Zapewne zastanawiasz się, co mam na myśli pisząc słowa „pozwól dziecku wygrać”. Z jednej strony każdy rodzic stara się, uszczęśliwić swoje dziecko. A co bardziej uszczęśliwia dziecko jeśli nie wygrana. Pojawią się od razu głosy, że w ten sposób dziecko nie uczy się przegrywać, nie potrafi pogodzić się z porażką.
Moje zdanie jest takie, że dziecko na porażki ma jeszcze całe życie. Ważniejszym czynnikiem jest to, aby poprzez wygraną dziecko zostało zachęcone do dalszego działania, do podejmowania kolejnych wyzwań i nie poddawało się.
Czy zauważyliście jak wielu dorosłych ludzi nie potrafi poradzić sobie ze swoimi problemami? Jak wielu ludzi, poddaje się już po pierwszej nieudanej próbie. Jak wielu ludzi nie rozwija się i pozostaje w miejscu, z powodu braku chęci do działania i przezwyciężania trudności? Te problemy są wynikiem naszych uwarunkowań z okresu dzieciństwa. Często, będąc dziećmi słyszeliśmy zdania w stylu: „nie dasz rady”, „jesteś za mały (za młody)”, brak ci doświadczenia”, „nawet nie próbuj, szkoda czasu”.
Obserwując własne dzieci zauważyłem, że pewne zabawy, czy też zajęcia mają dla nich sens i są zajmujące do czasu, gdy sprawiają im radość. Do czasu gdy są zwycięzcami. To typowe zachowanie dziecka (i nie tylko). Dlatego warto sprawić, aby poczucie wygranej było w dziecku bez przerwy, aby nie traciło zapału do wykonywanych czynności, czy choćby zabawy.
Pewien człowiek zawsze traktował swojego syna jak zwycięzcę, niezależnie od tego co zrobił. Pewnego razu uczył syna gry w kręgle, jednak podszedł do nauki w sposób niekonwencjonalny. Ku zdumieniu swoich znajomych, umieścił kręgle tak, że za każdym razem były one zbijane. Jak to zrobił? Otóż, jak można się domyśleć, mały chłopiec najczęściej trafiał do bocznych rynien, znajdujących się po obu stronach toru. Ustawił więc kręgle tak, aby chłopiec bez względu na to gdzie pośle swoją kulę zawsze trafił w kręgle.
Podczas, gdy wszyscy ojcowie uczący swoje dzieci gry w kręgle obawiają się, że ich dziecko po raz kolejny trafi do rynny i nie zbije żadnego z kręgli, ten „wyjątkowy” ojciec nie musiał się o to martwić. Jego syn zawsze wygrywał. Co zyskał ten czteroletni chłopiec, dzięki sprytnemu wybiegowi ojca? Bardzo wiele. Wygrywając za każdym razem, nabrał chęci do dalszej zabawy. Grał z ojcem przy każdej nadarzającej się okazji i co najważniejsze nigdy się nie zniechęcał. A, jak myślisz, kim został ten chłopiec, gdy dorósł? Oczywiście, zawodowym kręglarzem. I to nie jakimś przeciętnym. Nazywał się Nelson Barton i był rekordzistą w liczbie wygranych rozgrywek. Kiedyś pewien dziennikarz zapytał go o to w jaki sposób osiągnął swój sukces. Opowiedział wtedy o swoim ojcu i dodał: „Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek spudłował”.
Daj wygrać swojemu dziecku, zachęcaj je do systematycznej pracy. Kto wie co może osiągnąć odpowiednio zachęcone do działania dziecko (Twoje Dziecko).
Pozdrawiam – Sławek