Witam serdecznie.
Dziś mam do zaoferowania kolejną bajkę na dobranoc. W dzień moi chłopcy mieli spory kłopot – nie potrafili pogodzić się podczas wspólnej zabawy. Całe zajście skończyło się jakimiś przepychankami, oraz pogryzieniem. Na szczęście interwencja lekarska nie była konieczna :).
Sytuacja ta zainspirowała mnie do tego, aby przed snem opowiedzieć im bajkę o Balonikach. Oto ona:
„Baloniki„
Mały chłopiec, na swoje urodziny dostał niezwykły prezent. Prezentem tym były dwa przepiękne, lśniące w słońcu, pękate balony. Jeden z nich był czerwony, a drugi niebieski. Chłopiec, bardzo je polubił i niezmiernie cieszył się mogąc je trzymać na nitce i przyglądać się jak unoszą się w powietrzu. Bardzo lubił widok baloników, kiedy jeden odbijał się od drugiego, kiedy powolnym ruchem oddalały się od siebie, żeby za moment znów się do siebie zbliżyć, i ponownie odbić się od siebie. Chłopiec zabierał baloniki ze sobą, bez względu na to gdzie się wybierał. Idąc do parku, miał je przy sobie. Idąc do zoo trzymał je za sznurki. Idąc na plac zabaw, zabierał baloniki ze sobą. Zawsze były blisko niego.
Jednak same baloniki, nie były tak cudowne, jak się to chłopcu wydawało. Ciągle się ze sobą kłóciły, ciągle się przepychały, ciągle się szturchały. Czerwony balonik, mówił niebieskiemu, ze tamten jest „flakowaty i nie potrafi fruwać tak dobrze jak on”. Niebieski, zarzucał czerwonemu, że „jego guma nie jest tak sprężysta jak jego, że nie lśni tak wspaniale w słońcu jak on”. A poza tym obydwa twierdziły, że każdy z nich jest ulubieńcem Chłopca. Często więc dochodziło miedzy nimi do prawdziwych kłótni, sprzeczek. Często się wręcz biły, popychały i szturchały.
Pewnego razu, gdy chłopiec poszedł spać i swoje balony przywiązał do poręczy łóżka, Balony pokłóciły się po raz kolejny. O co poszło? Nie pamiętam. Chyba o to, którego sznurek jest przywiązany bliżej rączki Chłopca. Z sypialni chłopca, dało się jedynie słyszeć przekrzykiwania w stylu: „Mój jest bliżej”, „Nie, bo mój”, „Mój jest ten zielony sznurek”, „Wcale nie, twój jest biały”, „Ja jestem bliżej” …, i tak dalej. W końcu zaczęły krzyczeć tak głośno, że żaden z nich nie był już w stanie słyszeć drugiego. Wtedy zdarzyło się coś, co zdarzyć się nie powinno. Jeden z balonów, szturchnął drugiego. Drugi, również odepchnął pierwszego. Zaczęli się przepychać, odpychać i szturchać. W końcu zaczęli się mocniej uderzać. W pewnym momencie, Czerwony balon, ugryzł Niebieskiego, a Niebieski w tej samej chwili z całej siły uderzył Czerwonego. I stała się rzec straszna. Otóż obydwa baloniki w jednej chwili zaczęły z przeraźliwym świstem tracić powietrze. Świstały i trzepotały na swoich sznurkach. Aż w końcu opadły na łóżko Chłopca. Leżały na poduszce i wyglądały jak dwa pofałdowane kawałki gumy.
Powstały hałas, obudził nagle śpiącego Chłopca. Chłopiec, wyrwany ze snu, na początku nie wiedział co się stało, jednak kiedy poszukał wzrokiem swoich ulubionych baloników, nie znalazł ich. Zaczął ich szukać i po chwili spostrzegł ich strzępy na swojej poduszce. Chłopiec, nie mógł słyszeć kłótni baloników, gdyż rozmawiały one w języku słyszalnym tylko dla balonów. Nie miał więc pojęcia co zaszło, nie miał pojęcia, dlaczego obydwa baloniki tak nagle uległy zniszczeniu. Poczuł wielki smutek i żal za swoimi balonikami. Poczuł jak łzy napływają mu do oczu. Był smutny z powodu utraty swoich ulubionych zabawek, swoich przyjaciół. Bardzo je lubił, a teraz pozostały mu jedynie ich strzępy.
Pozbawione powietrza balony, nie były w stanie nic powiedzieć. Patrzyły jednak na Chłopca i zerkały na siebie nawzajem. Dopiero teraz zrozumiały, jak wielki błąd popełniły. Dopiero teraz zrozumiały, że nie warto się sprzeczać, że nie warto się kłócić. Zrozumiały teraz, że w żadnym wypadku nie należało się popychać, bić i gryźć. Chciały cofnąć czas, chciały znowu stać się prawdziwymi, napompowanymi balonami. Mogłyby wtedy w zgodzie, cieszyć się z bycia razem. Mogłyby cieszyć się z bliskości ich przyjaciela Chłopca.
Czasu jednak cofnąć nie mogły. Leżały jedynie na poduszce i przyglądały się Chłopcu. Chłopcu, który lubił je obydwa, bez względu na to, jakie były, jak wyglądały, bez względu na to, jakiego były koloru i z jakiej zrobione były gumy.
Wtedy do pokoju weszła mama Chłopca. Zapytała „Co się dzieje?”, „Czemu płacze?”. Chłopiec pokazał jej leżące na poduszce sflaczałe baloniki. Mama obejrzała je dokładnie, po czym odpowiedziała: „O zeszło z nich powietrze – zaraz Ci je nadmucham.” „Nic się nie martw.” Chłopiec uspokoił się i obserwował mamę. Balony również nabrały otuchy. A więc była jeszcze dla nich jakaś nadzieja.
Mama nadmuchała obydwa balony, zawiązała na nich sznurki i ponownie, przywiązała je do poręczy dziecięcego łóżka. Chłopiec uśmiechnął się, położył na poduszce i patrząc na swoje baloniki zasnął.
Balony tym czasem, popatrzyły na siebie, potem na chłopca, a potem obiecały sobie nawzajem, że nigdy więcej nie będą się ze sobą kłóciły. Od tej chwili, żyły zawsze w zgodzie i nigdy nie posunęły się do tego, aby uderzyć lub ugryźć drugiego.
Baloniki i Chłopiec jeszcze długo byli nierozłącznymi przyjaciółmi
.
Pozdrawiam serdecznie – Sławek