Dawno, dawno temu, lub zupełnie niedawno, daleko, daleko stąd, lub całkiem bliziutko, było sobie mieszkanie. W mieszkaniu żyła normalna rodzina. Po domu biegał kot i dzieci. A w rogu dziecinnego pokoju znajdowała się mysia nora. W noże zaś mieszkała mysia rodzina. Wśród myszy była zaś nasza bohaterka. Miała na imię Kapciuszka. Nikt nie wiedział dokładnie, dlaczego mama nazwała ją w ten sposób. Być może przyczyną były jej malutkie uszka, które kształtem przypominały dziecięce kapciuszki. Niektórzy sądzili, że przyczyną był wiecznie burczący z głodu brzuszek Kapciuszki, który był zupełnie płaski, zupełnie jak podeszwa kapcia. Sama Kapciuszka również nie miała zielonego pojęcia, skąd wzięło się jej imię. I prawdę powiedziawszy – wcale ją to nie interesowało. Ważne, że lubiła swoje imię i była z niego zadowolona.
Kapciuszka uwielbiała jeść, a jej największym przysmakiem były sery. Świeży ser była w stanie wyczuć na odległość 300 metrów. Toteż, kiedy tylko poczuła w swojej norce, że w kuchni ktoś kroi ser urządzała na niego polowanie. Najpierw wychylała z norki jedynie różowy czubek swojego czujnego noska. Niuchała i niuchała, ruszając śmiesznie wąsikami. W ten sposób wyczuwała, czy w pobliżu nie czai się kot. Następnie wystawiała całą główkę, rozglądała się uważnie po okolicy. Swoimi bystrymi, świecącymi oczkami wypatrywała niebezpieczeństw, a swoimi śmiesznymi kapciowatymi uszkami nasłuchiwała najdrobniejszych nawet szmerów. Wszystko to po to, aby nie stać się kocią przekąską.
Potem wychodziła z nory i szybko biegła do kuchni, aby dostać w swoje łapki upragnioną porcję ulubionego przysmaku.
Pewnego razu Kapciuszka wstała wcześnie i od razu wyczuła jeden z ulubionych gatunków sera. Był to przepyszny mazdamer. Czym prędzej wybrała się do kuchni na jego poszukiwanie. Wyszła z norki i przez dłuższy czas nie wracała. W końcu jej najlepszy przyjaciel Kacperek, zaczął się o nią martwić. Czekał i czekał, aż w końcu poprosił swojego tatę, aby jej poszukał. Tata, mimo, że bał się kota oraz pułapek na myszy, ruszył na poszukiwania. Obszukał cały dywan, przeszukał miejsca pod biurkiem i pod stolikiem, zajrzał nawet pod łóżko. Jednak nigdzie nie znalazł przyjaciółki syna. Wrócił więc do norki, aby poinformować o tym Kacperka.
Kacperek był bardzo smutny i z mokrymi od łez oczami poprosił tatę, aby poszukał jeszcze w kuchni. Widząc smutną twarz synka, tata, zgodził się udać do kuchni. Mimo lęku przed kotem i pułapkami ruszył przed siebie. Chwilę później szukał Kapciuszki w kuchni. Obszukał ją całą. Sprawdzał za szafkami i pod kaloryferem, za lodówką i pod zlewem. Nigdzie jednak nie było zagubionej Kapciuszki. W końcu tata się poddał. Wrócił do norki, aby poinformować syna o tym, że Kapciuszka zapewne została zjedzona przez kota lub wylądowała w mysiej pułapce.
Właśnie miał się odezwać do syna i przekazać złe wieści, gdy nagle otworzyły się drzwiczki norki i pojawiła się w nich mama Kacperka. A tuż za mamą do norki weszła również Kapciuszka.
Okazało się, że mama i Kapciuszka spotkały się na mieście i postanowiły, że zrobią wspólnie zakupy.
Kiedy Kacperek zobaczył Kapciuszkę całą i zdrową, rzucił się jej na szyję i mocno uściskał. A ona odwzajemniła ten uścisk, pocałowała swojego przyjaciela w policzek i szepnęła mu do ucha „I love you”.
A potem żyli długo i szczęśliwie.