“Opowiadania mają zwyczaj troszczyć się o ludzi. Jeśli napotkasz je na swej drodze, zaopiekuj się nimi. Naucz się siać je tam, gdzie są potrzebne. Czasem człowiek, by przeżyć, bardziej potrzebuje słów niż jedzenia. To dlatego ludzie karmią swą pamięć opowieściami – w ten sposób troszczą się o siebie.”
Barry Lopez
Mój syn miał przez dwie noce z rzędu nocne koszmary. Budził się w nocy, opowiadał, że śniło mu się coś nieprzyjemnego. Przez cały dzień był podenerwowany i zlękniony. Martwiłem się o niego. Jednak to on znalazł rozwiązanie na swój problem. Nad ranem gdy po raz kolejny obudził się z powodu złego snu, zaprosiłem go do siebie do łóżka. Położył się obok mnie i zaczęliśmy rozmawiać o jego śnie. W końcu syn powiedział – „Tato opowiedz mi bajkę”.
Pomyślałem chwilę i na poczekaniu wymyśliłem:
Opowieść o małym kotku
Mały kotek bardzo bał się piwnicy. Wydawała mu się ciemna i straszna. Zawsze gdy przychodziła mu na myśl, wyobrażał ją sobie jako miejsce pogrążone w całkowitych ciemnościach, pełne pajęczyn, strasznych przedmiotów i przeraźliwych stworzeń, które tylko czekają aby skoczyć na niego i go przestraszyć.
Mama tłumaczyła mu, że niema się czego bać, zwłaszcza, że koty mają świetny wzrok i wszystko widzą, nawet w ciemnościach. Jednak kotka to nie uspokoiło. Nadal bał się piwnicy.
Pewnego razu kotek usłyszał dziwne hałasy dobiegające z piwnicy. Kotek poczuł coś dziwnego. Z jednej strony czuł strach, a z drugiej był bardzo zaciekawiony, gdyż zastanawiał się co ten hałas spowodowało. Podszedł do drzwi prowadzących do piwnicy i ku swojemu wielkiemu zdziwieniu spostrzegł, że drzwi są otwarte. Z wahaniem podszedł do nich i spojrzał w dół. Zauważył, że na dole rzeczywiście jest bardzo ciemno. Jednak coś go ciągnęło do tej ciemności. Podszedł do schodów i zszedł na pierwszy schodek. Potem zszedł na drugi i wtedy ponownie usłyszał dochodzący z dołu chrobot. Spojrzał na przejmującą ciemność na dole, odwrócił się i już chciał wybiec po schodach na górę, gdy nagle zawadził o drzwi, a te z trzaskiem się zamknęły. Kotek pozostał na schodach, a dookoła panowała ciemność. Wszedł na górny schodek, drapnął kilka razy łapką w drzwi, zamiauczał najgłośniej jak potrafił, jednak nikt go nie usłyszał, a drzwi nadal pozostały zamknięte. Odwrócił się – nie pozostało mu nic innego jak zejść w dół, do piwnicy.
Kiedy był już na dole dostrzegł, iż wcale nie było tam aż tak ciemno jak się tego spodziewał. Był w stanie zobaczyć każdy szczegół. Widział starą sofę, którą zniesiono tu przed laty, gdyż stała się już mało elegancka. Widział wieszak i wiszące na nim stare kurtki i płaszcze. Widział zakurzony regał z półkami zastawionymi równie zakurzonymi szklanymi słoikami różnej wielkości.
Kiedy się tak rozglądał, podziwiając zupełnie nowe przedmioty i oglądał pomieszczenia, w których nigdy wcześniej nie był; nagle usłyszał znajomy już chrobot. Ponownie odczuł duszący go strach. Jednak uczucie to szybko zmalało, zamiast niego poczuł ciekawość. Ciekawość rosła w nim z każdą chwilą, aż stała się dużo silniejsza od strachu. Kotek ruszył w kierunku skąd dochodził hałas. Przeszedł przez drzwi prowadzące do kolejnego pomieszczenia. Na ścianach wisiały narzędzia, klucze, śrubokręty. W rogu stała wielka maszyna zwana krajzegą. Pod ścianą stały skrzynie pełne ziemniaków. Jednak koci wzrok utkwiony był w jednym punkcie. Punkt ten znajdował się tuż nad podłogą na ścianie będącej na wprost wejścia. Tak naprawdę to nie był to punkt, tylko niewielkich rozmiarów dziura. To właśnie z tej dziury dochodziło chrobotanie.
Kotek przyglądał się dziurze bardzo uważnie, gdy nagle w dziurce pojawiło się dziwne zwierzątko. Było małe, miało długi ogonek, śmieszne uszka, podłużny ryjek zakończony czerwonym noskiem, oraz długie, podobne do kocich wąsiki. Kotek nigdy wcześniej nie widział takiego zwierzęcia. Wyszedł więc mu naprzeciw, aby się przedstawić. Pomyślał przy tym, że fajnie byłoby zaprzyjaźnić się z tym zwierzęciem i nareszcie mieć kogoś do wspólnej zabawy.
Jednak myszka, która była tym małym zwierzątkiem, wiedziała co to KOT. Wiedziała, że jeśli będzie nieostrożna to łatwo może stać się jego przekąską. Uciekła więc czym prędzej do swojej norki i tym razem nawet nie przyszło jej do głowy, aby choć przez chwilę zachrobotać.
Kotek długo czekał, namawiał aby myszka wyszła z dziurki, prosił i zachęcał. Kusił ją opowiadając o ciekawych zabawach, w które mogliby się wspólnie bawić. Mimo to nie doczekał się.
W końcu usłyszał, że drzwi od piwnicy otworzyły się z nieznacznym piskiem. Usłyszał też głośne kicianie swojej pani. Pobiegł czym prędzej.
Jednak od tej pory nie bał się już piwnicy. Często szukał wręcz sposobności aby się tam wymknąć i za wszelką cenę próbował zaprzyjaźnić się z mieszkającym tam zwierzątkiem. I chociaż myszka zawsze się przed nim chowała, kotek nie tracił zapału sądząc, że prędzej czy później, uda mu się osiągnąć cel.
A to czy mu się to udało, czy nie; to już historia na zupełnie inną opowieść.
—
Od tej pory skończyły się złe sny, skończył się widok zalęknionej twarzy.
I czy nie jest prawdą, że bajki pomagają nam w życiu?
Pozdrawiam – Sławek
Ladna bajka 🙂
Bardzo Ci dziękuję za opinię.
Witam. Zdecydowanie zgadzam się z autorem. Bajki są bardzo ważne i bardzo pomagają. Piękny przykład ich cudownego działania opisał Sławomir. Niestety jest tez druga strona medalu. Niektóre bajki są po prostu straszne. Ciężko doszukać się w nich morału czy pedagogicznego przesłania. Nawet na siłę nie da się z nich wykrzesać niczego pożytecznego. Na studiach zapoznawaliśmy się z bajkami jakiegoś niemieckiego lekarza, który napisał je dla swoich dzieci. owszem dla grupy dorosłych ludzi były niezwykle śmieszne ale dla dziecka – przerażające. Niestety nie pamiętam nazwiska tego autora. Sławomir na potrzebę chwili stworzył piękny tekst, piękny bo z serca i szczery, przy okazji o funkcjach terapeutycznych – to bym nazwał instynktem tacierzyńskim 🙂 Jest wiele bajek i przypowieści które również mogą zdziałać cuda – w pozytywnym znaczeniu, ale pamiętajmy o rozwadze i zdrowym rozsądku bo zdarzają się również teksty tzw. "nie za bardzo…" o jednym z takich pisałem na blogu.
Serdecznie pozdrawiam.
Piotrek
Dziękuję Ci Piotrze za komentarz. Zgadzam się z twoją opinią na temat bajek. Są bajki, które pomagają, a są również takie, które małemu dziecku mogłyby wręcz zaszkodzić. I nie trzeba daleko szukać, bo chociażby Baśnie Andersena. Osobiście uważam, że większość z jego dzieł, choć posiada liczne walory artystyczne, to jednak swoim dzieciom raczej bym ich nie czytał. Pamiętam z własnego dzieciństwa, że dzieła ta przyprawiały mnie raczej o trwogę niż o zachwyt. Wyjątkiem są "Głupi Jaś" i "Świniopas", które zawsze mi się podobały i które można znaleźć na blogu DobryTata.waw.pl w dziale Do pobrania.
Pozdrawiam
Sławek
ładna bajka, córce się podobała ale ja zapamiętałam tylko słowo PUŁKA …
Kasiu, bardzo sie cieszę, że baka się podobała. Dziekuję również za zwrócenie mi uwagi na błąd. Przyznaję, że ortografia nie jest moją silną stroną, a word nie jest w stanie sprawdzić każdego błędu. Jeszcze raz dziekuję i pozdrawiam,
Sławek.