Wierzę w Ciebie, na pewno sobie poradzisz!
18 maja 2009
Stracony rok życia
20 maja 2009
Pokaż wszystkie

Majówka za miastem

Majówka za miastem

W niedzielne popołudnie wraz z żoną i dziećmi wybraliśmy się na grilla do naszych znajomych. Znajomi posiadają mały domek pod lasem i sporą działkę. A ponieważ mają również małe dziecko więc teren działki oprócz tego, że jest ogrodzony i zadbany to jeszcze na dodatek jest dziecioodporny. To znaczy, że właściciele zadbali, aby zlikwidować możliwie jak najwięcej elementów stanowiących zagrożenie dla ich pociechy. Oczywiście usunięcie wszystkich graniczyłoby z cudem, gdyż inwencja jednego dziecka jest tak duża, że żaden rodzic nie jest w stanie przewidzieć co taki mały człowieczek wykombinuje. Sprawa się komplikuje gdy zamiast jednego małego, pełnego inwencji rozumku mamy trzy lub więcej.

Dlaczego dzieci są bardziej pomysłowe od nas – dorosłych. Być może ich pomysły są z naszego punktu widzenia mniej praktyczne, mniej użyteczne i czasem wręcz niebezpieczne dla zdrowia lub życia, jednak jest ich tak wiele, że czasem się zastanawiam jak one to robią. Jak to się dzieje, że dzieciom tak łatwo przychodzi akt twórczego myślenia, a co najważniejsze, że tak łatwo przechodzą od myśli do czynu? Zapewne jest to spowodowane brakiem ograniczeń. Moje dzieci są jeszcze na tyle małe, że nie zostały im (jeszcze) wpojone ograniczenia (no może w kilkoma wyjątkami dotyczącymi dobrego zachowania). Głównym źródłem ograniczeń są sami rodzice, którzy karcą dzieci za złe zachowanie, mówią co wolno, a czego nie wolno itd. Jednak najbardziej ograniczającym okresem naszego dzieciństwa jest okres szkolny.

Tak. To właśnie w szkole dzieci zatracają większość swojej inwencji i zapału. Dlaczego tak się dzieje? Otóż w szkole dziecko nagradzane jest za pracę zgodnie z założonym programem, schematem nauczania. Wszelkie odstępstwa od schematu są niemile widziane. Bo dziecko odstające od grupy to problem dla nauczyciela. Umie za mało, za wolno przyswaja materiał to „opóźnia inne dzieci”, natomiast jeśli uczy się zbyt szybko i odstaje od grupy w drugą stronę – to też jest wielki problem, bo „nudzi się na lekcjach”, a nauczyciel nie może poświęcać większości swojego cennego czasu tylko jednemu (nawet bardzo uzdolnionemu) uczniowi. Kolejnym szkolnym problemem jest karanie za błędy. Zrobisz cztery błędy na dyktandzie i dostajesz kiepską ocenę. Jest to największy błąd naszego systemu szkolnictwa. Udowodniony jest fakt, że człowiek najwięcej uczy się popełniając błędy i wyciągając z nich wnioski. Karanie dziecka za popełnianie błędów jest więc wielką pomyłką. Weźmy przykład Thomasa Edisona – wykonał tysiące nieudanych prób, mimo to nie poddawał się, gdyż twierdził, że znalazł kilka tysięcy sposobów jak nie należy konstruować żarówki. Z każdej nieudanej próby wyciągał wnioski i ostatecznie stworzył działający model, który przyniósł mu sławę i bogactwo. Karanie dziecka za to, że popełniło błąd wywołuje jedynie uczucie zniechęcenia i sprawia, że dziecko przestaje próbować. Efekt ten nasila się wraz z wiekiem.

Ograniczenia nabyte w okresie dzieciństwa zakorzeniają się w naszych umysłach i są głównym źródłem naszych życiowych niepowodzeń. Lękamy się przed podjęciem działania, nasze myśli przepełnione są stwierdzeniami w stylu: „to się nie uda”, „wyjdę na głupca”, „może poczekam z tym kilka miesięcy”, „tylko się ośmieszę”, „jestem na to za stary”. Pokonanie tych barier nie jest łatwe i potrzeba wiele zaparcia aby je przezwyciężyć.

Aby ułatwić życie moim dzieciom i oszczędzić im wysiłku związanego z tymi barierami, staram się nie ograniczać ich inwencji twórczej, a wręcz ją podsycać. Staram się jedynie nakierować je na odpowiednie tory, aby nie robiły krzywdy sobie i innym. W związku z tym na naszym niedzielnym wypadzie puściłem je samopas. Hasały po całym terenie, chodziły gdzie chciały, robiły co chciały i nawet jadły co chciały. Nikomu nie stała się krzywda, a dzieci wróciły do domu wymęczone, ale szczęśliwe. Przed spaniem mój starszy syn opowiedział mi, że widzieli dziuplę dzięcioła, a mama dzięcioł karmiła swoje bardzo hałasujące pisklaki.

To była naprawdę udana niedziela, a jakie ciekawe wnioski z niej wyciągnąłem ;).

Pozdrawiam i życzę udanych wypadów za miasto – Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Udostępnienia Dla Niedowidzących