Trudno być Tatą
11 maja 2009
Pokaż wszystkie

Co skłoniło mnie do zmiany na lepsze?

Zacznijmy od tego, że zmiany zawsze są na lepsze. Więc pytanie powinno brzmieć: „co skłoniło mnie do zmiany?”, lub wręcz: „co skłoniło mnie do działania?”

Otóż, przyczyn było wiele – od kilku miesięcy staram się pracować nad swoją osobowością, myśleć pozytywnie i dostrzegać pozytywne aspekty życia. Zacząłem również dostrzegać pewne niedociągnięcia, czy wręcz wady, z którymi chciałbym się pożegnać. Jedną z podstawowych wad, którą w sobie odkryłem, jest nadmierna impulsywność w stosunku do moich dzieci.

Potrzebowałem wiele czasu aby tę wadę dostrzec. I tak naprawdę uświadomiłem ją sobie po przeczytaniu pewnego bardzo wzruszającego, a zarazem inspirującego tekstu. Jego autorem jest Larned Liwingston. Tekst ten został zamieszczony w książce D. Carnegiego, “Jak zyskać przyjaciół i zjednać sobie ludzi”. Poniżej zamieszczam ten tekst, gdyż uważam, że każdy rodzic powinien przynajmniej raz w życiu ten tekst przeczytać. A im wcześniej tym lepiej 🙂

OJCIEC ZAPOMINA

Posłuchaj, synu! Mówię do ciebie, kiedy śpisz, z małą łapką skurczoną pod policzkiem i jasnymi lokami przyklejonymi do wilgotnego czoła. Przyszedłem do twojego pokoju z własnej woli. Kilka minut temu, kiedy czytałem w bibliotece gazetę, przetoczyła się przeze mnie dusząca fala wyrzutów sumienia. W poczuciu winy stoję przy twym łóżku. Oto, co myślałem, synu. Byłem dla ciebie ciężarem. Zrugałem Cie, kiedy szykowałeś się do szkoły, ponieważ ledwie przetarłeś twarz ręcznikiem. Kazałem ci prosić o pozwolenie, byś nie musiał czyścić butów. Krzyknąłem ze złością, gdy upuściłeś coś na podłogę. Przy śniadaniu też wytknąłem ci błąd. Rozlałeś coś. Pospiesznie przełykałeś jedzenie. Zbyt grubo posmarowałeś chleb masłem. A potem, kiedy zacząłeś się bawić, a ja szykowałem się do wyjścia, odwróciłeś się i krzyknąłeś: „Do widzenia, tato!” Spojrzałem na ciebie spod oka i w odpowiedzi powiedziałem jedynie: „Nie garb się!” Wszystko zaczęło się od nowa późnym popołudniem. Zobaczyłem cię już na drodze. Na klęczkach grałeś w kulki. Miałeś dziurawe skarpety. Upokorzyłem cię przy twoich kolegach, każąc ci maszerować przed sobą do domu. Skarpetki były drogie — gdybyś sam musiał je kupić, bardziej byś o nie dbał! Wyobraź sobie synu, tak pomyślałem. Czy pamiętasz, jak później, kiedy czytałem w bibliotece, wszedłeś nieśmiało, z wyrazem bólu w oczach? Kiedy spojrzałem znad gazety, stałeś w drzwiach wahając się, czy wejść. „Czego znów chcesz?” — warknąłem. Nie odpowiedziałeś, tylko przebiegłeś przez pokój jak burza i zarzuciłeś mi ręce na szyję, i pocałowałeś mnie, i twoje małe rączki zacisnęły się z uczuciem, które Bóg zaszczepił w twoim sercu i którego nie zabije nawet moje zaniedbanie. A potem już cię nie było — twoje nóżki tupały na schodach. Tak, synu, wkrótce potem gazeta wysunęła mi się z rąk i chwycił mnie okropny, chorobliwy strach. Cóż za nałóg mną owładnął? Nałóg wynajdywania błędów i dawania reprymend — tak jakbym zapomniał, że jesteś tylko chłopcem. Ale nie dlatego, że cię nie kocham. To dlatego, że zbyt wiele od ciebie wymagałem. Oceniałem cię na miarę moich własnych lat. A tyle było w twoim zachowaniu prawdy, dobra i delikatności. Twoje serce jest tak wielkie jak brzask nad wzgórzami. Było to widać, kiedy wbiegłeś, by spontanicznie pocałować mnie na dobranoc. Nic więcej nie liczy się tej nocy, synu. Przyszedłem pod osłoną ciemności do twojej sypialni i klęczę tu zawstydzony! To kiepska pokuta. Wiem, że nie zrozumiałbyś tego wszystkiego, gdybym mówił do ciebie za dnia, kiedy nie śpisz. Ale jutro będę prawdziwym tatą! Będę twoim kumplem i będę płakać, gdy ty płaczesz, i śmiać się, gdy ty się śmiejesz. Ugryzę się w język, kiedy przyjdą słowa zniecierpliwienia. Będę wciąż sobie powtarzał jak zaklęcie: „On jest tylko chłopcem, małym chłopcem!” Chciałem widzieć w tobie mężczyznę. A jednak teraz, kiedy skulony śpisz na swym posłaniu, widzę, synu, że jesteś wciąż dzieckiem. Jeszcze wczoraj tuliła cię matka, trzymałeś głowę na jej ramieniu. Żądałem zbyt wiele, zbyt wiele.

Tekst ten poruszył mną do tego stopnia, że zacząłem dostrzegać jak wiele błędów wychowawczych popełniłem i jak wiele jeszcze powinienem zrobić żeby stać się „Dobrym Tatą„.

Bycie „Dobrym Tatą” to oczywiście pojęcie abstrakcyjne, ideał do którego mam zamiar zbliżyć się jak najbardziej.

3 Komentarze

  1. […] lata temu 10 maja 2009 roku na blogu DobryTata.waw.pl pojawił się pierwszy wpis zatytułowany „Zmiany na lepsze”. Wiele się od tamtej pory wydarzyło, wiele się dokonało i wiele zmieniło. I bez wahania […]

  2. jacek pisze:

    dziekuje,ze JESTESCIE naprawde dzieki WAM otworzylo sie moje serce na milosc bezgraniczna do dwojki moich dzieci,z calego serca dziekuje Bogu,ze kliknalem przypadkiem na Wasza stronejzycze samych sukcesow i wszystkiego dobrego,pozdrawiam bardzo serdecznie.

    • Sławomir Żbikowski pisze:

      Witaj Jacku.
      Bardzo się cieszę, że trafiłeś na moją stronę. Jest mi niezmiernie miło słyszeć, że to co robię jest dla kogoś drogowskazem. Dzięki takim informacjom zwrotnym jak ta, którą od Ciebie dostałem nabieram wiatru w żagle uzyskuję motywację do dalszego wzmożonego wysiłku. Dziękuję Ci za te ciepłe słowa.
      Pozdrawiam Cię Jacku i życzę Ci wielu radosnych chwil z twoimi dziećmi i całą rodziną.
      Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Udostępnienia Dla Niedowidzących