Cześć dzieciaki. W tym tygodniu mieliśmy bardzo ważne święta. Mam nadzieję, że o nich nie zapomnieliście. No pewnie, że nie! Przecież każde dziecko pamięta o Dniu Babci i Dniu Dziadka, prawda? Ja omal nie zapomniałem. Jeśli chcecie to posłuchajcie mojej opowieści.
To był dzień jak co dzień. Wstałem rano obudzony przeraźliwym dźwiękiem budzika stojącego na nocnej półce. Zerwałem się z łóżka pamiętając aby wstać prawą nogą (ach te przesądy). Potem wyciągnąłem trąbę, aby ją trochę rozprostować, wykonałem kilka skłonów i parę przysiadów, a następnie poszedłem do łazienki aby się wymyć. Ubrałem się, spakowałem plecak, zjadłem śniadanie i poszedłem do szkoły.
A w szkole, jak zwykle lekcje, nauka i odrobina wytchnienia podczas przerw. Na pierwszej z Rysiem-Gumisiem bawiliśmy się w berka, na kolejnej oglądaliśmy kolekcję kart jaką przyniosła Łatka-Kanciatka, a potem zgłodniałem i musiałem całą następną przerwę zużyć na zjedzenie drugiego śniadania. A potem to już należało wracać do domu. I całe szczęście, że ostatnią lekcję mieliśmy z moją ulubioną panią Mesią-Kochasią, bo gdyby nie ona to popełniłbym tego dnia straszną gafę. Otóż całkowicie zapomniałem, o jednym z najważniejszych świąt w kalendarzu ucznia. Kiedy zadzwonił dzwonek informujący o zakończeniu ostatniej lekcji, Mesia rzekła mimochodem: „Pamiętajcie o swoich Babciach”. I wtedy dotarło do mnie, że dziś jest Dzień Babci, a to oznaczało, że następnego dnia będzie Dzień Dziadka. A najgorsze było to, że nic dla nich nie przygotowałem.
Czym prędzej wróciłem do domu i zacząłem zastanawiać się nad prezentem dla moich dziadków. Pomyślałem, że najszybciej będzie jeśli coś dla nich narysuję. Wiedziałem bowiem, że moi dziadkowie, bardzo lubią moje rysunki. Babcia Gertruda, którą nazywam Gercia-Kucharcia, bo wyśmienicie gotuje, to nawet zbiera moje rysunki i chowa je w specjalnym pudle, które trzyma na dnie szafy z ubraniami. Tak rysunki to bardzo dobry pomysł. Zaraz też zabrałem się za rysowanie.
Dla Babci Gerci narysowałem ją samą krzątającą się po kuchni i siebie jako jej dzielnego pomocnika w białej czapce kucharskiej na głowie. Babcia lubi jak pomagam jej w kuchni i nigdy się na mnie nie złości nawet kiedy wyleję galaretkę, albo gdy rozsypie mąkę.
Dla Dziadka Słoneasza-Bambosza narysowałem wielki żaglowiec. Mój dziadek był kiedyś kapitanem takiego żaglowca, pływał po morzach i oceanach i podobno nawet opłynął całą Ziemię dookoła. Kiedyś, jak będę większy popłynę z Dziadkiem Słoneaszem w rejs dookoła Świata lub chociaż dookoła Afryki.
Dla Babci Patrycji, którą nazywamy Pati-Kwiati, narysowałem wazon z bukietem kolorowych kwiatków. Babcia Pati uwielbia kwiaty. Pracuje w kwiaciarni, gdzie całymi godzinami wącha, podlewa, pielęgnuje, a nawet rozmawia z kwiatami.
I w końcu dla Dziadka Stefana, zwanego również Stefano-Fortepiano, narysowałem siebie siedzącego obok wielkiego fortepianu. Tak Dziadek Stefano jest nauczycielem gry na fortepianie. Zawsze chciał, abym ja także nauczył się grać na tym instrumencie. Nawet kiedyś próbowałem, ale nie wychodziło mi zbyt dobrze. Wiecie, trąba mi strasznie przeszkadzała. Teraz bardziej wolę grać na gitarze, ale chciałem zrobić przyjemność Dziadkowi i narysowałem fortepian.
I w ten sposób w ciągu dwóch godzin przygotowałem prezenty dla wszystkich. Mogłem teraz spokojnie odwiedzić każdą Babcie i każdego Dziadka i życzyć im dużo, dużo zdrówka i wiele radości.
Mam nadzieję, że wy mieliście lepszą pamięć ode mnie i nie zapomnieliście o swoich Babciach i Dziadkach.
Pozdrawiam was gorąco – Słoń Trabal-Bombal.