Grób, którego nikt nie odwiedzał

Grób, którego nikt nie odwiedzał

Tego dnia szłam słoneczną aleją,
Spoglądając na kamienną ciszę nagrobków.
I zobaczyłam ten krzyż żałosny,
poszczerbiony, wyblakły, samotny.

Szłam na grób ojca z kwiatami w ręku.
Wiedziałam, że powinnam się spieszyć.
Ale zwolniłam nieco kroku przy krzyżu,
do którego nikomu nie było po drodze.

Bolesna data potwierdziła to,
co mi się słusznie zdawało.
Tu leżało dziecko, samotne pod tym
co z błękitu krzyża zostało.

Cóż to za ludzie, jacy rodzice,
by pochować dziecko w takiej samotności.
Bez nagrobka i kwiatów, bez świeczki,
by rozjaśniała nocy ciemności.

Podeszłam bliżej do szczątków krzyża
i przeczytałam słowa, które tam były,
a słowa te całe moje życie
na zawsze zmieniły.

„Ten krzyż nie jest wspaniały,
lecz wyrzeźbiły go moje dłonie,
byś wiedział, synu, żeś dla mnie błękitem nieba,
że ból mnie wielki szarpie, że to mnie tu nie ma.

Twoje młode życie tak nagle przerwane,
odszedłeś, a ja pozostałem,
samotny, bezdomny do końca,
bo z grobem, na który z bólu przyjść nie zdołam”.

Spojrzałam ponad mogiłę, w oczach miałam łzy.
Wielkie grobowce mały krzyż spychały w cień.
Ale już rozumiałam ból rodziców
i jak straszny musiał to być dla nich dzień.

I wszystkie te grobowce wspaniałe –
wielkie, bogate, jakże małymi mi się zdały
wobec tego krzyża rzeźbionego miłością
i moich kwiatów, które tam pozostały.

Cheryl L. Costello-Forshey

Tekst pochodzi z książki Jacka Canfielda „Balsam dla duszy 4

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *