Był ciepły letni dzień. Wszystkie zwierzęta były zmęczone palącym słońcem i chowały się wśród drzew szukając cienia. Wszyscy mieszkańcy lasu oraz jego okolic zebrali się co do jednego w okolicy wielkiego dębu. Ptaki siedziały na okolicznych drzewach, przekrzykując się jeden przez drugiego. Inne zwierzęta siedziały na ziemi, chowając się w okalających wielki dąb krzaczkach i zaroślach. Wróbelek Pióreczko i jego przyjaciele – Wiewiórka Puszysia i Króliczek Kicuś, siedzieli tuż przy samym wielkim dębie. Wszystkie zwierzęta zajęte były rozmowami i żartami, jednak ucichły nagle i jak na komendę obejrzały się w kierunku wielkiego dębu, pod którym pojawiła się niewielka postać ubrana w błękitne spodnie zapięte skórzanym, czarnym pasem zakończonym srebrną, błyszczącą w słońcu klamerką. Mimo upału, postać miała na sobie granatowy płaszcz, zdobiony wyszywanymi srebrną nitką gwiazdki, a na głowę zatkniętą miał długą szpiczastą czapkę w tym samym kolorze, co płaszcz. Spod czapki wystawała mała, przypominająca ludzką, twarz, zakończona długą, sięgającą prawie do pasa, białą brodą. Był to znany w całym lesie Krasnal Barnaba, słynący ze swych wspaniałych opowieści.
Tego dnia Barnaba został poproszony, o wystąpienie, przed wszystkimi okolicznymi zwierzętami i zaprezentowanie im jednej ze swych wspaniałych opowieści. Specjalnie wybrano taki dzień jak ten, gdyż upał powodował, iż zwierzętom i tak nic nie chciało się robić. I właśnie dlatego stawiły się tu tak licznie.
Barnaba rozsiadł się wygodnie na pokaźnych rozmiarów czerwono-białym muchomorze, odchrząknął kilka razy, wziął głębszy oddech i rozpoczął swoją opowieść:
„Dawno, dawno temu, kiedy jeszcze mieszkałem w mieście. Znalazłem sobie przytulne mieszkanko w pewnym domu. Mieszkała tam ludzka rodzina, całkiem miła. Ja ulokowałem się w pokoju dziecięcym, w przepięknym domku dla lalek. Domek był bardzo wygodny, a znajdujące się w nim sprzęty takie jak drewniane łóżko, czy stolik i otaczające go krzesła, były w rozmiarze idealnie pasującym do mojego wzrostu. Dziewczynka, będąca właścicielką domku, od dawna już nie bawiła się domkiem dla lalek. Codziennie, chodziła do szkoły, codziennie odrabiała prace domowe, a kiedy miała czas wolny, czytała jakieś ciekawe książki, którymi się bardzo zachwycała.
Mieszkałem tam już blisko dwa tygodnie i zdążyłem się już zadomowić. Nic nie wskazywało na to, aby ktokolwiek wiedział o mojej obecności w tym domu. Zdziwiłem się więc bardzo mocno, kiedy nagle jakiś hałas wyrwał mnie ze snu. Okazało się, że przez otwarte okno ktoś wrzucił do mojej sypialni jakiś pakunek. Sięgnąłem po niego i otworzyłem. W środku znalazłem list. Zacząłem czytać:
>>Drogi Krasnoludku.
Obserwuję Cię od kilku już dni i zastanawiam się, czy nie zechciałbyś mi pomóc. Mieszkam tu już od wielu lat i od samego początku jestem więźniem. Jestem kukułką, a moim domem – więzieniem jest stary drewniany zegar, który wisi na ścianie za fotelami. Co godzinę, mechanizm zegara otwiera się, wysuwa się sprężyna, do której przytwierdzone są moje nogi, a ja zmuszona jestem do kukania.
O godzinie pierwszej robię: kuku,
O drugiej: kuku – kuku,
O trzeciej: kuku – kuku – kuku,
O szóstej robię: kuku – kuku – kuku – kuku – kuku – kuku,
O dwunastej mam zakukać: kuku – kuku – kuku – kuku – kuku – kuku – kuku – kuku – kuku – kuku – kuku – kuku.
Jestem tym już bardzo zmęczona, zwłaszcza, że nawet nocą muszę co godzinę się budzić ze snu i kukać. Nie wysypiam się i ciągle jestem zmęczona.
Jeśli dasz radę, mnie uwolnić, będę Ci dozgonnie wdzięczna.
Pozdrawiam – Kukułka.>>
Wyjrzałem przez okno i spojrzałem w kierunku drewnianego zegara. Zabrałem plecak z narzędziami i ruszyłem przez pokój w stronę ściany, na której zegar był zawieszony. Wspiąłem się na stojący pod ścianą fotel, wszedłem na jego oparcie. Chwyciłem zwieszający się z zegara łańcuszek i wpiąłem się po nim do samego zegara. Wszedłem do środka, wyjąłem z plecaka latarkę i oświecając, obejrzałem dokładnie mechanizm zegara. Podziwiałem precyzję wykonania kół zębatych, sprężyn i zapadni. Przez chwilę stałem jak zahipnotyzowany, słuchając rytmicznego tik – tak, tik – tak, tik – tak, tik – tak, tik – tak, tik – tak, tik – tak, tik – tak…. W końcu otrząsnąłem się i zerknąłem w górę, gdzie spodziewałem się ujrzeć kukułkę i mechanizm sprężynowy, do którego była przytwierdzona.
Przyświecając sobie latarką, wspinałem się do górnej części zegara. Kiedy się już tam znalazłem, Kukułka już na mnie czekała.
– Dziękuję, że przyszedłeś. Jestem Ci bardzo wdzięczna. – powiedziała – jestem tu uwięziona. Moje nogi są przytwierdzone do tej sprężyny i nie mogę się uwolnić.
– Zaraz spróbuję jakoś temu zaradzić.
Wyjąłem z plecaka mały śrubokręt i odkręciłem dwie śrubki mocujące kukułkę do sprężyny. Już za chwilę moja nowa przyjaciółka Kukułka była znów wolna. Zadowolona otworzyła drzwiczki i wyfrunęła z zegara. Przez dłuższy czas fruwała po całym pokoju radując się wolnością. Po pewnym czasie, przypomniała sobie o mnie i wróciła do zegara.
– Dziękuję Ci Krasnoludku, znów jestem wolna i znów mogę latać. Marzyłam o tym dniu od bardzo dawna.
– Cieszę się, że mogłem Ci pomóc – powiedziałem. – Co będzie jednak z zegarem? Ludzie wkrótce zorientują się, że coś jest nie tak.
Przez jakiś czas rozmawialiśmy na ten temat i ostatecznie Kukułka, zadecydowała, że nadal będzie mieszkała w zegarze, nadal będzie co godzinę kukała, ale tylko w dzień. Natomiast w nocy, kiedy wszyscy domownicy pójdą już spać, Kukułka postanowiła cieszyć się wolnością i odsypiać. W ten sposób ludzie niczego się nie domyślą, a ona będzie znów szczęśliwa.
Pożegnałem się z Kukułką i wróciłem do swojego domku dla lalek. Kiedy zasypiałem, byłem szczęśliwy, że mogłem pomóc innej osobie. Zasypiają wsłuchiwałem się w miarowe cykanie zegara tik – tak, tik – tak, tik – tak, tik – tak, tik – tak, tik – tak, tik – tak, tik – tak…. Mój sen był spokojny i kolorowy.
Barnaba zakończył swoją opowieść. Wszystkie zwierzęta zaczęły klaskać i wiwatować na cześć Krasnala. Wkrótce wszyscy zaczęli się rozchodzić. Pod Wielkim Dębem pozostał jedynie Barnaba i jego przyjaciele: Pióreczko, Puszysia i Kicuś. Wszyscy razem odprowadzili Krasnala do jego leśnej chatki, życzyli mu dobrej nocy, po czym sami udali się do swoich domków na spoczynek.
To był bardzo ciekawy dzień. Ciekawe co przydarzy się jutro.