Dawno, dawno temu, za siedmioma morzami, na środku błękitnego, bezkresnego oceanu znajdowała się nieduża wyspa. Ot, można powiedzieć – kilka drzew na krzyż, mały wygasły wulkan i niewielki potok. Wyspa jak ich pełno na Oceanie Spokojnym. Rosły na niej bananowce, palmy daktylowe i kokosowe, oraz kilka innych równie egzotycznych gatunków roślin. Jeśli chodzi o zwierzęta to ich różnorodność była jeszcze mniejsza. Oprócz insektów i owadów wyspę zamieszkiwały głównie ptaki. A wśród nich prym wiodły papugi. Nie mając naturalnych wrogów, ptaki te rozprzestrzeniły się po całej wyspie i stały się niezwykle liczne. Żyły w spokoju skrzecząc na siebie nawzajem. Ich życie było bezproblemowe i pozbawione jakichkolwiek atrakcji. Można powiedzieć, że było nudne.
Od czasu do czasu pojawiał się jakiś huragan, czy tsunami, które zagrażały papugom, jednak poza tymi sporadycznymi zdarzeniami, nie miały żadnych powodów do niepokojów, czy nawet do tego aby się ruszać z miejsca. Wszystko to sprawiło, że papugi te zaczęły coraz bardziej przybierać na wadze i wkrótce stały się bardzo duże.
Ich życie biegłoby tak w nieskończoność, gdyby nie pewne zdarzenie. Pewnego razu kiedy papugi jak zwykle siedziały na drzewach i skrzeczały jedna na drugą nie zdając sobie sprawy z niczego, na brzeg ich wyspy fale wyrzuciły szczątki jakiegoś okrętu. Wśród tych szczątków znalazło się dwóch rozbitków.
Papugi były bardzo zdziwione widząc ogromne postacie, chodzące na dwóch nogach, które w najmniejszym nawet stopniu nie przypominały papugi, ani nawet żadnego ze znanych ptaków. A co najdziwniejsze, postacie te nie miały nawet piór. Zamiast skrzydeł miały chwytne, długie kończyny, a zamiast dzioba jakieś miękkie otwory. Postacie te wyglądały dziwacznie i wzbudziły wśród papug ogromne zainteresowanie.
Zainteresowanie to wzrosło jeszcze bardziej gdy postacie te przebudziły się i zaczęły robić rzeczy, o których papugi nawet nie śniły. Były to chociażby wykonane z gałęzi schronienia, czy pływające na wodzie drewniane tratwy. Papugi obserwowały to wszystko i tylko kręciły głowami i skrzeczały do siebie z wyrazami podziwu.
Dwoje rozbitków również było zaciekawionych wyspą na której przyszło im się znaleźć. Dziękowali bogu, że nie utonęli i że fale doprowadziły ich właśnie tutaj. Kiedy się przebudzili i zobaczyli pod sobą żółty i ciepły piasek, byli niemal w siódmym niebie. Potem zorientowali się, że są na nieznanej sobie wyspie. Początkowo obawiali się, czy wyspa ta nie jest przypadkiem zamieszkała przez jakieś dzikie plemiona, jednak krótki spacer przekonał ich o tym, ze wyspa jest zbyt mała aby mogła być zamieszkała. Miało to swoje dobre i złe strony. Dobra była taka, ze byli tu bezpieczni. Zła natomiast taka, że zostali sami na bezludnej wyspie i nie mieli pewności, czy uda im się kiedykolwiek wrócić do domu.
Obydwaj marynarze pozbierali wyrzucone przez fale szczątki statku, wszystkie pływające beczki i ubrania. Potem udali się do lasu w poszukiwaniu pożywienia. Znaleźli mnóstwo bananów, czym bardzo się ucieszyli.
Posiliwszy się zabrali się do przygotowania szałasów na noc. Ścieli kilka drzew umocowali je lianami i przykryli ogromnymi liśćmi bananowców. W ten sposób zabezpieczyli się przed deszczem i wiatrem. Potem udali się na zwiedzanie wyspy. Dotarli na szczyt wulkanu. Na szczęście wulkan ten wyglądał na nieczynny. Drugą dobrą wiadomością było to, że na zboczu wulkanu odnaleźli potok i małe jeziorko z czystą słodką wodą nadającą się do picia. Okazało się, że mają co pić i co jeść. Poczuli się znacznie lepiej, gdyż oznaczało to, że są w stanie żyć na tej wyspie.
Kolejnym krokiem było wyznaczenie punktu obserwacyjnego, czyli takiego, z którego można by obserwować ocean i wypatrywać żagli przepływających w pobliżu okrętów. Kiedy już takie miejsce znaleźli, pojawił się jeszcze jeden problem. W jaki sposób przekazać takiemu okrętowi sygnał, ze znajdują się na wyspie. Ludzie ci byli bardzo zaradni. Jeden z nich tak długo pocierał dwa kawałki drewna o siebie, że w końcu wzniecił ogień. Teraz wystarczyło przygotować duże ognisko, które można będzie rozpalić aby dać znać przepływającym okrętom.
Ogień miał jeszcze inne zalety. Dawał ciepło. Odstraszał insekty. Ale przede wszystkim pozwalał przygotować ciepłe posiłki.
Wszystkiemu z ogromną ciekawością przyglądały się papugi. Przyglądały się, obserwowały i… I przysłuchiwały się rozmowom ludzi. Papugi jeszcze nigdy nie słyszały takich dźwięków. Były bardzo interesujące.
Pewnego razu jeden z ludzi znudził się jedzeniem ciągle tych samych posiłków – pieczonych bananów, kokosów i daktyli. Rozejrzał się dookoła i zobaczył bardzo kolorowe ptaki, których setki siedziały na pobliskich drzewach i przyglądały mu się z ciekawością. Ptaki te były dosyć duże. Wielkością dorównywały niemal młodym kurczakom. Marynarz pomyślał, ze pieczona papuga będzie dobrą odmianą od bananów. Postanowił złapać kilka tych ptaków. O dziwo ptaki te wcale się go nie bały i łatwo dawały się podejść.
Marynarz skradał się do jednej z papug uspokajającym głosem mówiąc do niej: „nie bój się, zaraz cię złapię i cię zjem”. I właśnie miał ją schwytać, gdy ta przemówił do niego tymi słowami: „zjem cię, zjem cię, złapię, złapię”.
Zdziwiony człowiek stanął jak wryty i czym prędzej przeszła mu ochota na zjadanie gadającego ptaszyska. Wkrótce okazało się, że nie tylko ta jedna papuga to potrafi. Ptaki te gadały jak najęte. A raczej, jak się później okazało powtarzały to co się do nich mówiło.
Ludzie zaniechali zjadania tych inteligentnych ptaków. Zamiast tego nauczyli się łowić ryby. Po kilku miesiącach spędzonych na wyspie oswoili kilka papug, które stały się ich przyjaciółmi.
Pewnego razu jeden z marynarzy ujrzał na horyzoncie białe żagle okrętu. Czym prędzej rozpalił ognisko i o dziwo, załoga okrętu dostrzegła ten sygnał. Kilka godzin później rozbitkowie zostali uratowani. Wrócili do Europy, skąd pochodzili, a wraz z sobą zabrali swoich nowych przyjaciół – papugi. Kiedy dopłynęli do domu, gadające ptaki podbiły serca mieszkańców Europy. Każdy bogaty człowiek chciał bowiem mieć takiego gadającego ptaka. Wkrótce dwaj rozbitkowie zorganizowali specjalną wyprawę na swoją dawną wyspę, aby przywieźć więcej tych wspaniałych gadających papug.
I tak papugi dotarły do naszych mieszkań i stały się członkami naszych rodzin.