Kodeks drogowy
21 stycznia 2012
Przemiana niedźwiedzia Aleksa
27 stycznia 2012
Pokaż wszystkie

Nocne koszmary

Dzisiejszej nocy kilka razy wstawałem do swojego młodszego syna. Kwilił przez sen, lub wręcz budził się z płaczem. „Miałem zły sen!” narzekał po przebudzeniu.
Początkowo przytulałem go mocno i zapewniałem o tym, że w domu jest bezpieczny; o tym, że ja jestem w pokoju obok i pojawię się przy jego łóżku, za każdym razem gdy będzie działo się coś niedobrego. Po kolejnym jednak razie zacząłem się niepokoić. Chciałem podbudować jego wiarę w to, że zły sen nie wróci. Sprawić, aby zasnął i już więcej nie budził się z płaczem. Łatwo jednak pomyśleć, a gorzej wykonać, zwłaszcza w środku nocy, gdy samemu również zostało się wyrwanym ze snu.
Wpadłem na pewien pomysł: „Masz tu swoją foczkę (jeden z ulubionych pluszaków)” – powiedziałem. – „Ona odgania złe sny i przywołuje takie, które są ładne i kolorowe”. Ta metoda nie podziałała.
Kolejny pomysł: „Aniele boży stróżu mój…” – pomyślałem, że może w ten sposób damy radę, ale nie poskutkowało.
W końcu trzecie podejście – tym razem podszedłem do sprawy bardziej rozsądkowo. Postanowiłem, że nie będę zapewniał syna, iż kolejne złe sny nie wrócą. „Co ci się przyśniło?” – zapytałem. „Smok, który cały się palił!”. Chwila zastanowienia i przyszła mi do głowy taka opowiastka:
„Jeśli możesz to spróbuj sobie przypomnieć tego smoka. A teraz, gdy już go widzisz, zrób kroczek w jego kierunku. Co to smok wyraźnie się zmniejszył. Robisz kolejny krok, a on znowu się zmniejsza. Idziesz w jego kierunku, a z każdym krokiem smok robi się coraz mniejszy i mniejszy. A gdy już jesteś tuż przy nim, okazuje się, że jest malutki niczym iskierka. Taki mały, że aby go zagasić wystarczyłaby jedna kropelka wody. Tak się składa, że masz w ręku gąbkę, którą moczysz w wodzie i wyciskasz z niej wodę wprost na smoka. Wyciekająca z gąbki woda utworzyła malutką kałużę, a ognisty smok zamienił się w malutką kijankę. Nagle nad kałużą zerwał się wiatr i przywiał malutką białą chmurkę. Chmurka rosła i rosła, aż stała się chmurką deszczową i zaczął z niej padać deszcz. Deszcz padał i padał, aż kałuża zamieniła się w malutki staw. Usiadłeś na brzegu stawu i obserwowałeś jak kijanka w nim pływa, jak rośnie i rośnie. Aż w końcu z kijanki wyrosła malutka zielona żabka. Ale nie taka zwykła żabka – to była, księżniczka zamieniona w żabkę. Żabka poprosiła cię, abyś ją pocałował, a wtedy znów stanie się księżniczką. Wziąłeś ją więc do ręki, zrobiłeś dzióbek z ust i zbliżyłeś je do łapki żabki. W końcu ją pocałowałeś. Dokoła pojawiły się jakby kolorowe fajerwerki i nagle żabka zamieniła się w księżniczkę. Księżniczka była piękna – była najpiękniejszą dziewczynką, jaką spotkałeś. I zaraz się w sobie zakochaliście. Wzięliście się za rączki i poszliście do piaskownicy, aby się pobawić. Tam zbudowaliście zamek z piasku, bo książę i jego księżniczka muszą mieć zamek, aby mieć gdzie mieszkać. A w zamku już krzątała się służba: ogrodnik pielęgnujący wspaniałe ogrody, kucharka gotująca pachnące potrawy, lokaj ubrany w czarny garnitur i sprzątaczka biegająca z piórkową miotełką służącą do wycierania kurzu. Ciekawe kto jeszcze mógłby znaleźć się w tym zamku?” – zapytałem na zakończenie.
„Pies” – odpowiedział mój syn, a chwilę potem dodał – „Tato, możesz już wrócić do siebie”.
Tej nocy jeszcze raz zdarzyło się, że syn zakwilił przez sen, ale już bez budzenia się. Wystarczyło, że pogłaskałem go po głowie i pocałowałem w czółko.
Myślę, że był to dosyć oryginalny sposób radzenia sobie z dziecięcymi koszmarami, ale najwyraźniej poskutkował. Mam nadzieję, że taka noc się więcej nie powtórzy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Udostępnienia Dla Niedowidzących