Ta bajka miała być koniecznie o listonoszu, a więc proszę bardzo. Życzę miłej lektury,

Sławek Żbikowski

Liścionosz

Tego dnia trójka przyjaciół spotkała się pod Wielkim Dębem, rosnącym na skraju lasu. Już dzień wcześniej umówili się, że tego dnia będą sobie opowiadali ciekawe historie, ale nie jakieś tam zmyślone bajki, tylko prawdziwe historie, które sami przeżyli.

Każde ze zwierzątek, przygotowało więc jakąś historyjkę do opowiedzenia. Zaczęła Wiewióreczka Puszysia. Opowiadała o swojej przygodzie z orzechem twardym jak skała, który ostatecznie okazał się być prawdziwym kawałkiem skały.

Króliczek Kicuś opowiedział o tym, jak wraz ze swoim kuzynem, chcieli zrobić psikusa jego młodszemu bratu, jak postanowili jego łóżeczko, z nim samym śpiącym w najlepsze, umieścić na tratwie i spuścić ją na wodę. Jednak, kiedy spychali tratwę do jeziora, obydwaj wpadli z chlupotem do zimnej wody. Opowiadał również o tym, że cała ta dziwna zabawa zakończyła się tym, że Kicuś i jego kuzyn rozchorowali się i musieli przez kilka kolejnych dni leżeć w łóżkach.

W końcu nastała kolej, aby Wróbelek Pióreczko opowiedział swoją historyjkę.

„No dobrze – zaczął Pióreczko – Wczoraj, długo zastanawiałem się o czym mógłbym wam opowiedzieć i nie znalazłem żadnej ciekawej historyjki. W końcu poleciałem do miasteczka za rzeczką. Usiadłem na gałęzi  i obserwowałem ludzi. Są oni tacy zabawni, kiedy chodzą na swoich dwóch nogach i gadają i biegają i robią wiele różnych interesujących rzeczy. A najśmieszniejsze są te ich małe, które oni nazywają dziećmi. Są takie szybkie, takie ciekawe świata, takie radosne i zawsze uśmiechnięte. Jedno z tych dzieci, stanęło nawet pod drzewem, na którym siedziałem i wskazało na mnie palcem, krzycząc do swojej mamy >>Mamo, ptaszek siedzi na gałęzi<<.

Jednak nie o tym chciałem wam dziś opowiadać. Jednak kiedy tak siedziałem i obserwowałem okolicę, zauważyłem pewnego człowieka, który jeździł na rowerze od posesji do posesji, a wszyscy witali go serdecznie i jakby na niego czekali. Każdy był dla niego życzliwy, każdy cieszył się na jego widok. Człowiek ten, witał się ładnie, krótko rozmawiał z każdą osobą, a następnie sięgał do dużej skórzanej torby, grzebał w niej przez chwilę, a potem wręczał swoim rozmówcom jakieś białe lub kolorowe pakuneczki.

Jak się później dowiedziałem, człowiek ten nazywa się Liścionoszem, a w tych białych pakunkach znajdują się liście. Kiedy widziałem jaką radość sprawia ludziom otrzymywanie tych liści, zapragnąłem również zostać Liścionoszem.

Pomyślałem sobie, że być może pomożecie mi nazbierać liści, abym mógł je roznieść wśród mieszkańców naszego lasu?”

Jego przyjaciele zgodzili się i zaraz wszyscy udali się na poszukiwania odpowiednich liści.

Puszysia zbierała liście klonów i kasztanowca, Kicuś nazbierał liści dębu i lipy, a Pióreczko, zgromadził dużą ilość liści brzozowych oraz liści akacji. Kiedy się znowu spotkali, obejrzeli swoje liście. Były tam liście małe i duże, okrągłe i podłużne, gładkie i wypukłe, zielone i kolorowe, a było ich tak dużo, że ledwo zmieściły się w torbie, jaką pióreczko sobie na nie naszykował.

W końcu wszystko było gotowe. Wróbelek zarzucił sobie na ramię torbę z liśćmi i ruszył w drogę. Latał od norki do norki, od gniazdka do gniazdka, od dziupli do dziupli, od legowiska, do legowiska, od jamki do jamki i tak dalej. Rozdawał liście wszystkim mieszkańcom lasu, jednak im dłużej tak latał, im więcej liści rozdawał, tym bardziej coś go niepokoiło.

Wcześniej, gdy obserwował prawdziwego Liścionosza, był pewien, że ludzie bardzo cieszą się Liści, które Liścionosz im wręczał. Teraz było jednak inaczej. Obserwując zwierzęta, którym wręczał swoje liście, często widział zdziwienie, często widział nerwowość, często zwierzęta były rozbawione – jednak nie był to taki sam zachwyt, jaki widział u ludzi.

W końcu zaczął dochodzić do wniosku, że zapewne nie nadaje się na dobrego Liścionosza i posmutniał trochę.

W torbie zostało już niewiele liści, więc postanowił rozdać je wszystkie, jednak pod koniec robił to już bez przekonania. Ożywił się trochę, kiedy stanął przed drzwiami chatki Krasnala Barnaby. Zapukał, mając nadzieję, iż Barnaba zachowa się zupełnie inaczej niż zwierzęta, którym wręczał liście.

Zapukał raz jeszcze, i czekał. Już za chwilę usłyszał za drzwiami jakiś hałas, po czym drzwi otworzyły się, a w nich pojawiła się zakapturzona postać z długaśną, sięgającą prawie do pasa brodą.

– Dzień dobry Barnabo, jestem Liścionoszem i przyniosłem Ci liście. – powiedział wesoło. Jednak szybko posmutniał, ponieważ na twarzy Krasnala ujrzał zdziwienie równie duże jak na twarzach zwierząt, kilkadziesiąt minut wcześniej.

Barnaba, był bardzo spostrzegawczy, szybko więc zorientował się, że jego zdziwienie, sprawiło iż Pióreczko posmutniał.

– Przepraszam, za to, że się tak zdziwiłem, jednak nie do końca zrozumiałem co robi Liścionosz i po co. Może mi wszystko opowiesz?

I Wróbelek opowiedział mu swoją historyjkę, tak samo jak opowiadał ją rano swoim przyjaciołom. Słuchając jego opowieści, Barnaba uśmiechał się bardzo szeroko, a kiedy całość dobiegła końca, klasnął głośno w ręce i rzekł:

– Już wszystko rozumiem. Musiałeś się odrobinę przesłyszeć, ponieważ człowiek, o którym mówisz nie nazywa się Liścionoszem, tylko Listonoszem, i nie roznosi on Liści tylko Listy. W takich listach, ludzie piszą sobie nawzajem życzenia, przekazują informacje, czy po prostu się ze sobą komunikują. U nas w lesie również mamy naszego Leśnego Listonosza – jest nim Pan Kruk. Często dostarcza mi listy z wiadomościami, lub życzeniami. Jeśli chcesz to możemy zaraz napisać takie listy do twoich przyjaciół Puszysi i Kicusia, co ty na to?

Pióreczkowi bardzo się ten pomysł spodobał. Weszli obydwaj do chatki Barnaby. Pióreczko usiadł przy kuchennym stole, a Krasnoludek podał mu kartki i ołówek. Na każdej z kartek Wróbelek napisał życzenia, następnie kartki zostały złożone na pół i włożone do białych kopert, które Barnaba wyciągnął z szuflady. Pióreczko każdą z kopert polizał i zakleił, a następnie na każdej z nich napisał adres i imię adresata. Na końcu, przykleił do każdej koperty znaczek pocztowy.

Jeszcze tego samego dnia Kruk Listonosz, zabrał listy od Krasnala i dostarczył je do adresatów: jeden do Króliczka Kicusia, a drugi do Wiewiórki Puszysi.

Zwierzątka były bardzo zaskoczone, kiedy tuż przed snem otrzymały koperty z listami. Szybko odpakowały je i wydobyły znajdujące się wewnątrz listy. Zaczęły czytać. W każdym z nich znajdowały się następujące życzenia:

„Dobrej nocy i kolorowych snów, życzy Liścionosz Pióreczko”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *