Nastała długo wyczekiwana, ulubiona pora roku wróbelka Pióreczko. Dni zrobiły się coraz dłuższe, a słonko coraz częściej przebijało się przez zasłonę z chmur. Coraz mocniej przygrzewało, a jego cieplutkie promienie, rozgrzewały ziemię, topiąc ostatnie resztki śniegu. Trawa zazieleniła się. Z ziemi zaczęły kiełkować pierwsze wiosenne kwiatki, oraz inne rośliny. Pączki na drzewach od dłuższego czasu powiększały się z każdym nowym dniem. Teraz większość z nich popękała wypuszczając na wolność ukryte wewnątrz, jasno-zieloniutkie, soczyste listeczki.
Wróbelek latał po okolicy, ciesząc się słońcem, ciepłem i tą cudowną pora roku. Czuł się znakomicie. Był radosny i pełen energii. Latał po całym lesie, wyszukiwał coraz to nowych oznak, nadejścia Pani Wiosny. Rozmawiał też z innymi mieszkańcami lasu. Wspólnie cieszyli się, że wszystko na powrót wraca do życia.
Pewnego razu Pióreczko wracał z wycieczki nad rzekę. Wybrał się tam, aby sprawdzić, czy lód jaki znajdował się na jej powierzchni jeszcze przed kilkoma tygodniami, zdążył się całkowicie roztopić. W drodze powrotnej spotkał jednego ze swoich przyjaciół – jeżyka Szpileczkę.
– Witaj Szpileczko. – zawołał radosnym głosem. – Właśnie wracam znad rzeki. Nie ma na niej ani kawałka lodu. Wszystko się rozpuściło. Teraz możemy już pożegnać Zimę na dobre. Wszędzie widać oznaki nadejścia Wiosny.
– Masz rację wróbelku. – Szpileczka mimo, że zajęty był robieniem zapasów na kolejną zimę, również dostrzegł, jak wiele zmian zaszło w lesie od chwili gdy zbudził się z zimowego snu.
– Będąc nad rzeką podziwiałem wspaniałe kotki, jakie pojawiły się na rosnących nad jej brzegiem drzew i krzewów. Wszystkie były takie milutkie i tak ładnie wyglądały, ze nie potrafiłem odwrócić od nich wzroku. Gapiłem się na nie dobre pół godziny. – Pióreczko mówił to z takim przejęciem, że Szpileczka również postanowił zobaczyć te kotki na własne oczy.
Kiedy wróbelek odfrunął w swoją stronę, jeżyk udał się nad rzeczkę. Wkrótce dotarł na miejsce. Przez chwilę przyglądał się wartko płynącej wodzie, po czym zaczął rozglądać się dookoła, szukając kotków siedzących na drzewach. Przez dłuższy czas szedł wzdłuż brzegu, jednak nigdzie nie zauważył żadnego kotka. W końcu zmęczony wędrówką, postanowił wrócić do domu.
Podróż powrotna była długa i męcząca. Kiedy dotarł w okolice leśnej polany, był już wyczerpany, zmarznięty i zły na wróbelka, że opowiadał mu, o jakichś kotkach, których nigdzie nie było. W pewnym momencie spotkał Krasnala Barnabę.
– Dzień dobry Szpileczko. Wyglądasz na zmęczonego i zdenerwowanego. Czy stało się coś złego?
Wtedy jeżyk opowiedział Barnabie o wszystkim co się mu przytrafiło. Opowiedział mu o tym, że jest zły na wróbelka Pióreczko, za wprowadzenie go w błąd.
– Drogi przyjacielu. – Odezwał się po chwili zadumy krasnal. – Pióreczko nie miał zamiaru wprowadzić cie w błąd. On rzeczywiście widział kotki, na drzewach, w pobliżu rzeki. Jedyny problem to ten, że się nie dogadaliście. Wiem, że byłeś nad rzeczką, że kiciałeś, a jednak nie dostrzegłeś żadnego kotka. Powiedziałeś mi, że nie usłyszałeś nawet jednego miauknięcia. Świadczy to o tym, że ty i Pióreczko, mówiliście, o różnych kotkach. Ty miałeś na myśli zwierzątkach, a wróbelek mówił o baziach zwanych czasami kotkami.
– Ach, o baziach! – Wykrzyknął Szpileczka. – Tych widziałem całe mnóstwo.