Zastanawiam się, czy i wy macie takie dni? Dni kiedy nic wam się nie chce, kiedy wszystko czego się dotkniecie sypie się i wali? Czy macie takie dni gdy najchętniej rzucilibyście wszystko w kont i uciekli?

Tak. Właśnie dopadło mnie zwątpienie. To naprawdę beznadziejne uczucie. I te kłębiące się pod czaszką pytania:
– „Po co ty to robisz, przecież i tak nikt nie czyta tych wpisów?” „Czy naprawdę wierzysz, że tu ktoś zagląda?” „Czy myślisz, że ludzie nie mają co robić, tylko czytać twojego bloga?”
– „Czy uważasz, że masz wystarczającą wiedzę i doświadczenie aby jeszcze pouczać innych?”
– „Czy rzeczywiście blog jest tym co chcesz i potrafisz robić?”
I tak przez cały dzień, wciąż i bez przerwy. Cały czas te same pytania, te same myśli i zwątpienie. I od razu wszystkiego się odechciewa.

Czy zastanawialiście się skąd się biorą takie myśli, dlaczego doczekujemy się takich dni? Jak sobie z nimi radzić?

Po całym dniu zniechęcenia, w końcu odetchnąłem, zastanowiłem się nad całą sytuacją, odpowiedziałem sobie na pytania w głowie, i …

No właśnie – jak myślicie co sobie odpowiedziałem?

Tak, czasem bywa ciężko. Czasem trzeba przezwyciężać swoje wewnętrzne opory, żeby móc dalej realizować swoje cele. Po co to robię? Bo dzięki temu czuję się spełniony. Czy są ludzie, którzy to czytają? – Nie wiem, ale jeśli chociaż jedna osoba czyta to co tu „tworzę”, jeśli jest choć jedna osoba, dla której to co piszę ma jakiś sens to na pewno warto się starać, warto siedzieć do późna w nocy, warto przelewać swoje myśli na ekran monitora i dzielić się tym z tą jedną osobą. Jeśli jesteś tam i czytasz moje słowa, to daj znać. Napisz komentarz, lub maila, żebym wiedział, że istniejesz.

A teraz podzielę się z wami swoim odkryciem. Odkryciem, którego dokonałem właśnie w tej chwili. Jest to coś niewiarygodnego. Z chwilą gdy zacząłem przelewać swoje myśli na „ekran monitora”, z chwilą, gdy zacząłem pisać o swoich wątpliwościach, gdy starałem się opisać swoje przemyślenia, całe zwątpienie uleciało. A co ciekawsze wręcz zdopingowało mnie to do jeszcze większego wysiłku. Do tego, aby jeszcze więcej starań włożyć w rozwój bloga. Pojawiło się kilka pomysłów, które mam zamiar zrealizować w niedalekiej przyszłości. Oczywiście „nie od razu Kraków zbudowano” – więc i w tym przypadku potrzeba czasu, przygotowania i przemyśleń.

I tak od narzekań i chwil zwątpienia przeszedłem do planów przyszłości. I to wszystko dzięki temu, że napisałem kilka zdań. Dzięki temu, że napisałem o swoich odczuciach, o swoich przemyśleniach. A to czy moja wiedza i doświadczenie są wystarczające, aby pisać bloga, pozostawiam do Waszej oceny.

Pozdrawiam – Sławek

6 Comments

  1. Wielkie brawa za bloga,za pomysł i wdrożenie pomysłu – do zobaczenia w klubie- Ludmiła

    1. Ludmiło, bardzo Ci dziękuję za wsparcie. Jesteś autorką pierwszego komentarza na blogu DobryTata.waw.pl. Wydawało by się, że to nic takiego – jedno zdanie. A jednak jest to dla mnie bardzo ważna chwila. Chwila dzięki której to co robię nabiera jeszcze większego sensu. Być może wkrótce rozpocznie się taki etap, na którym ten blog będzie przynosić korzyści nie tylko mnie, ale także jego czytelnikom. Właśnie tego bym sobie życzył najbardziej.
      Bardzo dziękuję za słowa otuchy. Do zobaczenia.

    1. Bardzo się cieszę, że są osoby, które czytają.
      No i dziękuję za życzenia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *