Cześć dzieciaki! To znowu ja, słoń Trąbal-Bombal. Opowiem wam dzisiaj pewną historię o tym jak niewiele brakowało, a dziś byłbym następcą tronu. Nie wierzycie? To sami posłuchajcie.
Wszystko zaczęło się dzisiaj w szkole. Nasza nauczycielka omawiała z nami nowy temat – „Królestwo Zwierząt”. Uczyliśmy się nazw różnych gatunków zwierząt. Niektóre z nich były proste, jak: słoń, żyrafa, antylopa, struś, czy krokodyl. Jednak pojawiły się także bardziej tajemnicze nazwy, jak: panda, żubr, łoś, kangur, czy leniwiec. Tych ostatnich nigdy jeszcze nie spotkaliśmy, ale mogliśmy je obejrzeć na zdjęciach w naszej czytance.
Kiedy uporaliśmy się z nazwami zwierząt, pani Mesia-Kochasia zapytała nas czy wiemy jakie zwierze jest Królem w Królestwie Zwierząt? Oczywiście natychmiast podniosły się niemal wszystkie łapy, kopyta i skrzydła w klasie. Przecież każdy wie, że Królem Zwierząt jest Lew. Pani bardzo się ucieszyła, że wszyscy znamy odpowiedź na to pytanie. I wtedy zadała kolejne: „A czy słyszeliście o tym, że Królem Zwierząt, o mały włos zostałby Słoń?” Nikt z nas o tym nie miał pojęcia. Zwłaszcza mnie ta sprawa bardzo zainteresowała – przecież w pewnym sensie dotyczyła mnie. Chcieliśmy więc, aby pani Mesia opowiedziała nam o tym coś więcej. Ona tylko na to czekała. Zaraz więc zaczęła.
Chodząc po klasie opowiadała „Legendę o Królestwie Zwierząt”:
Dawno, dawno temu, kiedy wszystkie lądy na Ziemi były połączone i stanowiły jedną wielką wyspę, przedstawiciele wszystkich zwierząt zebrali się na wielkiej sawannie, w celu ustalenia, które z pośród nich powinno rządzić Królestwem Zwierząt. Oczywiście nie obeszło się bez sporów. Niemal każdy gatunek chciał, aby rządy przypadły jemu:
- Krokodyle twierdziły, że są najstarsze i wywodzą się bezpośrednio od najstarszych gadów, które rządziły Ziemią przez miliony lat.
- Wieloryby twierdziły, że to one jako największe ssaki, powinny sprawować władzę.
- Żółwie wysunęły swoją kandydaturę, twierdząc, że jako zwierzęta długowieczne, będą mądrze rządziły Królestwem Zwierząt.
- Wąż oznajmił, że to on powinien być Królem, ponieważ jego głowa została najlepiej przystosowana do noszenia królewskiej korony.
- Koty, że są zwinne,
- Słonie, że są wielkie,
- Zebry, że mają eleganckie paski,
- Kameleon, że potrafi się przystosować do zmieniającego otoczenia,
- Ślimaki, że są niezależne bo noszą swój dobytek na grzbiecie,
- Strusie, bo są szybkie,
- Ptaki, że tylko one potrafią latać,
- Małpy, że są najinteligentniejsze ze wszystkich zwierząt,
- Nawet komary chciały rządzić, twierdząc, że najdotkliwiej potrafią ukąsić.
Jednym słowem każdy chciał zasiąść na tronie. Argumenty, zmieniały się w dyskusje, dyskusje w kłótnie, a kłótnie kończyły się strasznymi bijatykami. Zwierzęta robiły sobie psikusy, których efekty są widoczne do dziś:
- Żyrafa jak się zaczęła mocować ze słoniem, jak się chwycili słoń za głowę, a żyrafa za nos, jak się zaczęli ciągnąć i ciągnąć i ciągnąć, to żyrafie szyja się wydłużyła, a ze słoniowego nosa powstała znana do dziś trąba.
- Ktoś przez sen przemalował zebrę na czarno i powstał nowy gatunek zwany koniem.
- Ktoś w podobny sposób ogolił dzika i powstała świnia.
- Hipopotam nadepnął żabie na łapkę i powstały płetwy.
- Panda złapała za ogon małpę i ciągnęła tak długo, aż się wyciągnął na blisko metr, za co małpa popodbijała pandzie oczy i tak jej zostało do dziś.
- Struś wydziobał pawianowi sierść na pupie i teraz świeci gołym tyłkiem,
- Nosorożec w walce z niedźwiedziem stracił rogi.
- A wąż stracił większość zębów, kiedy próbował ugryźć żółwia w skorupę.
Kłótnie, sprzeczki i nieczyste zagrania trwały przez wiele lat. Przez cały ten czas zwierzęta nie potrafiły dojść do porozumienia. Rozsądziła ich dopiero mysz, która jako jedyna nie chciała korony. Wykazała się jednak wielkim rozsądkiem. Przemówiła do zgromadzonych na Wielkiej Sawannie zwierząt takimi słowami:
– Drogie zwierzęta! Przyjaciele! Zgromadziliśmy się tutaj w celu wybrania spośród nas Króla, który mógłby sprawować rządy w Królestwie Zwierząt. Jednak żadne z naszych dotychczasowych działań nie okazało się skuteczne. Straciliśmy wiele lat na kłótniach i sporach. Próbowaliśmy przekonywać się nawzajem, jednak bezskutecznie. Proponuję, aby urządzić zawody. Niech ich zwycięzca zostanie królem.
O dziwo, propozycja myszy została przyjęta z wielkim entuzjazmem. Jeszcze tego samego dnia zwierzęta ustaliły dziesięć konkurencji, w których miały się zmierzyć. Do dziś nikt nie pamięta jakie to były konkurencje. Wiadomo jedynie, że były one niezwykle trudne. Niektóre zwierzęta zginęły w trakcie próby ich wykonania i dziś zapomniano o ich gatunkach. Wiadomo jednak, że do ścisłego finału dotarli tylko dwaj zawodnicy. Byli to słoń i lew. Po dziewięciu konkurencjach mieli oni tę samą ilość punktów. Z niecierpliwością czekali więc na ostatnią konkurencję.
Konkurencja ta miała polegać na tym, aby zadziwić inne zwierzęta. Przedstawiciele pozostałych gatunków pogodzili się z myślą, że to nie one będą zasiadały na tronie. Teraz jednak podzieliły się na dwie grupy. Jedni kibicowali Słoniowi, a drudzy Lwu. Jedni woleli, żeby Słoń sprawował władzę, a drudzy, woleli widzieć na tronie Lwa. Oni również w wielkim skupieniu i z nieukrywaną niecierpliwością czekali na to co pokarzą zawodnicy.
Jako pierwszy swego wyczynu, mającego zadziwić pozostałe zwierzęta, miał dokonać Słoń. Wyszedł na środek sawanny, podszedł do znajdującej się tam wystającej skały, przyłożył do niej swój wyciągnięty niedawno nos, a potem zaczął odrywać od ziemi kolejno jedno kopyto, potem drugie, trzecie i w końcu ostatnie. Kiedy zwierzęta ujrzały wielkiego, warzącego kilka ton zwierza, z odnóżami w górze, wspartego jedynie na trąbie, która całkiem niedawno była jego nosem, zaniemówiły z wrażenia. Większość z nich była pewna, że Słoń właśnie został zwycięzcą. Nie przypuszczali, aby Lew, ani jakiekolwiek inne zwierze, mogło dokonać czegoś równie zadziwiającego. I kiedy zaczęły już wiwatować na cześć nowego Króla, na środek sawanny wszedł Lew. Nabrał powietrza i zaryczał tak donośnie, że wszystkie zwierzęta zamilkły niemal w ułamku sekundy. Słysząc potężny ryk Słoń stracił równowagę upadł na głowę, nakrył się uszami i zwinął niemal w kulkę. Widząc to inne zwierzęta zaczęły się śmiać i krzyczeć, że jest tchórzem, a oni nie chcą mieś tchórzliwego króla.
W ten oto sposób to Lew został Królem Zwierząt, a Słoń stał się jego zastępcą.
Nigdy przedtem nie słyszałem tej legendy. Kiedy więc pani Mesia skończyła opowiadać zacząłem się dopytywać, czy ta opowieść jest prawdziwa i czy wiadomo coś więcej na temat słonia biorącego udział w tamtych zawodach. Chciałem wiedzieć kim on był. Może to jakiś mój przodek.
Pani powiedziała, że legendy mają to do siebie, że nigdy nie wiadomo ile prawdy się w nich znajduje. Czasem są one oparte na prawdziwych wydarzeniach, a czasem w całości zmyślone.
Po powrocie do domu, tak bardzo byłem przejęty tą opowieścią, że zaraz opowiedziałem ją moim rodzicom i siostrze Irminie-Słoninie. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu rodzice znali tę legendę i to bardzo dobrze.
– To dlaczego nigdy mi o niej nie opowiedzieliście?! – zapytałem urażony.
Wtedy tata udał się na moment do swojego gabinetu, a kiedy wrócił w trąbie trzymał jakiś zamknięty w szklanej gablotce dokument.
– Co to za pożółkły kawałek pergaminu, tato? – zapytałem zdziwiony.
– To jest dokument poświadczający, że my słonie, jesteśmy zastępcami lwów i kiedy wyginą, obejmiemy po nich tron. A to wszystko za sprawą naszego wielkiego przodka Słonia Długonosa.
– Naprawdę był naszym przodkiem? – zapytałem podekscytowany.
– Tak. I gdyby dzisiaj na Ziemi zginął ostatni z lwów, ty Trąbalu zostałbyś królem zwierząt.
Omal nie zemdlałem. Chciałem od razu pobiec do mojego najlepszego kumpla Rysia-Gumisia, aby mu o wszystkim opowiedzieć. Jednak tata powstrzymał mnie formując szlaban ze swej potężnej trąby.
– Ten dokument jest w naszym rodzie od wielu pokoleń. Jednak stanowi on tajemnicę, o której inne zwierzęta nie mogą się dowiedzieć. Obiecaj mi, że nikomu tej tajemnicy nie zdradzisz!
– Obiecuję! – odpowiedziałem po dłuższej chwili. Nie byłem jednak zachwycony. „Po co komu taka tajemnica, jeśli nikomu nie można o niej opowiedzieć?” – myślałem rozżalony. Skoro jednak dałem obietnice tacie, muszę jej dotrzymać. Wy oczywiście jesteście wyjątkami. Tata wyraźnie powiedział, że o tajemnicy nie mogą dowiedzieć się żadne inne zwierzęta, a wy moi drodzy zwierzętami nie jesteście, prawda?
Bardzo wam wszystkim dziękuję, za uwagę. Dzięki wam mogłem podzielić się z kimś swoją tajemnicą nie łamiąc jednocześnie słowa, które dałem tacie.
Pozdrawiam was gorąco – Wasz słoń Trąbal-Bombal