Dawno, dawno temu, za siedmioma górami, za siedmioma morzami, w przepięknym pałacu mieszkał potężny, bogaty, a przede wszystkim mądry król Jan. Rządził swym królestwem rozsądnie, zapewniając sobie i swoim poddanym spokój i dostatek. Tak samo jak król Jan słynął w całym świecie ze swej mądrości i męstwa, tak królowa Katarzyna, jego żona, słynęła z niespotykanej urody i dobrego serca. Jednak obydwoje zasłynęli w świecie z zupełnie innego powodu. A z jakiego? O tym właśnie opowiada ta krótka bajka. Masz ochotę jej posłuchać? … A więc zaczynajmy.
Pewnego dnia, kiedy król Jan wrócił do pałacu po kilkudniowej nieobecności, zastał żonę w dziwnym nastroju. Zauważył, że była lekko rozkojarzona, dziwnie się uśmiechała, jakby miała mu coś ważnego do powiedzenia. Ona jednak nic nie mówiła przez cały dzień. Dopiero wieczorem, kiedy zakończyła się oficjalna kolacja i małżonkowie zostali nareszcie sami, królowa oznajmiła:
– Najdroższy mężu, będziemy mieli dziecko.
– To cudownie! – wykrzyknął król i złapawszy żonę w objęcia ucałował ją.
Od tego dnia czas płynął wolno. Król i królowa często spacerowali po pałacowych ogrodach rozważając jakie imię nadadzą kiedy urodzi się chłopiec, a jakie jeśli na świat przyjdzie dziewczynka. Czasem król Jan musiał wyjeżdżać, aby doglądać spraw państwowych, jednak zawsze wracał czym prędzej do swojego pałacu i ukochanej żony.
Czas mijał, a brzuch królowej stawał się coraz większy i większy. W końcu stał się tak wielki, że nikt w całym królestwie nie mówił o niczym innym, tylko o brzuchu królowej. Wszyscy byli pewni, że królowa urodzi bliźnięta. Byli też tacy, którzy przepowiadali, że na świat przyjdą trojaczki. Jednak to co się wydarzyło przeszło najśmielsze wyobrażenia kogokolwiek. Otóż, kiedy nadszedł odpowiedni czas, królowa urodziła nie jedno, nie dwoje, ani nie troje dzieci. Tego dnia cały świat obiegła niesamowita wieść o tym, że królowa Katarzyna urodziła dziewięć ślicznych dziewczynek.
Wielka radość opanowała całe królestwo. Król Jan chodził po pałacowych komnatach dumny jak paw i szczęśliwy jak nigdy dotychczas. Królowa wraz z zatrudnionymi niańkami uwijały się jak w ukropie aby każda księżniczka była nakarmiona przewinięta i przez odpowiedni czas bujana w kołysce. Każda z malutkich księżniczek była śliczna jak pączek róży i każda była inna. Jedne były spokojne i leżały całymi dniami nawet nie zapłakawszy, a inne płakały nawet wtedy gdy były najedzone i przewinięte. Jedne uważnie przyglądały się otaczającym je ludziom i przedmiotom, tak jakby rozumiały co się dzieje dookoła, a inne w ogóle nie zwracały na nic uwagi lub przesypiały całe dnie. Mimo, że były niemowlętami, uważny obserwator, taki jak ich matka, wiedział doskonale, że żadna z dziewięciu sióstr nie jest podobna do pozostałych.
Wkrótce zaczęły się przygotowania do chrzcin królewskich córek. Zaczęto rozsyłać zaproszenia do wszystkich znaczniejszych rodów królewskich i książęcych na całym świecie. Do pałacu zaczęli zjeżdżać znamienici goście wraz z całymi zastępami służby. Pałac zapełniał się i wkrótce niemal pękał we szwach. Goście przybywali nie tylko z powodu sympatii dla króla Jana, ale również z ciekawości, aby zobaczyć na własne oczy dziewięć nowo narodzonych księżniczek.
W dniu chrzcin, para królewska oraz wszyscy zaproszeni goście zebrali się w ogromnej katedrze. Na samym środku, tuż przed ołtarzem ustawiono dziewięć kołysek, w których spało dziewięć księżniczek. Żadna nie płakała, żadna się nie wierciła. Wszystkie były spokojne i nie zdawały sobie sprawy z tego co miało im się przytrafić.
Wszyscy zgromadzeni w katedrze goście czekali aż uroczystość się rozpocznie. Naglę z bocznej nawy wyszedł ubrany w złote szaty mężczyzna. Większość zabranych odetchnęła w duchu spodziewając się, iż jest to biskup, który wkrótce rozpocznie ceremonię. Jedynie król Jan rozpoznał tego mężczyznę, a na jego twarzy pojawił się grymas będący pomieszaniem gniewu i coraz większego przerażenia. Mężczyzna ten nie był biskupem, który miał udzielić chrztu jego córkom. Był to jego stryj – największy i najpotężniejszy z wrogów króla Jana. Stryj Vasylij od zawsze nienawidził króla Jana za to, że to on, a nie stryj zasiadł na tronie po śmierci starego króla. Vasilij od najmłodszych lat studiował nauki alchemiczne i magię, aż w końcu stał się jednym z najpotężniejszych magów nie tylko w okolicy, ale i na całym świecie. Stryj już dawno zemściłby się na królu Janie za pomocą czarów. Nie mógł jednak tego dokonać, za sprawą potężnego amuletu, który król Jan dostał od swój matki i który zawsze nosił zawieszony na szyi. Kiedy wieść o uroczystości dotarła do uszu Vasilija, od razu wypatrzył w niej sposobność do zemsty na swym bratanku.
W tym samym momencie, w którym, król Jan poderwał się z ławki, aby wezwać straż, zdumieni goście ujrzeli rzecz niezwykłą. Otóż ubrany w złote szaty mężczyzna wykonał dłonią kilka skomplikowanych ruchów wykrzykując jakieś słowa w nikomu nie znanym języku. Następnie podniósł dłoń w górę. Tym jednym ruchem sprawił, że dziewięć maleńkich dziewczynek, uniosło się w powietrze i na moment zawisło nad swoimi kołyskami. Bezruch nie trwał jednak długo. Najpierw powoli, a potem coraz szybciej, dziewczynki zaczęły wirować w powietrzu. Wkrótce wirowały tak szybko, iż trudno było rozpoznać jakikolwiek pojedynczy kształt. Nagle wirowanie ustało i ku wielkiemu zdziwieniu jednych, oraz równie wielkiemu przerażeniu pozostałych w powietrzu zawisła pojedyncza dziecięca sylwetka. Dziecko opadło na twardą i zimną posadzkę i przestraszone zaczęło płakać.
– Co zrobiłeś z moimi córkami?! – zakrzyknął oburzony król Jan, jednak osoby, do której skierowane było te pytanie nie było już w katedrze. W chwili gdy rozległ się dźwięk płaczącego dziecka, wszystkie oczy skierowały się w jego kierunku. Tent właśnie moment wykorzystał Vasilij aby po raz kolejny ukazać potęgę swoich magicznych mocy. Zniknął tak nagle jakby rozpłynął się w powietrzu.
Natychmiast przerwano uroczystości. Pałac królewski z pełnej radości i tętniącej życiem metropolii w jednej chwili stał się miejscem ponurym i pełnym smutku. Sprowadzono najznamienitszych znachorów, lekarzy, czarowników, czarnoksiężników, czarodziei i czarownice. Każdy z nich wnikliwie badał dziecko. Wkrótce też królewska para od nich odpowiedź na pytanie „co stało się z pozostałymi księżniczkami. Sprowadzeni mędrcy i czarodzieje oświadczyli im, że za sprawą czaru stryja Vasiliego dziewięć księżniczek zostało zamkniętych w ciele jednej dziewczynki. Nie potrafili jednak ani cofnąć, ani osłabić działania czaru, gdyż był on bardzo silny. Nikomu też nie udało się przewidzieć jaki będą pozostałe skutki zamknięcia dziewięciu różniących się od siebie dziewczynek w ciele jednej.
Od tej pory dziewięć księżniczek żyło w ciele jednej dziewczynki. Królewna Marysia, bo takie jej imię nadano, była pięknym dzieckiem. Miała wspaniałe blond włoski i wyglądała na słodką dziecinę. Jednak były z nią ciągłe problemy, a wszystko za sprawą dziewięciu księżniczek, które były w jej wnętrzu. Każdego dnia inna z księżniczek przejmowała władzę nad ciałem księżniczki Marysi. Jednego dnia niania miała powody do zmartwień z powodu bardzo spokojnej księżniczki numer 1. Jedynka, mogła przespać niemal cały dzień bez najmniejszego kwilenia czy płaczu. Budziła się jedynie na jedzenie, co sprawiało, iż niania myślała, że dziecko zachorowało. Następnego dnia, pojawiała się jednak księżniczka numer 2. Ta z kolei bez przerwy płakała. Łzy ciekły jej z oczu strumieniami, a dźwięki płaczu były tak głośnie, że aż wywoływały drżenie szyb w oknach. Trójka potrafiła patrzeć na człowieka swoimi mądrymi oczami, jakby odgadywała o czym myśli, a spojrzenie to było tak przenikliwe, że mało kto potrafił wytrzymać w tym samym pomieszczeniu co księżniczka dłużej niż dziesięć minut. Kiedy pojawiała się czwórka, znów na zamku słyszano donośne dźwięki. Tym jednak razem nie były to płacz, czy krzyki, a donośny śmiech. I tak dalej. Każda księżniczka miała inny charakter, każda miała inne uzdolnienia, inne upodobania, każda z nich inaczej się zachowywała. A najgorsze w tym wszystkim było to, że nikt nie potrafił przewidzieć, która z księżniczek przejmie władzę nad ciałem Marysi kolejnego dnia.
Mijały dni, tygodnie, a nawet lata. Księżniczka Marysia stawała się coraz większa, aż nadszedł czas na rozpoczęcie jej szkolnej edukacji. Sprowadzano więc najznamienitszych nauczycieli z całego świata. Żaden jednak z nich nie był w stanie wytrzymać z Marysią. Jednego dnia lekcja przebiegała bez żadnych problemów, gdy pojawiała się mądra dwójka, której nauka przychodziła lekko i bez problemów. Następnego dnia pojawiała się jednak nieśmiała i zamknięta w sobie piątka, która nie potrafiła odpowiedzieć na proste pytanie, lub chowała się pod stół, gdy nauczyciel patrzył na nią zbyt długo. Jeszcze innym razem trafiał na dzień, w którym dominującą księżniczką była szóstka. Ta z kolei tak bardzo kochała zwierzęta, że chciała uczyć się tylko o nich, natomiast na lekcje przychodziła z całym zastępem zwierząt, począwszy od kur, kotów, świnek, piesków, a na lisach, czy nawet skunksach skończywszy. Jednak najgorsza dla każdego nauczyciela była chyba siódemka, która potrafiła przesiedzieć cały dzień w ławce, z rozdziawiona buzią, słuchać słów nauczyciela, a jednak nie zapamiętać z lekcji nawet najprostszego zdania. Taka właśnie była głupiutka siódemka.
W tych warunkach trudno się dziwić, że żaden z nauczycieli nie wytrzymywał dłużej niż tydzień, a potem albo odchodziła sam, albo trafiał do szpitala dla znerwicowanych pacjentów.
I znowu minęło kilka lat. Księżniczka Marysia wyrosła na przepiękną panienkę z czarującym uśmiechem. Wkrótce też w zaloty zaczęli zjeżdżać książęta ze wszystkich stron świata. Król Jan i królowa Katarzyna postanowili, że aby wybrać odpowiedniego kandydata na męża dla księżniczki Marysi, każdy z zalotników zostanie poddany próbie. Przez dwa tygodnie, każdego dnia będzie spędzał z nią dwadzieścia minut. Jeśli w tym czasie nie zrezygnuje z ubiegania się o rękę księżniczki, wtedy próba zostanie uznana.
I tak przybywali książęta z różnych stron świata. Jedni bogaci inni ubożsi, jedni piękni inni brzydcy jak noc, jedni mężni i wsławieni w bojach inni brzdąkający na lutniach i wyśpiewujący pieśni o miłości. Każdy z nich był różny tak jak i różne były księżniczki, jednak żaden z nich nie spodziewał się, iż jedna osoba może z dnia na dzień zmienić się tak bardzo jak to miało miejsce w przypadku księżniczki Marysi. Bo weźmy takiego romantyka, który przybył na spotkanie pierwszego dnia i zaczął od śpiewania swoich miłosnych serenad. Co innego gdy trafił na łagodną i spokojną jedynkę, co innego, gdy trafił na śmiejącą się ze wszystkiego czwórkę, a jeszcze co innego gdy trafiła się dumna ósemka, która nigdy nie zniżała się do tego, aby rozmawiać z bardami czy innymi śpiewakami uznając ich za ludzi z pospólstwa.
A z kolei taki mężny, rycerski zalotnik miał równą sobie partnerkę w sprytnej i lekko awanturniczej dziewiątce, która kochała jazdę konną, polowania i chodzenie po drzewach, gorzej jednak było gdy trafił na dwójkę, która opłakiwała nawet zabitego komara, lub kiedy pojawiała się nieśmiała piątka, która uciekała i chowała się do swojej komnaty już po jego pierwszym słowie wypowiedzianym głośniej niż szeptem.
Tak więc nie łatwa była to próba dla przybywających książąt i jak się okazało, żaden z przybyszów jej nie sprostał. Posmutniali rodzice i posmutniała sama księżniczka Marysia. Wszyscy niemal książęta mogący ubiegać się o jej rękę zawiedli i szanse na to, że księżniczka zostanie szczęśliwie wydana za mąż stawały się coraz mniejsze.
***
Tymczasem kilkaset kilometrów dalej, na dalekim wschodzie, znajdowało się niewielkie królestwo. W królestwie tym brakowało bogactw, jednak za sprawą dobrych rządów nikt nie narzekał na głód. A wszystko to za sprawą króla Błażeja. Mieszkał on w niewielkim zamku wraz z żoną, dziećmi i kilkoma jedynie służącymi.
Król Błażej od zawsze bardziej dbał o dobro królestwa i swoich poddanych niż o własne bogactwa. Stanął też przed poważnym dylematem. Jak już wspomniano, królestwo było niewielkie, a król miał aż dziesięciu synów. Każdy z nich był inny i każdy z nich upodobał sobie szczególnie inne zajęcia:
- Artek był silny jak dąb i kochał się w walce.
- Bartek miał talent do opowiadania opowieści tak ciekawych i tak zajmujących, że nawet zwierzęta ożywały na jego widok, spodziewając się iż usłyszą coś naprawdę niesłychanego.
- Czarek kochał konie. Lubił na nich jeździć, a robił to tak wspaniale, iż wyglądało to, jakby koń tańczył zamiast jechać. Lubił też pracę w stajni. Karmił i czyścił konie, doglądał ich codziennie, aby żadnemu ze zwierząt nie działa się nawet najmniejsza krzywda.
- Darek był człowiekiem o dobrym sercu. Lubił przebywać z ludźmi, słuchać ich i rozmawiać z nimi. A miał on dar zjednywania sobie rozmówców, tak iż szybko stawali się jego przyjaciółmi.
- Edek od najmłodszych lat zaczytywał się w książkach i pochłaniał wszelką wiedzę, jaką dostarczali mu mędrcy przybywający na dwór jego ojca. Był mądry i inteligentny, a w dodatku posiadał niesłychaną pamięć.
- Ferdek był młodzieńcem bardzo pewnym siebie i opanowanym. Potrafił zachować spokój w sytuacjach, w których inni już dawno by się obrazili lub zezłościli.
- Gienek był chłopcem sympatycznym i wesołym. Zawsze potrafił rozśmieszyć wszystkich zebranych wokół przyjaciół i znajomych.
- Heniek był natomiast przeciwieństwem swego brata bliźniaka Gienka. On był zawsze poważny i spokojny. A swoim zachowaniem i powagą zarażał ludzi na tyle, że nawet największych żartownisiów potrafił uspokoić na tyle, aby i oni stali się w jego obecności opanowani i spokojni.
- Irek nie był może zbyt mądry, ani uzdolniony, jednak i on miał pewien dar. Potrafił naśladować głosy zwierząt i ludzi i to tak dokładnie, iż czasem wydawało się że do królewskich komnat, w których się znajdował zjechały całe zastępy przeróżnych ptaków i dzikich zwierząt.
- Jarek był z nich wszystkich najmłodszy, jeszcze dziecko. On przejawiał największe zdolności do przewodzenia innym i kierowania państwem.
Królewicze mieli tak różne upodobania, charaktery i uzdolnienia, jednak z urody, każdy z nich był podobny do matki. Przez co wszyscy, mimo różnicy wieku byli do siebie podobni i wyglądali niemal jak bracia bliźniacy. Król Błażej kochał ich wszystkich z całego serca i nie chciał żadnego z nich skrzywdzić. Zamierzał wiec podzielić swoje królestwo i rozdać każdemu z nich po części. Z drugiej jednak strony podział taki osłabiłby ich pozycję, a także całe królestwo, a tego król Błażej wolałby uniknąć. Długo rozmyślał jak ten problem rozwiązać.
Pewnego razu na jego dworze gościło poselstwo z odległego kraju. Od jednego z posłów król Błażej usłyszał opowieść o dziewięciu księżniczkach zaklętych w ciele jednej dziewczyny, o jej zmiennych nastrojach i o tym jak wielu książąt próbowało ją poślubić, ale żaden nie zdołał przejść wyznaczonej próby. Król wypytał dokładnie posła o wszystkie szczegóły i dowiedział się o wielkiej urodzie księżniczki, o bogactwach jej ojca i o tym na czym polega owa próba. Ta rozmowa podsunęła mu rozwiązanie dla jego problemów. Jeszcze tego samego wieczora wezwał wszystkich swoich synów i opowiedział im wszystko co usłyszał od posła. Następnie rzekł do nich:
– Drodzy synowie doskonale wiecie jak bardzo zależy mi na waszym szczęściu, dlatego też dziewięciu z was uda się do państwa rządzonego przez króla Jana i królową Katarzynę aby poprosić o rękę księżniczki. Ze mną zostanie jedynie Jarek gdyż jest jeszcze za młody, aby się ożenić. Wy zaś, tu zwrócił się do dziewięciu starszych synów, kiedy dotrzecie na miejsce, nie pójdziecie od razu do pałacu, tylko zamieszkacie gdzieś w jego pobliżu. Tam rozejrzycie się, wypytacie co i jak, a gdy już wszystko będziecie wiedzieli, dopiero wtedy udacie się do pałacu i poprosicie o rękę księżniczki. Każdy z was jest inny każdy ma swoje mocne strony, więc mam nadzieję, że któremuś z was poszczęści się i ożeni się z tą piękną i bogatą księżniczką. Życzę wam powodzenia drodzy synowie. – Tymi słowami król Błażej pożegnał swoich synów i odszedł.
***
Posłuchali synowie ojca i zgodnie z jego wolą udali się do państwa rządzonego przez króla Jana i królową Katarzynę. Posłuchali też jego rady i zamieszkali nieopodal królewskiego pałacu. Zaczęli też wypytywać o króla, królową i księżniczki. Poznali dokładnie całą ich historię, dowiedzieli się dlaczego księżniczka Marysia miewa tak różne nastroje. Po miesiącach zaprzyjaźnili się z jednym z paziów, dzięki któremu otrzymywali informację, o tym, która z dziewięciu księżniczek ma w danym dniu władzę nad ciałem księżniczki Marysi.
W końcu nadszedł dzień, gdy jeden z nich udał się na królewski dwór, przedstawił się i poprosił o rękę księżniczki. A ponieważ tego właśnie dnia władzę przejęła spokojna jedynka, więc na spotkanie udał się książę Bartek. Królewska para ucieszyła się z jego oświadczyn. Następnie królowa Katarzyna opowiedziała mu o próbie jaką musi przejść, a on zgodził się bez wahania. Jeszcze tego samego dnia został przedstawiony Księżniczce, którą tak oczarowały jego opowieści, że co było niewiarygodne ożywiała się na tyle, że nie mogła usiedzieć na miejscu. Opowieści były tak ciekawe, a młodzieniec tak interesujący, że księżniczka zakochała się w nim, a i on zakochany było od pierwszego spojrzenia w przepiękne oczy księżniczki.
Następnego dnia na spotkanie udał się Gienek był tak podobny do brata, że nikt nie zauważył iż jest to zupełnie inna osoba od tej, którą wprowadzono do komnaty księżniczki dzień wcześniej. Królewicz skłonił się uprzejmie zaskoczony urodą księżniczki. Wtem potknął się ni to specjalnie ni przez przypadek i wywrócił się w sposób tak komiczny, że nawet płaczliwa dwójka otworzyła szeroko oczy i uśmiechnęła się na chwilkę zapominając o płaczu. Dalsze ich spotkanie przebiegało w równie radosnym nastroju, tak, że nikt nie był w stanie uwierzyć, w to co widzi. Nikomu bowiem do tej pory nie udało się na tak długo uspokoić i rozśmieszyć księżniczki, kiedy władzę nad nią sprawowała Dwójka.
Kolejnego dnia Na królewskim dworze pojawił się Edek, który swoją wiedzą i mądrością dorównywał Trójce, przez co zyskał jej uznanie, sympatię, a być może coś więcej.
I tak każdego dnia inny z królewiczów udawał się na spotkanie: Henek, spokojny i przenikliwy uspokoił odrobinę nieustające napady śmiechu Czwórki. Darek, swoją wielką miłością do koni zjednał sobie kochającą zwierzęta Szóstkę. Irek dzięki zdolności naśladowania odgłosów dzikich zwierząt, zdołał rozśmieszyć do łez głupiutką Siódemkę, która aż rzuciła mu się na szyję i ucałował w policzek. Edek swym opanowaniem i pewnością siebie nie dał się zbić z tropu dumnej i wyniosłej Ósemce. Natomiast Andrzej siłą i walecznością zdołał zaskarbić sobie serce sprytnej i awanturniczej dziewiątki.
W końcu minął okres próby, a książęta wytrwale pojawiali się każdego dnia nie mając zamiaru zrezygnować. Po ostatnim spotkaniu, król i królowa oświadczyli iż kandydat przeszedł próbę i może pojąć za żonę księżniczkę Marysię. Tego dnia w domu, w którym książęta wynajęli pokoje doszło do poważnej kłótni. Każdy z nich był zakochany i każdy z nich chciał poślubić księżniczkę. Długo się kłócili, który z nich okaże się najlepszym mężem, jednak nie doszli do porozumienia. Prawdopodobnie pobiliby się tam i doszłoby do jakiegoś nieszczęścia. Jednak okazało się, że braterska miłość zwyciężyła, a mądrość podpowiedziała im rozwiązanie. Postanowili więc, że będą ciągnęli losy i ten który z nich wygra, ten zostanie mężem księżniczki.
W tym samym czasie równie zaciekła kłótnia odbywała się w pałacowej komnacie. I choć nie obyło się bez krzyków, płaczów i narzekań, nikt nawet jej nie usłyszał. Kłótnia ta bowiem miała miejsce w głowie księżniczki Marysi. Każda z zamieszkujących jej ciało księżniczek zakochana była po uszy. Każda kochała swego wybrańca i każda czuła, że nie może żyć bez niego ani jednego dnia. Toteż każda pragnęła przejąć władzę nad ciałem i umysłem księżniczki Marysi, aby zobaczyć swojego ukochanego. W końcu kłótnia ta nasiliła się. Każda z dziewięciu księżniczek ciągnęła swoją część umysłu księżniczki w swoją stronę. Każda ciągnęła coraz silniej i silniej. Ciągnęły tak mocno, a wzmagająca ich siły miłość stała się tak wielka, że w pewnym momencie zdołały przerwać trzymający je w jednym ciele zaklęcie. W jednej chwili ciało księżniczki Marysi wzniosło się w górę, zaczęło wirować z ogromną prędkością, a gdy się zatrzymało, w powietrzu unosiło się dziewięć kobiet. Przestraszone tym widokiem służące szybko wezwały króla i królową. Ci usłyszawszy co się stało przybiegli czym prędzej do komnaty księżniczki. Tam zastali dziewięć nieprzytomnych, leżących na podłodze księżniczek. Ucieszyli się na ten widok. Zrozumieli od razu, że czar rzucony przez stryja Vasilliego właśnie stracił swoją moc, a odzyskali swoje córki. Szybko sprowadzono medyka, który swymi ziołowymi specyfikami ocucił dziewięć księżniczek. Te z kolei początkowo nie mogły uwierzyć w to co się stało, potem zaczęły mówić wszystkie ma raz i opowiadać o tym co zaszło. Królewscy rodzice szybko zrozumieli, że czar prysnął za sprawą królewicza, który przetrwał próbę. Szybko posłali więc służącego aby wezwał go na spotkanie.
Po niespełna godzinie książę Edek, bo to on właśnie wyciągnął najkrótszy los, zjawił się w królewskiej sali tronowej. Nie wiedział dlaczego wezwano go tak nagle i spodziewał się najgorszego. Wkrótce jednak do Sali zaczęły wchodzić pojedynczo, jedna za drugą, księżniczki. Wszystkie dziewięć usiadło w specjalnie przygotowanych fotelach, po prawej stronie królewskiego tronu. Wtedy też Królowa Katarzyna opowiedziała mu o tym co zaszło tego wieczoru w komnacie księżniczki Marysi, o tym jak czar rzucony na księżniczki został zerwany, oraz o swoich podejrzeniach iż stało się to za jego sprawą. Królewska para była szczęśliwa i rozradowana. Już od wielu lat uśmiech nie gościł na ich twarzach. Jedynie księżniczki siedziały ze strapionymi minami. Każda z nich zastanawiała się którą z nich książę pojmie za żonę. Jednak książę słuchając opowieści królowej rozpromienił się, a na jego twarzy pojawił się wspaniały i czarujący uśmiech. Gdy tylko królowa zakończyła swoją opowieść książę Edek uklęknął na jedno kolano przed królem Janem i przyznał się do postępu jaki wraz z braćmi przeprowadzili. Opowiedział, o każdym z nich, a gdy opowiadał o którymś, jedna z księżniczek wzdychała wyszeptując do pozostałych „to ten, którego pokochałam”. Wysłuchawszy opowieści księcia, król Jan rozkazał wezwać pozostałych jego braci. I jeszcze tego samego dnia ogłoszono zaręczyny dziewięciu księżniczek i dziewięciu królewiczów. W całym królestwie zapanowała wielka radość. Król ogłosił trwające do odwołania święto narodowe. Wkrótce też do królestwa zjechali najznamienitsi goście aby uczestniczyć w zaślubinach dziewięciu młodych par. Po ceremonii ślubnej dobyły się uroczystości weselne, które trwały trzy dni i trzy noce. I ja tam byłem, miód i wino piłem.
czekam na kontynuację…. ! 🙂
Być może wkrótce pociągnę ten wątek. Jednak w tej chwili jakoś nie mam pomysłu. Chyba, że dostanę jakąś ciekawą podpowiedź w jakim ta opowieść mogłaby pójść kierunku. Masz może jakiś pomysł?
Napisałabym o tolerancji w miłości. O tym, że kiedy kogoś się kocha, robi się to z całym zastępem krewniaków, wad i dziwnych zachcianek tej osoby.
O tym, że miłość na siłę nie powinna zmieniać. Miłość ma uczyć dopasowania.
Potrzebowałem ponad pół roku, aby przejrzeć na oczy. Dopiero dziś dopatrzyłem się, że zamieściłem jedynie część bajki. A najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że nie zwróciłem na to uwagi nawet wtedy, gdy dostałem wiadomość od Dulcynei. Po prostu jakbym miał klapki na oczach czy coś takiego. Jeszcze się zastanawiałem, skąd takie dziwne stwierdzenie „czekam na kontynuację”. No bo przecież całość w moim odczuciu miała całkiem spójne zakończenie ;). Istna ślepota.
A najgorsze jest to, że nigdzie nie mogę odnaleźć pliku tekstowego z tą bajką. I prawdopodobnie będę zmuszony do napisania zakończenia od nowa.
Obiecuję, że już wkrótce naprawię to haniebne przeoczenie.
Biję się w pierś i obiecuję poprawę.
Sławek
Zgodnie z obietnicą dopisałem zakończenie bajki. Jest już dostępne. Miłej lektury 🙂
Pozdrawiam
Sławek Żbikowski
Bardzo fajnie usypia 🙂