Witajcie dzieciaki. Dziś mam dla was specjalną bajkę. Ale zanim się z nią zapoznacie, mam dla was specjalne zadanie. Chcę, abyście mi trochę pomogli. W bajce tej poznacie pięć postaci. Będą to: Król Miałczysław, Królowa Beczuła, Książę Kumkumek, Księżniczka Kwaczuszka, oraz Królewski Błazen. Wasze zadanie będzie polegało na tym, aby za każdym razem gdy zostanie przeczytane imię któregoś z bohaterów, wy wydacie odpowiedni głos. A głosy te będą następujące:
- Gdy usłyszycie Król Miałczysław – wydacie dźwięk miauczenia, czyli „Miau-miauu”
- Gdy usłyszycie Królowa Beczuła – wydacie dźwięk beczenia, czyli „Bee-beee”
- Gdy usłyszycie Książę Kumkumek – wydacie dźwięk kumkania, czyli „Rabet-rabet”
- Gdy usłyszycie Księżniczka Kwaczuszka – wydacie dźwięk kwakania, czyli „Kwa-kwaa”
- Gdy usłyszycie Królewski Błazen – wydacie dźwięk piszczenia, czyli „Pi-pi-pi”
Teraz wszystko sobie przećwiczcie…
Możemy zaczynać?
A więc kurtyna w górę, przedstawienie czas zacząć!
Był sobie wspaniały zamek, którego potężne mury broniły mieszkańców przed najazdami barbarzyńców i wojowników. Jego strzeliste wierze świadczyły o wielkich bogactwach i dobrobycie panującym w królestwie. Były również dowodem na to, iż zasiadający na tronie władca był mądry i sprawiedliwy.
Otóż właśnie tak było. Władcą tym był niejaki Król Miałczysław [Miau-miauu]. Był on dzielnym wojownikiem, mądrym władcą, kochającym mężem i ojcem. Przez długie lata rządził swym królestwem przysparzając mu sławy i zaszczytów. Potrafił sobie radzić niemal z każdym problemem. A jednak od czasu do czasu pojawiały się kłopoty. Jednym z takich kłopotów był ślub jego ukochanej córki Królewny Kwaczuszki [Kwa-kwaa].
Księżniczka Kwaczuszka [Kwa-kwaa] była oczkiem w głowie Króla Miałczysława [Miau-miauu] i ukochaną córeczką Królowej Beczuły [Bee-Beee]. Toteż, kiedy na ich dworze pojawił się Książę Kumkumek [Rabet-rabet] i poprosił o rękę Królewny Kwaczuszki [Kwa-kwaa], w ogóle nie byli na to przygotowani.
Król Miałczysław [Miau-miauu] w pierwszej chwili chciał kategorycznie odmówić, jednak Królowa Beczuła [Bee-Beee] w porę go powstrzymała, dzięki czemu uniknęli wielkiego skandalu, a być może również wojny. Trzeba bowiem dodać, że Książę Kumkumek [Rabet-rabet], był synem samego cesarza i jego prawowitym następcą tronu. Takiemu zalotnikowi nie odmawiało się bez powodu. Jednak Królowa Beczuła [Bee-Beee], wykazała się opanowaniem i taktem, gdyż uprzejmie odpowiedziała:
– Musimy wpierw porozmawiać z córką, Królewną Kwaczuszką [Kwa-kwaa], aby poznać jej opinię na ten temat. Nie chcielibyśmy, aby wychodziła za mąż z przymusu. – Królowa Beczuła [Bee-Beee] uśmiechnęła się do Księcia Kumkumka [Rabet-rabet], a do Króla Miałczysława [Miau-miauu] mrugnęła okiem, aby go w ten sposób odrobinę uspokoić. – Zapraszamy więc na wieczorny bankiet, na którym zostaniecie sobie przedstawieni. Jeśli Wasza Książęca Mość spodoba się Królewnie Kwaczuszce [Kwa-kwaa], wkrótce ogłosimy zaręczyny.
Usłyszawszy to Książę Kumkumek [Rabet-rabet] ucieszył się niezmiernie. Po czym pożegnawszy się z Królem Miałczysławem [Miau-miauu], oraz z Królową Beczułą [Bee-Beee], pośpiesznie opuścił królewskie komnaty.
– Olaboga, olaboga! – Biadolił Król Miałczysław [Miau-miauu]. – Przecież to jeszcze dziecko. Przecież ona nie może jeszcze wychodzić za mąż. Jeszcze niedawno zmieniałem jej pieluszki i klepałem po pupci, karmiłem kaszką manną i bawiłem się z nią w chowanego.
– Uspokój się mój drogi – Królowa Beczuła [Bee-Beee] poklepała męża po ramieniu. – Czas szybko leci i nasza malutka Królewna Kwaczuszka [Kwa-kwaa], z małej dziewczynki wyrosła na piękną pannicę. Nic więc dziwnego, że sam cesarski syn Książę Kumkumek [Rabet-rabet], stara się o jej rękę.
– Ale ja nie chcę, żeby moja kruszynka wychodziła za mąż – Król Miałczysław [Miau-miauu] skrzywił się jakby zaraz miał się rozbeczeć niczym małe dziecko.
– A ja uważam, że jeśli Książę Kumkumek [Rabet-rabet] spodoba się naszej córce, należy to małżeństwo zaakceptować i pobłogosławić.
– Masz rację – Król Miałczysław [Miau-miauu] pokiwał głową po chwili zastanowienia. – Jak zwykle masz rację. Każę zaraz przygotować bankiet, a ty porozmawiaj z Królewną Kwaczuszką [Kwa-kwaa]. – To rzekłszy, Król Miałczysław [Miau-miauu] klasnął głośno w dłonie.
Chwilę później w królewskiej komnacie zjawił się Królewski Błazen [Pi-pi-pi].
– Wzywałeś mnie Panie? – Królewski Błazen [Pi-pi-pi] ukłonił się bardzo nisko, tak nisko, że kolorowa czapka z dzwoneczkami i pomponami zamiotła kurz z podłogi.
– Tak Królewski Błaźnie [Pi-pi-pi]. Wezwałem cię, abyś przygotował na dzisiejszy wieczór specjalny bankiet.
– Specjalny bankiet, na specjalną okazję? – Dopytywał Królewski Błazen [Pi-pi-pi] – A jakaż to okazja?
– Będzie to bankiet na cześć Księcia Kumkumka [Rabet-rabet], najstarszego syna Cesarza, który właśnie przybył aby prosić o rękę Królewny Kwaczuszki [Kwa-kwaa].
– Książę Kumkumek [Rabet-rabet]? Poprosił o rękę? O rękę Królewny Kwaczuszki [Kwa-kwaa]? – Królewski Błazen [Pi-pi-pi] posmutniał nagle i jąkając się zadawał kolejne pytania. – Czy Królewna Kwaczuszka [Kwa-kwaa] o tym wie?
– Za chwilę się dowie. Królowa Beczuła [Bee-Beee], właśnie poszła ją o tym powiadomić. – Król Miałczysław [Miau-miauu] tak bardzo sam był przejęty wydarzeniami, które miały miejsce przed paroma minutami, że nawet nie dostrzegł wielkiego smutku na twarzy Królewskiego Błazna [Pi-pi-pi]. – Zajmij się szybko przygotowaniami do bankietu. Wezwij kucharzy, służbę, muzykantów i wszystkiego dopilnuj. Chcę, żeby Książę Kumkumek [Rabet-rabet] czuł się u nas jak u siebie w domu.
– Tak jest Wasza Królewska Mość – Powiedział Królewski Błazen [Pi-pi-pi], kłaniając się nisko, a sam do siebie rzekł po cichutku: „Już ja pokażę temu księciólkowi co to znaczy czuć się jak u siebie w domu”. Następnie odszedł w kierunku komnat dla służby, aby wydać polecenia dotyczące wieczornego bankietu.
***
Tymczasem Królowa Beczuła [Bee-Beee] zapukała do drzwi prowadzących do komnaty Królewny Kwaczuszki [Kwa-kwaa].
– Proszę – odpowiedział radosny i niezmiernie sympatyczny głos, należący do młodej panny.
Drzwi otworzyły się i do komnaty weszła Królowa Beczuła [Bee-Beee] z dziwnym wyrazem twarzy, na którym zakłopotanie mieszało się z radością.
– Czy coś się stało mamo? – Zapytała Królewna Kwaczuszka [Kwa-kwaa].
– Tak moja droga. Dzisiejszy ranek zaskoczył mnie i twojego ojca niezwykłymi wydarzeniami. Nie uwierzysz, ale dziś rano pewien młodzieniec poprosił o twoją rękę.
– Naprawdę? Zrobił to? – Królewna Kwaczuszka [Kwa-kwaa] była wręcz zachwycona.
– Tak! Obydwoje z tatą w ogóle się tego nie spodziewaliśmy. Więc wiadomość ta zaskoczyła nas niczym grom z jasnego nieba. – zaczęła swoją opowieść Królowa Beczuła [Bee-Beee]. – Twój ojciec początkowo bardzo się rozgniewał.
– I co? – zapytała zaniepokojona Królewna Kwaczuszka [Kwa-kwaa].
– Chciał odmówić! – odpowiedziała Królowa Beczuła [Bee-Beee] – Ale na szczęście byłam na miejscu i odpowiednio zareagowałam.
– Och mamo ty zawsze jesteś tam gdzie jesteś potrzebna! – wykrzyknęła uradowana Królewna Kwaczuszka [Kwa-kwaa] rzucając się Królowej Beczule [Bee-Beee] na szyję.
– No właśnie. Gdyby nie moja interwencja mogło by się to skończyć nawet wojną. – Królowa Beczuła [Bee-Beee] była wyraźnie zadowolona z siebie.
– Wojną? – zdziwiła się Królewna Kwaczuszka [Kwa-kwaa]. – Jaką wojną?
– No wiesz, ten młodzieniec ma bardzo potężnego ojca i gdyby został źle potraktowany przez Króla Miałczysława [Miau-miauu], mogło by się to skończyć nawet na polu bitwy.
– Nie miałam pojęcia, że jego ojciec jest aż taki ważny. Nigdy się tym nie chwalił. – Królewna Kwaczuszka [Kwa-kwaa] była lekko zdziwiona.
– Jak to „nigdy się nie chwalił”? – Tym razem w głosie Królowej Beczuły [Bee-Beee] słychać było niedowierzanie. – To wy się znacie? Skąd?
– Oczywiście, że się znamy. Widujemy się niemal codziennie.
– Codziennie? Jak to możliwe? A ja myślałam, że Książę Kumkumek [Rabet-rabet] przybył do naszego królestwa dopiero dziś nad ranem. – Królowa Beczuła [Bee-Beee] złapała się za głowę i z wyrzutem spojrzała na córkę. – To podstępny jegomość! Spotykaliście się potajemnie, a ja nawet o tym nie wiedziałam?! – wykrzyknęła.
– Książę Kumkumek [Rabet-rabet]?! A cóż to za jeden?! – Królewna Kwaczuszka [Kwa-kwaa] była tak zdziwiona, że wręcz odebrało jej na chwilę mowę. – Ja nie znam żadnego Księcia Kumkumka [Rabet-rabet] i nie chcę za niego wychodzić za mąż! – wykrzyknęła, a potem rzuciwszy się na łóżko zaczęła płakać.
– Ja już nic nie rozumiem. – Królowa Beczuła [Bee-Beee], zaczęła pocieszać swoją córkę. – Przecież przed chwilą powiedziałaś, że się znacie i miałam wrażenie, że cieszysz się, z tego, iż ów młodzieniec poprosił o twoją rękę.
– Tak cieszyłam się! – wykrzyczała pochlipując Królewna Kwaczuszka [Kwa-kwaa] – Ale myślałam, że mówimy o Królewskim Błaźnie [Pi-pi-pi]!
– Że co? Zakochałaś się w Królewskim Błaźnie [Pi-pi-pi]? – Królowa Beczuła [Bee-Beee] pobladła i sama nie wiedziała czy pocieszać płaczącą córkę, czy krzyczeć na nią, czy też zareagować w jakiś zupełnie inny sposób. – Córeczko, to jest niedopuszczalne. Twój tata nigdy nie pozwoli na to, abyś poślubiła Królewskiego Błazna [Pi-pi-pi].
– Ale my się bardzo kochamy. – Królewna Kwaczuszka [Kwa-kwaa] wtuliła się w kolana Królowej Beczuły [Bee-Beee]. – A ty mamo, zawsze mi powtarzałaś, ze najważniejsza jest miłość.
– Masz rację, kochanie. Ale jak mam o tym powiadomić twojego ojca i jednocześnie nie doprowadzić do wojny między naszym królestwem a cesarstwem? – Królowa Beczuła [Bee-Beee] zamyśliła się na moment – Musimy coś szybko wymyślić.
Królowa Beczuła [Bee-Beee] i Królewna Kwaczuszka [Kwa-kwaa] myślały więc i myślały, aż w końcu coś wymyśliły. Potem rozpoczęły przygotowania do wieczornego bankietu.
***
Czas szybko upływał i wkrótce nastał wieczór. Do rozpoczęcia bankietu pozostało niespełna kilka minut. Król Miałczysław [Miau-miauu], zjawił się w sali balowej, aby samemu nadzorować ostatni etap przygotowań
– Jak idzie Królewski Błaźnie [Pi-pi-pi]? – zapytał rozglądając się dookoła.
– Wszystko jest prawie gotowe i niemal dopięte na ostatni guzik – Królewski Błazen [Pi-pi-pi], wyglądał jakoś inaczej niż zwykle, ale Król Miałczysław [Miau-miauu] tak był zaabsorbowany przygotowaniami do bankietu i panującym w całej sali rozgardiaszem, że nie był w stanie stwierdzić co spowodowało tę odmianę.
Królewski Błazen [Pi-pi-pi] rzeczywiście wyglądał inaczej. Ubrany był w najlepszy strój jaki posiadał. Strój ten przeznaczony był na specjalne okazje. Miał on kolorowy herb wyszyty na przedzie, który bardziej pasował do rycerza w lśniącej zbroi niż do Królewskiego Błazna [Pi-pi-pi]. Również czapka była inna niż zazwyczaj. Chociaż jej kolory były niemal identyczne, to poprzyszywane do niej dzwoneczki wykonane były ze szczerego złota, przez co lśniły jak nigdy, a wydawany przez nie dźwięk był czysty niczym kryształ.
– Czy muzykanci są już gotowi? – zapytał Król Miałczysław [Miau-miauu], a widząc skinienie głowy Królewskiego Błazna [Pi-pi-pi], dodał: – chciałbym ich zobaczyć.
Poszli więc w kierunku podwyższenia, na którym, za zasłoną, znajdowały się miejsca przeznaczone dla orkiestry.
– Cóż to jest?! – Wykrzyknął oburzony Król Miałczysław [Miau-miauu] widząc trzech chłopów z prymitywnymi instrumentami własnej produkcji. – Gdzie królewska orkiestra?
– Wasza Królewska Mość, – tłumaczył się Królewski Błazen [Pi-pi-pi] – w tak krótkim czasie nie byłem w stanie zgromadzić ich wszystkich. A ta wiejska orkiestra jest naprawdę świetna. Zapewniam.
Król Miałczysław [Miau-miauu] nadal nie był przekonany, jednak postanowił zaufać swojemu Królewskiemu Błaznowi [Pi-pi-pi], ponieważ dotychczas nigdy się na nim nie zawiódł.
– Chodźmy więc do kuchni. Mam nadzieję, że tam wszystko będzie w najlepszym porządku. – Król Miałczysław [Miau-miauu] spojrzał znacząco na Królewskiego Błazna [Pi-pi-pi].
– Oczywiście. – zapewnił Królewski Błazen [Pi-pi-pi], prowadząc Króla Miałczysława [Miau-miauu] w kierunku kuchni.
W kuchni panował rozgardiasz, jakiego Król Miałczysław [Miau-miauu] w życiu nie widział. Kucharki tańczyły w kuchni niczym baletnice. Kelnerzy latali po całej kuchni lawirując między stosami talerzy, zlewami i stołami, wykonując przedziwne piruety i wygibasy. Nawet pomywacze stojący przy zlewach dmuchali bańki mydlane, zamiast zmywać piętrzące się wkoło naczynia.
– Co tu się dzieje?! – wykrzyknął zdenerwowany Król Miałczysław [Miau-miauu] – Gdzie podział się Szef Kuchni?! I co to za tańce się tu odstawia?!
W jednej chwili tańce ustały i wszyscy zmieszani i przestraszeni widokiem srogiej miny Króla Miałczysława [Miau-miauu], szybko wrócili do swojej pracy.
– Wybacz mi królu, ale Szef Kuchni rozchorował się nagle i nie miałem go kim zastąpić. – Tłumaczył się Królewski Błazen [Pi-pi-pi]. – Zapewniam jednak, że wszystko będzie smakowało wyśmienicie.
Król Miałczysław [Miau-miauu] tak bardzo przejął się sytuacją, że zasłabł nagle i rozkazał Królewskiemu Błaznowi [Pi-pi-pi] zaprowadzić się do swojego tronu. Kiedy rozsiadł się w nim wygodnie i odrobinę się uspokoił, rzekł:
– Królewki Błaźnie [Pi-pi-pi], nie wiem co tu się dzieje, ale mam wrażenie, ze jest to najgorszy dzień w moim życiu. Nigdy nie zawiodłeś mojego zaufania, dlatego mam nadzieję, że i tym razem będzie podobnie. Książę Kumkumek [Rabet-rabet] jest synem samego cesarza. Nie możemy pozwolić, aby poczuł się urażony w jakikolwiek sposób. To może doprowadzić do wojny między cesarstwem, a naszym królestwem.
– Rozumiem, Wasza Królewska Mość – odpowiedział usłużnie Królewski Błazen [Pi-pi-pi], jednak myślał coś zupełnie innego: „Już ja pokażę temu całemu Księciu Kumkumkowi [Rabet-rabet] co to znaczy zadzierać z Królewkim Błaznem [Pi-pi-pi]. Niech wraca do swojego cesarstwa i bierze za żonę inną księżniczkę, a nie moją ukochaną Królewnę Kwaczuszkę [Kwa-kwaa]”.
Chwilę później do sali wniesiono wilki rulon. To zwinięty, czerwony dywan, po którym goście zaproszeni na bankiet wchodzą do sali tronowej aby pokłonić się Królowi Miałczysławowi [Miau-miauu], Królowej Beczule [Bee-Beee] i oczywiście Królewnie Kwaczuszce [Kwa-kwaa]. Rulon ustawiono u podnóża tronu i dwóch służących zaczęło jego rozwijanie. Nagle okazało się, że na samym smrodku dywanu, jakieś myszy wygryzły ogromną dziurę. Widząc to Król Miałczysław [Miau-miauu] złapał się za głowę i zawołał na całe gardło:
– Dajcie wody bo dłużej nie wytrzymam!
Szybko przyniesiono szklankę z wodą. Królewkim Błaznem [Pi-pi-pi], cucił Króla Miałczysława [Miau-miauu], badając mu puls i wachlując go, aby miał dostęp do świeżego powietrza.
– Czy Wasza Królewska Mość jest pewien, że nie należy odwołać bankietu? – Zapytał Królewkim Błaznem [Pi-pi-pi] z nadzieją w głosie.
– Nie, nie. Już czuję się lepiej – zapewnił pospiesznie Król Miałczysław [Miau-miauu].
W tym momencie wielki zegar na wierzy kościelnej wybił godzinę dwudziestą. Oznaczało to, że bankiet czas zacząć.
– A gdzie podziewają się Królowa Beczuła [Bee-Beee] i Królewna Kwaczuszka [Kwa-kwaa]? – Król Miałczysław [Miau-miauu] ponownie pobladł. – Jak mogą się spóźniać w tak ważnym momencie?
– Na pewno zaraz tu będą – zapewnił Królewki Błazen [Pi-pi-pi]. – O chyba właśnie nadchodzą.
I rzeczywiście do sali tronowej wkroczyły dwie kobiece postacie. Król Miałczysław [Miau-miauu] przyglądał im się uważnie, przecierał oczy i wpatrywał się jeszcze uważniej. Jednak im bardziej się przyglądał, tym mniej owe kobiety przypominały mu żonę – Królową Beczułę [Bee-Beee] i córkę Królewnę Kwaczuszkę [Kwa-kwaa]. Obydwie ubrane były w suknie bardziej wyglądające jak łachmany stracha na wróble niż wytworne stroje, których się spodziewał. Ponadto obydwie miały wymalowane twarze, tak, iż bardziej przypominały klownów niż księżniczkę i jej matkę. Również Królewki Błazen [Pi-pi-pi] nie wierzył własnym oczom. Jeszcze nigdy nie widział Królewny Kwaczuszki [Kwa-kwaa] oraz Królowej Beczuły [Bee-Beee] w tak tragicznym stanie. Uspokoił się jednak kiedy Królewna Kwaczuszka [Kwa-kwaa] mrugnęła do niego znacząco okiem. Wtedy opanował się nieznacznie i odzyskał dawną pewność siebie:
– Wasza Wysokość, Księżniczko, Tu skłonił się zamiatając dzwonkami podłogę. – Wasze miejsca czekają. – I wskazał dwa trony stojące obok tego, który zajęty był przez oniemiałego ze zdziwienia Króla Miałczysława [Miau-miauu].
***
Ledwie Królowa Beczuła [Bee-Beee] i Królewna Kwaczuszka [Kwa-kwaa] zasiadły we wskazanych przez Królewkiego Błazna [Pi-pi-pi] miejscach, w całej sali dało się słyszeć przeraźliwy hałas. To wiejscy grajkowie rozpoczęli swoje rzępolenie na skrzypkach, dmuchanie w puzon i walenie w bęben. Oznaczało to, że na końcu czerwonego dywanu pojawił się właśnie Książę Kumkumek [Rabet-rabet].
Jego twarz wyrażała zdziwienie. Nigdy dotychczas nie słyszał tak przeraźliwych dźwięków, jak te produkowane przez orkiestrę. Stał jednak na baczność z piersią wypiętą do przodu. Jego biały garnitur z cesarskim herbem na piersi, sprawiał, że wszystkie oczy skierowane były w jego stronę. W pewnym momencie ruszył przed siebie. Dumnie patrzył przed siebie próbując wypatrzeć Królewnę Kwaczuszkę [Kwa-kwaa], jednak ta przesłonięta była przez tłum gapiów zebranych wzdłuż wyznaczanej przez czerwony dywan trasy jego marszu. Krok za krokiem, zbliżał się do ustawionych pod ścianą tronów Króla Miałczysława [Miau-miauu], Królowej Beczuły [Bee-Beee] i Królewny Kwaczuszki [Kwa-kwaa]. Był już w połowie drogi gdy nagle jego noga zawadziła o dziurę w dywanie. Książę Kumkumek [Rabet-rabet] potknął się i wywrócił jak długi. Zmieszany wstał szybko, otrzepał się, a potem ruszył dalej przed siebie. Tym razem patrzył jednak pod nogi.
W końcu Książę Kumkumek [Rabet-rabet] dotarł przed oblicze Króla Miałczysława [Miau-miauu]. Z przerażeniem zerkał w kierunku Królowej Beczuły [Bee-Beee], która wyglądała niczym potwór z jakiegoś koszmaru, a także na Królewnę Kwaczuszkę [Kwa-kwaa], która w żadnym razie nie przypominała tej przepięknej księżniczki, której portret pokazywano mu kilka tygodni wcześniej.
W tym momencie na środek wyszedł Królewki Błazen [Pi-pi-pi], rozwinął długi pergamin i zaczął czytać:
„Książę Burburak, syn Cesarza i następca cesarskiego tronu!” – Królewski Błazen [Pi-pi-pi] ukłonił się usłużnie zamiatając dzwonkami podłogę, a pupą popychając Księcia Kumkumka [Rabet-rabet].
Tego wszystkiego Książę Kumkumek [Rabet-rabet] miał już dosyć. Spojrzał na przerażonego całą sytuacją i nie wiedzącego co się dookoła wyprawia Króla Miałczysława [Miau-miauu], a potem wykrzyknął oburzonym głosem:
– To najgorsza zniewaga, jakiej w życiu doznałem! Jeszcze nigdy, nikt mnie tak nie ośmieszył. Żądam aby ten błazen stanął ze mną do pojedynku!
W tym momencie Królewki Błazen [Pi-pi-pi], chwycił w rękę wieszak na ubrania, wyciągnął przed siebie jakby dzierżył w dłoni miecz, a potem wykrzyknął:
– Jestem gotowy do walki Książę Burburaku!
– Nazywam się Książę Kumkumek [Rabet-rabet], a nie żaden Burburak! – młodzieniec w pośpiechu rozpinał marynarkę, ręką przywołując swego sługę, aby podał mu miecz. – I zaraz nauczę cię szacunku ty… – nie dokończył jednak, gdyż z coraz większą uwagą przyglądał się Królewkiemu Błaznu [Pi-pi-pi].
Książę Kumkumek [Rabet-rabet] stał przez długą chwilę w miejscu. Przez cały ten czas gapił się na swego rywala, a na jego twarzy widać było mieszające się ze sobą uczucia. Wszyscy spoglądali w jego kierunku zastanawiając się jaka będzie jego kolejna reakcja. On natomiast uspokoił się nagle i zamiast chwycić miecz i stanąć do walki zwrócił się do Królewkiego Błazna [Pi-pi-pi] z pytaniem, które zadziwiło wszystkich zgromadzonych:
– Jak się nazywasz Panie?
– Jestem Królewskim Błaznem [Pi-pi-pi] – odparł Królewski Błazen [Pi-pi-pi].
– Ale jak masz na imię? – Książę Kumkumek [Rabet-rabet] nie dawał za wygraną.
– Tak naprawdę to nie wiem. Kilka lat temu spadłem z konia i w wyniku upadku straciłem pamięć. Jedyne co mnie łączy z przeszłością to ten pierścień. – to mówiąc Królewski Błazen [Pi-pi-pi] wyciągnął z kieszeni złoty pierścień z lśniącym rubinem. – Miałem zamiar ofiarować ten pierścień mojej narzeczonej – tu zerknął w stronę przyglądającej mu się Królewny Kwaczuszki [Kwa-kwaa].
– Teraz mam już pewność! – Książę Kumkumek [Rabet-rabet] zwrócił się w stronę królewskiego tronu i zaczął wykrzykiwać swoje obwieszczenie: – To jest mój zaginiony brat, Książę Myszon [Pi-pi-pi]. Poznałem go niemal od razu. A pierścień tylko potwierdził moje przypuszczenia. Trzy lata temu wybrał się na konną przejażdżkę, z której nigdy nie wrócił. Całe cesarstwo najpierw szukało zaginionego Księcia Myszona [Pi-pi-pi], a potem opłakiwało jego śmierć. Dziś okazało się, że żal ten był przedwczesny. Książę Kumkumek [Rabet-rabet] podbiegł do Królewskiego Błazna [Pi-pi-pi] i złapawszy go w objęcia krzyknął: – Bracie!
Zmieszany Królewski Błazen [Pi-pi-pi], również odwzajemnił uścisk brata.
***
Kilka godzin później Królewska rodzina, oraz dwaj bracia spotkali się w komnacie Króla Miałczysława [Miau-miauu]. Królewna Kwaczuszka [Kwa-kwaa] i Królewski Błazen [Pi-pi-pi] zwierzyli się Królowi Miałczysławowi [Miau-miauu] ze swej miłości. Książę Kumkumek [Rabet-rabet], widząc wielkie uczucie łączące brata i królewską córkę, zrezygnował ze starań o rękę Królewny Kwaczuszki [Kwa-kwaa]. Wtedy Królewski Błazen [Pi-pi-pi] uklęknął przed Królem Miałczysławem [Miau-miauu] oraz Królową Beczułą [Bee-Beee] i poprosił o rękę Królewny Kwaczuszki [Kwa-kwaa]. Król Miałczysław [Miau-miauu] i Królowa Beczuła [Bee-Beee] zgodzili się, a Królewna Kwaczuszka [Kwa-kwaa] i Królewski Błazen [Pi-pi-pi] rzucili się sobie w objęcia. Książę Kumkumek [Rabet-rabet] cieszył się widząc szczęście odzyskanego brata i jedynie bił brawo z radości.
Jeszcze tego samego dnia ogłoszono zaręczyny Królewny Kwaczuszki [Kwa-kwaa] z Księciem Myszonem [Pi-pi-pi], znanym jako Królewski Błazen [Pi-pi-pi].
Kilka miesięcy później na dworze Cesarza odbyło się wielkie przyjęcie weselne, na którym Książę Myszon [Pi-pi-pi] i Królewna Kwaczuszka [Kwa-kwaa] stali się mężem i żoną.
A potem żyli długo i szczęśliwie.
***
Stop! Stop! Koniec próby! – donośny głos wypełnił całą salę. – Wszystko wypadło świetnie! Tak trzymać! A teraz możecie zdjąć już wasze kostiumy i zapraszam jutro na wielką premierę.
Aktorzy zaczęli zdejmować swoje kostiumy:
Królewna Kwaczuszka [Kwa-kwaa], stała się nagle zwykłą kaczką; Książę Kumkumek [Rabet-rabet] przemienił się w żabę; Królowa Beczuła [Bee-Beee], stała się nagle puchatą owieczką; Król Miałczysław [Miau-miauu] przeobraził się w kota, a Królewski Błazen [Pi-pi-pi] stał się polną myszką. Wszyscy pożegnali się ze sobą i udali każdy w swoją stronę. Musieli się porządnie wyspać. Przecież już jutro czeka ich wielka premiera.