Cześć dzieciaki, to znowu ja – Wasz ulubiony słoń Trąbal-Bombal Baloniasty. Czy słyszeliście kiedyś pojęcie „Patrzeć na świat przez różowe okulary”? Opisuje ono tych, którzy nie przejmują się problemami i z optymizmem i radością spoglądają na świat. Od jakiegoś czasu ja również w ten sposób spoglądam na wszystko co mnie otacza. A wszystko za sprawą mojej młodszej siostrzyczki Marysi-Pięknisi.
Jakiś czas temu ja i moja młodsza siostrzyczka Marysia-Pięknisia, wybraliśmy się na zakupy. Zapakowałem ją do wózka i poszliśmy. Z dumą popychałem wózek przed sobą pokazując wszystkim dookoła jakim dobrym jestem braciszkiem. Kiedyś zapewne wstydziłbym się idąc przez miasto z wózkiem i jakimś małym berbeciem. Narodziny Marysi-Pięknisi zmieniły jednak wszystko. Przyznam się wam, że zakochałem się w niej od pierwszego spojrzenia.
Robienie zakupów może nie jest zajęciem zbyt pasjonującym, chodziliśmy po sklepie i wybieraliśmy różne produkty wkładając je do koszyka. Kupiliśmy mleko, pieczywo, trochę owoców i warzyw. Właśnie mieliśmy skierować się do kasy, gdy moja siostrzyczka niemal na całe gardło wykrzyknęła:
– Tlombal! Chce mi się siku!
Omal nie spanikowałem. Rozejrzałem się dookoła, aby się upewnić, czy ktoś w sklepie usłyszał to samo co ja. Po uśmieszkach i gestach otaczających nas zwierząt, wywnioskowałem, że w całym sklepie nie było chyba nikogo, kto by tego nie usłyszał. ”Marysia! Jak mogłaś mi to zrobić! Ośmieszyłaś mnie przy takim tłumie!” Spuściłem głowę i chciałem czym prędzej się gdzieś ukryć. Jednak po raz kolejny usłyszałem:
– Tlombal! Siku!
I wtedy zrozumiałem co w tym momencie jest najważniejsze. Nie to, czy ktoś nas usłyszał. Nie to, co sobie pomyślał o nas ktoś inny. Najważniejsze jest, aby Marysia-Pięknisia, zrobiła siku.
Czym prędzej popędziłem do toalety i pomogłem siostrzyczce załatwić jej potrzebę. Potem umyłem jej rączki i ponownie zapiąłem w wózku. Chwilę potem kontynuowaliśmy zakupy. Już nie przejmowałem się zwierzętami dookoła, ani tym co myślą o mnie czy o Marysi. Robiliśmy zakupy śmiejąc się i wygłupiając.
Czekając w kolejce zabawiałem Marysię-Pięknisię robiąc dla niej śmieszne miny i udając odgłosy różnych zwierząt. W pewnym momencie zobaczyłem przy ladzie wystawione słodycze. Były tam lizaki, gumy do żucia, żelki i cukierki. Sięgnąłem do kieszeni. Wyjąłem z niej portfel, a następnie przeliczyłem jego zawartość. Nie miałem zbyt dużo pieniędzy. Popatrzyłem na zawartość koszyka i w myślach podliczyłem ile będę musiał zapłacić za znajdujące się w nim zakupy. Dokonałem szybkich obliczeń w głowie i uznałem, że starczy mi jeszcze na jednego lizaka. Uważając, aby Marysia nie widziała, sięgnąłem po dużego, czerwonego lizaka w kształcie serduszka i włożyłem go do koszyka.
Chwilę później doszedłem do kasy i zapłaciłem za swoje zakupy. Spakowałem wszystko do torby. Torbę zawiesiłem na uchwycie wózka i ruszyliśmy do wyjścia. Kiedy byliśmy już na zewnątrz zatrzymałem się na chwilę, wyjąłem z kieszeni lizaka, a potem przyklęknąłem przed Marysią i wręczyłem jej zakupiony dla niej prezent. Jej buźka rozjaśniła się wspaniałym, promiennym uśmiechem.
– To dla mnie? – zapytała spoglądając mi prosto w oczy.
– Tak, dla ciebie. – odpowiedziałem również się uśmiechając.
Chwyciła lizak swoją malutką trąbą, a potem włożył go sobie do buzi. Przez następne dwadzieścia minut, lizała, cmokała, ciumkała i delektowała się słodyczem, który ode mnie dostała. Przy okazji zakleiła siebie i wszystko dookoła. Widząc jak klei się do wózka, zatrzymałem się, wyciągnąłem z opakowania nawilżaną chusteczkę i ponownie podszedłem do siostrzyczki, aby powycierać jej buzie, oraz kopytka.
– Smakowało Ci? – zapytałem wycierając jej trąbę i obydwa kiełki.
– Było pycha! – krzyknęła Marysia, a potem po prostu zarzuciła mi swoje przednie kopytka na szyję i mocno uściskała. – Kocham cię Tlombal! – dodała nie ściszając głosu.
Rozejrzałem się dookoła. W miejscu, w którym staliśmy panował spory ruch. Mnie było jednak wszystko jedno.
– Ja ciebie też bardzo kocham! – Powiedziałem i także uścisnąłem swoją siostrzyczkę, a potem razem wróciliśmy do domu.
Dawniej przejmowałem się niemal wszystkim. Zastanawiałem się co pomyślą o mnie moi kumple, co powiedzą sąsiedzi, kiedy zrobię coś głupiego i czy w ogóle to co robię, albo to jaki jestem zostanie zaakceptowane przez otaczający mnie świat.
Jednak obserwując moją młodszą siostrzyczkę, zacząłem się zastanawiać, czy naprawdę warto się tym wszystkim przejmować? Ona na pewno tego nie robi. Już od urodzenia nie przejmowała się czy robiąc kupę w pieluszkę, stanie się pośmiewiskiem dla otoczenia. Również teraz nie przejmuje się tym, co sobie pomyślą inne zwierzęta, tylko na całe gardło krzyczy: – „Tlombal chcie mi się siku!”. Nie zastanawia się czy wypada, czy nie, tylko przytula się do mnie zawsze kiedy tylko przychodzi jej na to ochota. I wiecie co, dzięki temu Marysia-Pieknisia jest zawsze szczęśliwa i uśmiechnięta.
Ja również postanowiłem, że od tej pory nie będę przejmował się innymi. Niech sobie myślą co chcą. Ja także zamierzam przytulać swoją siostrzyczkę, zawsze kiedy razem będziemy mieli na to ochotę. A inni niech mówią o nas, że „spoglądamy na świat przez różowe okulary”!
Pozdrawiam Was gorąco. Wasz Trąbal-Bombl.
Też sobie sprawcie takie różowe okulary i miejcie w trąbach, co sobie pomyślą inni.
Pa!
Rewelacja !
Bardzo cieszymy się z nowych opowiesciy o Trąbalu ! Najlepsza bajka moich dzieci po 20 razy w kółko
Bardzo się cieszę, że bajki o Trąbalu-Bombalu Wam się podobają. Mam zamiar kontynuować pracę nad kolejnymi tekstami. Na chwilę obecną chcę umieszczać przynajmniej jeden wpis w tygodniu.
Pozdrawiam,
Sławomir Żbikowski