W pierwszą sobotę czerwca w ramach wydarzenia zatytułowanego Noc Bibliotek, miałem okazję stać się żywą książką. Podczas spotkania opowiadałem dzieciom i młodzieży bajkę autobiograficzną o sobie i motywach, które skłoniły mnie do napisania książek z serii „Bajki z sukcesem w tle”. Było to niezwykle ciekawe, a jednocześnie stresujące doświadczenie. Chociaż z racji pełnionych przeze mnie obowiązków zawodowych, niejednokrotnie mam sposobność do wystąpień publicznych, niezmiennie odczuwam ogromne napięcie, kiedy muszę stanąć przed najmłodszymi słuchaczami. Wiem, że dzieci są niezwykle czujnymi słuchaczami, przed którymi trzeba otworzyć serce, aby pokazać się z dobrej strony. Oklaski, uśmiechnięte buzie i bardzo przemyślane pytania, upewniły mnie w tym, iż wypadłem całkiem dobrze.
Cieszę się, że miałem sposobność spotkać się z tymi młodymi ludźmi i przybliżyć im zagadnienia związane z teorią sukcesów. Mam nadzieję, że chociaż kilkoro z nich zaciekawi poruszana przeze mnie tematyka i, że kiedyś dopomogą swojemu szczęściu.
Bardzo dziękuję Pani Sylwii Bąbik, kierowniczce Biblioteki Pedagogicznej w Grodzisku Mazowieckim, za zaproszenie na tegoroczną Noc Bibliotek. Mam szczerą nadzieję, iż nasza współpraca będzie trwała nadal przynosząc korzyści wszystkim zainteresowanym stronom.
Pozdrawiam serdecznie,
Dobry Tata, Sławomir Żbikowski
PS.
Poniżej zamieszczam przybliżony tekst bajki autobiograficznej, którą stworzyłem właśnie na potrzeby tego spotkania:
Witam serdecznie.
Jestem „Bajką z sukcesem w tle”. I pragnę opowiedzieć wam… bajkę właśnie.
Dawno, dawno… Jakieś czterdzieści lat temu.
Daleko, daleko stąd. W malowniczym mieście Milanówku, na świat przyszedł chłopiec o imieniu Sławek. Żył i dorastał w przeciętnej rodzinie. I odkąd nauczył się mówić, mówił o sobie: „Sławcio Żbikowski Pan!”.
Kiedy poszedł do szkoły niczym się nie wyróżniał. Bawił się jak inne dzieci i psocił tak samo jak one. Jak już powiedziałem, chłopiec był całkiem przeciętny. A jego największą zmorą była nauka. Pocił się przy każdej odpowiedzi, przy każdej klasówce i każdym sprawdzianie. Aż w końcu odkrył, że ma umysł ścisły, a najbardziej interesuje go chemia.
Od tamtej pory chemia była obecna w jego życiu niemal na każdym kroku:
– Skończył technikum… chemiczne…
– Potem studia – chemiczne…
– Podjął pracę jako… no właśnie, chemik.
W między czasie poznał pewną dziewczynę, do której poczuł chemię… Wkrótce więc się pobrali i… no właśnie. Większość bajek w tym właśnie momencie się kończy stwierdzeniem: „i żyli długo i szczęśliwie”. Natomiast nasza bajka w tym momencie dopiero, tak naprawdę się rozpoczyna.
Jak się można domyślić, wkrótce na świat przyszedł dzidziuś. Potem następny…
Nasz bohater, dożył trzydziestu lat i pewnego dnia stwierdził, ze pomimo, iż żyje na tym świecie tak długo, wciąż nie odniósł żadnego sukcesu. Smuciło go to, a nawet niepokoiło. Jednak postanowił, że znajdzie sposób aby odnieść w życiu sukces.
Szukał długo, ale w końcu odkrył, że sukcesu można się nauczyć. Czytał więc kolejnych, bardzo mądrych książek, słuchał nagrań i szkoleń, aż w końcu stał się prawdziwym człowiekiem sukcesu. Który dostrzega pozytywy wszędzie dookoła. Który cieszy się życiem i kocha siebie oraz swoją rodzinę.
Pewnego dnia, nasz bohater, siedząc przy łóżeczku swoich dzieci opowiadał im bajkę na dobranoc. Zrozumiał, że posiada talenty, z których wcześniej nie zdawał sobie sprawy. Uświadomił sobie, że oprócz ścisłego umysłu, posiada również bujną wyobraźnię. Postanowił więc pisać bajki dla dzieci.
A ponieważ bardzo kochał swoje dzieci, z całego serca pragnął, aby i one odniosły w życiu sukces. Nie chciał, aby tak jak on, szukały drogi sukcesu przez trzydzieści lat. Postanowił więc, że od najmłodszych lat będzie ich uczył zasad sukcesu…
W ten oto sposób powstałam ja…
Książka: „Bajki z sukcesem w tle”.
Pozdrawiam i życzę wielu życiowych sukcesów. I pamiętajcie, sukcesu można się nauczyć.