Dzisiejszy wieczór nie należał do łatwych i przyjemnych. Młodszy syn dał mi nieźle w kość. Urządził histerię, jakiej jeszcze w jego wykonaniu nie widziałem. I o dziwo wszystko dobrze się skończyło.
Zaczęło się od konieczności pójścia do łóżek. Starszy syn grzecznie wszedł do siebie na górę, natomiast młodszy ciągle wchodził i schodził. A to siku, a to pić, a to coś tam … W pewnym momencie starszy syn chciał, żebym z nim porozmawiał i chwilę go posmyrał, więc stanąłem przy ich łóżku, aby spełnić tę niewielką zachciankę starszego dziecka. Młodszy zaczął jednak wierzgać w swojej części łóżka i kopać mnie krzycząc, że mam nie smyrać jego brata. Gdy uznałem, że poświęciłem wystarczająco dużo czasu starszemu dziecku, usiadłem obok młodszego i zaproponowałem, że posmyram i jego. Jednak nie chciał i powiedział, żebym sobie poszedł.
W końcu postanowił, że zdejmie pieluchę. Ma już dwa i pół roku, więc z żoną uznaliśmy, że na próbę może dziś spać bez pieluch. Żona powiedziała mu, że może spać bez pieluszki, tylko w samych majtkach. To jednak również mu nie odpowiadało i zdjął również majtki. Chciałem mu je założyć, ale zaczął płakać, że „On sam”. Zgodziłem się, lecz, zamiast założyć je na pupę, zaczął je sobie obwijać wokół szyi. Ostrzegłem, że jeśli ich nie założy, to będę musiał ja to zrobić i wkrótce tak się stało. W tym momencie rozpoczęła się histeria. On zdejmował majtki, a ja mu je zakładałem. Krzyczał, żebym sobie poszedł i tak dalej.
Jeszcze rok temu cała sytuacja wyglądałaby tak, że przez jakiś czas nakręcalibyśmy się nawzajem, aż w końcu skończyłoby się klapsem. On by przegrał jako ten słabszy, a je odniósłbym pozorne zwycięstwo.
Tym razem było jednak inaczej. W pewnym momencie uznałem, że sprawy zaszły już zbyt daleko. Usiadłem obok syna i powiedziałem mu o swoich uczuciach. O tym jak bardzo nie podoba mi się to co robi. Powiedziałem mu, że jestem na niego zły. Byłem bardzo zdziwiony efektem, jaki w ten sposób osiągnąłem. Momentalnie uspokoił się (wyglądał na zdziwionego). Aby podkreślić, że on jako dziecko jest akceptowany, powiedziałem, że „jest mądrym i bardzo dobrym chłopcem, a tylko jego zachowanie w tej chwili jest złe i nie do przyjęcia”. A na zakończenie powiedziałem mu, że go kocham i go pocałowałem w czoło.
Po chwili milczenia (być może zaskoczenia) znów wrócił do narzekań i zaczął powtarzać, że „on sam”, jednak był już znacznie spokojniejszy. Wtedy przyszedł mi do głowy kolejny pomysł. Ponownie usiadłem obok niego i powiedziałem: „Rozumiem, że chciałbyś sam założyć te majteczki. W takim razie zdejmij je, a potem załóż je sam. Jak już to zrobisz, to mnie zawołaj, żebym mógł zobaczyć jak sobie z tym poradziłeś.” Po czym wyszedłem do sypialni. Niespełna pół minuty później usłyszałem – „Tato już”. Wróciłem, a on na moich oczach założył majtki i poszedł spać.
W moim mniemaniu była to sytuacja wygrany-wygrany. On w pewnym sensie dopiął swego i osiągnął to co chciał, Jednak ja również osiągnąłem to co chciałem. Wygraliśmy obydwaj. Obydwaj osiągnęliśmy to co chcieliśmy. A co, moim zdaniem najważniejsze, obydwaj zasypiamy spokojni.
Być może znajdą się osoby, zwłaszcza o wykształceniu pedagogicznym, czy psychologicznym, które znajdą wiele niedociągnięć w tym w jaki sposób zareagowałem. Na pewno można było zrobić to lepiej. Jednak jestem szczęśliwy, że skończyło się to w ten sposób. Że zareagowałem tak, a nie inaczej. Że nie mam uczucia porażki.
Zdecydowanie łatwiej wychowanie dzieci wygląda w teorii, gdy czytamy mądrą książkę, a zupełnie inaczej jest w praktyce. Jednak praktyka i wykorzystywanie zapożyczonych z teorii metod wychowawczych, może dawać coraz lepsze efekty. Te małe kroczki zbliżają mnie do mojego celu – do Dobrego Taty.
Pozdrawiam – Sławek