Popełniłem wczoraj błąd. Włączyłem dzieciom bajkę na DVD, nie sprawdziwszy wcześniej jakie treści zawiera. Bajka nie była brutalna, zawierała elementy humorystyczne i starsze dzieci mogły by świetnie się przy niej bawić. Jednak nie dzieci w wieku 3 i 5 lat. Młodszy, Szymon, nie zareagował w widoczny sposób, natomiast starszy, Kacper, bardziej wrażliwy, przeżył to zdarzenie bardzo silnie.
Kiedy chłopcy położyli się do łóżeczek, przeczytałem im książeczkę i mieli pójść spać. Jednak Starszy syn, zawołał mnie, mówiąc, że za każdym razem, kiedy zamyka oczy to śni mu się zły sen.
Przypomniałem sobie o bajkach pomagajkach, czyli bajkach terapeutycznych, o których ostatnio czytałem. Usiadłem obok syna i opowiedziałem mu taką bajeczkę:
„Był sobie chłopiec o imieniu Staś, pewnego razu Babcia postanowiła zabrać Stasia do kina. Staś był bardzo szczęśliwy i nie mógł się doczekać wycieczki do kina. Kiedy doczekał już tego dnia, razem z babcią, pojechali do dużego sklepu, zwanego hipermarketem, gdzie znajdowało się również kino. Babcia wybrała interesujący film rysunkowy, kupiła bilety i wręczyła je Stasiowi, aby je trzymał. Kiedy wchodzili do sali kinowej, chłopiec podał bilety panu, który wpuszczał widzów. Potem zajęli miejsca w wygodnych fotelach i czekali na rozpoczęcie filmu.
Nagle stało się jednak coś bardzo niepokojącego – w całej Sali zgasło światło i zrobiło się zupełnie ciemno. Staś się przestraszył. Kiedy zaczął się film, muzyka, wydała się Stasiowi bardzo głośna i nieprzyjemna. Jednak najbardziej przestraszyła go pewna scena w filmie. W końcu nie wytrzymał i rozpłakał się. Babcia postanowiła, opuścić kino i zabrać Stasia do domu.
Od tej pory, Staś bał się chodzić do kina, bał się nawet oglądać dobranocki w telewizorze. Na nic zdały się tłumaczenia babci i rodziców. Chłopiec był zalękniony i miewał w nocy złe sny. Nie pomagał nawet jego ulubiony różowy króliczek, który zawsze sypiał ze Stasiem i odpędzał wszystkie złe sny. W końcu tata, wpadł na świetny pomysł, opowiedział Stasiowi specjalną bajkę pomagajkę, dzięki której Staś szybciutko zasnął i tej nocy nic złego mu się nie przyśniło. Od tej pory Stać sypiał spokojnie, zaczął oglądać dobranocki, a ostatnio, zapytał swoją babcię, kiedy znowu zabierze go do kina.”
W tym czasie młodszy syn, podobnie jak każdej nocy, turlał się po całym łóżku, wierzgał, kopał i krzyczał, zaczął nawet budować domek z kołdry i poduszek. Kiedy skończyłem opowiadać bajkę Kacperkowi, i widziałem, że jest na dobrej drodze, aby zasnąć, poszedłem porozmawiać z Szymonem.
Poprosiłem, aby położył głowę na poduszce, przykryłem go kołdrą, uprzątnąłem bałagan z pluszaków i sam położyłem się obok niego. Następnie ściszonym głosem zacząłem opowiadać bajkę przeznaczoną dla niego:
„Był sobie chłopiec o imieniu Michał.
– Mam w przedszkolu kolegę Michała – powiedział mój syn.
Tak, jednak ten Michał, chodził w okularach.
– Nie mam żadnego kolegi, w okularach – powiedział Szymon, po czym ucichł i więcej się nie odzywał.
A więc, Michał, który chodził w okularach, miał pewien poważny problem, codziennie wieczorem, kiedy rodzice, kazali mu kłaść się spać, Michał właśnie wtedy miał największą ochotę na zabawę. Zamiast położyć się spać i grzecznie leżeć pod kołdrą, bez przerwy się wiercił, odkopywał, schodził z łóżka. Na jego łóżku znajdowały się przeróżne zabawki, maskotki, pluszaki, auta, a nawet książeczki. Robił z tego piramidy, domki, rakiety i statki. A dodatkowo, robił przy tym bardzo dużo hałasu. Na nic zdały się prośby mamy, na nic zdały się jej tłumaczenia. Nie pomagały groźby, kary i krzyki. Pewnego razu mama była tak załamana, że aż się rozpłakała. Usłyszał to Michał. Po cichutku wymknął się ze swojego łóżeczka i zajrzał do pokoju mamy. Mama płakała.
Michał nie chciał, żeby mama była smutna. Chciał ją jakoś pocieszyć. Wrócił do łóżeczka i zaczął intensywnie myśleć.
Może mama ucieszyłaby się, gdybym dał jej kwiatki, pomyślał. Jednak za oknem było już ciemno i Michał wiedział, że nie da rady, o tej porze, znaleźć dla mamy żadnych kwiatków.
Może ucieszyłaby się, gdybym poodkurzał cały dom, wymyślił. Jednak za chwilę pomyślał o swoim śpiącym braciszku, który na pewno obudziłby się od hałasu, jaki robi odkurzacz.
I wtedy Michał wymyślił coś, co mu się bardzo spodobało… Zawołał swoją mamę.
Kiedy mama weszła do pokoju Michała, bardzo się zdziwiła. Okulary leżały na swoim miejscu, na półeczce obok łóżka. Jej syn leżał przykryty pod szyję, pościel nie była skotłowana, a na łóżku nie było żadnych zabawek, z wyjątkiem ulubionej maskotki. Mama uśmiechnęła się na ten widok i zapytała, o co chodzi.
– Chciałem, żebyś mi dała buziaka na dobranoc, powiedział Michał.
Mama z chęcią usiadła obok synka, ucałowała go w główkę, życzyła mu dobrej nocy, po czym wyszła w znacznie lepszym humorze.
Michał był z siebie naprawdę dumny. Postanowił, że częściej będzie się starał robić dla mamy takie prezenty, że częściej będzie ładnie kładł się spać. Od tej pory, mama ma znacznie mniej powodów do zdenerwowania, mniej krzyczy i prawie wcale się nie smuci.
Michał również, jest dzięki temu znacznie szczęśliwszy, ponieważ rano łatwiej jest mu wstawać. Nareszcie chodzi do przedszkola wyspany.”
Po zakończeniu bajki ucałowałem swoich synów w główki, życzyłem im kolorowych snów i wyszedłem. Pięć minut później, ku memu dużemu zaskoczeniu, obydwaj spali.
Pozdrawiam gorąco
Sławek Żbikowski