Cześć dzieciaki. Wita was słoń Trąbal-Bombal, czyli ja. Dzisiaj opowiem wam o czytaniu. Już widzę wasze miny. Ale nie krzywcie się aż tak bardzo. Nie chodzi mi o zwykłe czytanie. Mam na myśli coś innego. Ale jak zwykle, abyście wszystko dobrze zrozumieli, muszę się najpierw cofnąć do samego początku.
Chyba już wam wspominałem, że nasza mama jest w ciąży i wkrótce w naszej rodzinie pojawi się maleńkie słoniątko. Cała ta sytuacja sprawiła, że życie moje i całej mojej rodziny, nagle wywróciło się do góry nogami i stanęło na głowie. Mama zamiast jak zwykle chodzić do pracy, spędza teraz cały czas w domu, ciągle robi jakieś przemeblowania i wielkie porządki. Ja przestałem zajmować się sklejaniem plastikowych modeli, bo mamie i naszemu dzidziusiowi przeszkadza zapach kleju. Irmina-Słonina przestała ćwiczyć z mamą akrobatykę, bo mama nie może się zbytnio forsować. Jednak największe zmiany zauważyłem w moim tacie. Stanisław-Słonisław, który zawsze większość dnia spędzał w pracy, teraz zaczął pojawiać się znacznie wcześniej w domu. Sprząta, gotuje, a nawet zmywa naczynia. A w dodatku, przytula się do mamy i szepcze jej jakieś tajemnice do ucha. W ogóle go nie poznaję.
A już dzisiaj tato przeszedł samego siebie. Po szkole poszedłem do Rysia-Gumisia. Bawiliśmy się grając w piłkę i rzucając do kosza. Kiedy zrobiło się późno i na moim zegarku włączył się alarm, pożegnałem się z kumplem i wróciłem do domu. Wszedłem do salonu aby przywitać się z rodzicami, a tam, (sami nie uwierzycie) mama leżała na łóżku z odkrytym brzuchem, a tato siedział obok niej. W ręku trzymał książeczkę dla dzieci i ją czytał. Niby nic w tym dziwnego, ale on nie czytał tych bajek ani mnie, ani nawet Irminie. „Czyżby mama, przez tą całą ciążę, tak bardzo zdziecinniała, że tata musi czytać jej bajki na dobranoc?” – zastanawiałem się przyglądając się tej scenie.
– Dzień dobry Trąbalu! – przywitała mnie mama w pogodnym nastroju.
– Dzień dobry. – Odpowiedziałem.
– Dobrze, że jesteś synku. – ucieszył się na mój widok tata. – Właśnie czytałem naszemu słoniątku. Może teraz ty mu trochę poczytasz, a ja przygotuję pyszną kolację dla naszej rodziny?
Po prostu mnie zamurowało. Gapiłem się na rodziców, jakbym przyglądał się jakimś przybyszom z Marsa, albo nawet z Jowisza. „Czytać bajki brzuchowi? Też coś!”
– Wydawało mi się, że maluch jest jeszcze w brzuchu. – powiedziałem zdziwionym głosem.
– No bo jest! – oznajmiła mama.
– To po co czytać mu bajki? Przecież się jeszcze nie urodził!
– Nasze słoniątko rośnie bardzo szybko i z każdym dniem jest coraz większe i coraz bardziej przypomina w pełni sprawnego słonia. W tej chwili jego słuch zaczął już funkcjonować i mimo, że jest w brzuchu u mamy, słyszy dźwięki dochodzące z zewnątrz. Teraz nie tylko my możemy podsłuchiwać jego, ale również on może słuchać nas.
– Czyli wszystko co mówię mamie, słyszy również Michał? – zapytałem zaskoczony. – Nawet sekrety?
– Oczywiście. – odpowiedziała mi mama. – Michał, albo Marysia, mogą słyszeć co się mówi w ich obecności, ale jeszcze nic nie rozumieją.
– To po co w takim razie całe to czytanie bajek? – zapytałem robiąc zdziwiona minę. – Skoro i tak maluch nic z tego nie rozumie?
– Chodzi o to, aby słoniątko zapoznało się z naszymi głosami. – odpowiedział rzeczowo tata. – Dzięki temu pozna nas wszystkich, przyzwyczai się do nas i będzie nas rozpoznawało. A po urodzeniu, nie będzie się tak bardzo denerwowało słysząc nas rozmawiających nad jego kołyską.
– A więc jeśli będę mu czytał bajki, to on się już teraz zacznie ze mną zaprzyjaźniać?! – wykrzyknąłem podniecony tą myślą.
– Można tak powiedzieć. – usłyszałem od mamy.
– To gdzie tak książeczka?! – zapytałem sięgając po kolorową okładkę z opowiadaniami dla słoniątek. – Będę mu czytał nawet codziennie. A kiedy się urodzi to zaraz będziemy najlepszymi kumplami i pobiegniemy grac w piłę! – i od razu zabrałem się za czytanie. Mama trochę dziwnie na mnie patrzyła, ale nie odzywała się wcale. Tata też przez chwile mi się przyglądał, a potem udał się do kuchni aby zrobić nam kolację.
Bajka którą czytałem była o chłopcu, który chciał być czarodziejem. Był bardzo dzielny i wytrwały, Aż w końcu dopiął swego i stał się potężnym magiem. Pamiętam, że kiedy byłem małym słoniątkiem tata czytał mi ją do snu. Teraz ja czytałem ją swojemu bratu (lub siostrze). Byłem z siebie bardzo dumny. Nie każdy brat miał okazję czytać własnemu rodzeństwu bajki, jeszcze zanim się urodziło. Mam nadzieję, że jak maleństwo już się urodzi, to będzie pamiętało o moich czytankach do brzuszka i doceni moje starania.
A wam moi drodzy, życzę kolorowych snów. Niech noc będzie wystarczająco długa, abyście mogli wyśnić wszystko o czym marzycie.
Pozdrawiam was gorąco i pa-pa.