, ze w dzisiejszych czasach grille wyparły tradycyjne ogniska. Szkoda, że radio i telewizja wypierają tradycyjne opowieści, czy wspólne rodzinne czytanie książek. Szkoda, że Internet i gry komputerowe stają się zamiennikami wspólnie spędzanych chwil w gronie znajomych i przyjaciół.

Z drugiej jednak strony, we wszystkim można znaleźć pozytywne aspekty. A kto powiedział, ze nasze dzieci nie powrócą do tradycji opowieści przy ognisku? Trzeba jedynie dać im dobry przykład. A więc do dzieła.

PS. Przypominam, że tylko do końca listopada czekam na teksty Twoich bajek. Więcej informacji na ten temat tutaj.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Udostępnienia Dla Niedowidzących