Na specjalne zamówienie syna miałem wymyślić bajkę „o Krasnalu Barnabie, o zimie i o wiośnie i żeby byli tam przyjaciele Krasnala Barnaby”.
A oto co wymyśliłem:
Zima była tą porą roku, za którą Krasnal Barnaba przepadał najmniej. I wcale nie dlatego, że kiedy spadało dużo śniegu to cała jego leśna chatka znajdował się często w wielkiej śnieżnej zaspie i aby wyjść z domu należało najpierw wykopać sobie przejście, co potrafiło trwać nawet pół dnia. Również nie z powodu doskwierających mu mrozów, bo te Barnaba znosił całkiem dobrze. Codziennie wstawał rano i zaczynał swój dzień od rozpalenia ognia w kominku. Lubił bardzo tę czynność, zwłaszcza chwilę, kiedy w kominku palił się już ogień, kiedy ciepło rozchodziło się po chatce, a on mógł siedzieć twarzą do ognia i wpatrywać się w skaczące płomyki i żarzące się iskierki. Powodem, dla którego nie przepadał za zimą nie były również krótsze dnie i fakt, że szybko nastające ciemności utrudniały prace na świeżym powietrzu.
Głównym powodem tej niechęci był fakt, że rzadko mógł widywać swoich przyjaciół. Niektórzy z nich zapadli w sen zimowy jak choćby Jeżyk Szpileczka. Inni z powodu śniegu i mrozów nie opuszczali swoich norek, a jeszcze inni całymi dniami szukali pod śniegiem pożywienia. Nie było to łatwe zadanie, zwłaszcza, że zima w tym roku była mroźna, a śniegu napadało tak dużo, że nawet sam Barnaba nie pamiętał zimy tak śnieżnej jak ta. Przez całą zimę odwiedzali go jedynie Wróbelek Pióreczko i Króliczek Kicuś, którzy szukając ziarenek czy innych smakowitych przysmaków, wstępowali do chatki Krasnala, aby się ogrzać.
Spotkania te zamieniały się z reguły w dłuższe posiedzenia, podczas których zwierzątka były częstowane przysmakami z piwnicy Krasnala, a sam gospodarz umilał gościom czas swoimi cudownymi opowieściami i przedziwnymi historiami.
W ten sposób upłynęła cała zima i nadeszła ulubiona pora roku Barnaby i większości mieszkańców lasu – wiosna. Dnie stały się dłuższe i cieplejsze, słońce przyświecało pobudzając soki drzew do płynięcia. Śniegi topniały lub stopiły się całkowicie. Gdzieniegdzie pojawiły się pierwsze pachnące cudowną słodyczą krokusy i przebiśniegi. Mieszkańcy lasu wybudzili się z zimowego snu i zabrali za wiosenne porządki. Las znowu zaczął tętnić życiem.
Jednak był jeden wyjątek. Wróbelek Pióreczko, Króliczek Kicuś i Wiewióreczka Puszysia znowu zaczęli regularnie spotykać się pod Wielkim Dębem i jak dawniej świetnie się bawili. Podczas jednej z zabaw w chowanego Kicuś dotarł w pobliże norki Jeżyka Szpileczki i bardzo się zdziwił, ponieważ z norki dochodziło głośnie chrapanie, świadczące o tym, że jej właściciel nadal nie obudził się z zimowego snu. W jednej chwili Kicuś zapomniał o zabawie i pobiegł do przyjaciół, aby im opowiedzieć o swoim odkryciu.
Przyjaciele potraktowali sprawę bardzo poważnie. Udali się do norki Jeżyka i okazało się, że Szpileczka rzeczywiście nadal spał. Zwierzątka nie bardzo wiedziały co tu poradzić, więc udały się po radę do Krasnala Barnaby.
Kiedy Barnaba usłyszał całą opowieść, zamyślił się przez chwilę, zerknął na wiszący na ścianie kalendarz i rzekł strapionym głosem:
– Za trzy dni rozpocznie się maj. Wszystkie zwierzęta obudziły się ze snu zimowego już z miesiąc temu, więc i Szpileczka powinien się już obudzić. Być może zapomniał nastawić swój budzik na wiosenne budzenie, lub też coś w jego norce sprawiło, że ciepło z zewnątrz nie docierało do środka i Jeżyk nadal nie wie, że zima dawno odeszła. Proponuję, abyśmy dali mu jeszcze trzy dni. Jeśli nie obudzi się do maja, wtedy my mu jakoś pomożemy.
Przez cały następny dzień przyjaciele z niecierpliwością zaglądali do norki Szpileczki z dość dużą częstotliwością. Sprawdzali czy nadal śpi, czy też może się już obudził. Przy okazji fascynowali się każdym jego poruszeniem, czy przekręceniem na drugi bok.
Wiadomość o tym, że Szpileczka zaspał i nadal nie zwlekł się ze swojego zimowego legowiska, szybko obiegła cały las. W efekcie, następnego dnia pod norką Jeżyka, oprócz naszych przyjaciół zebrał się całkiem spory tłumek gapiów z całego lasu. Wszyscy zastanawiali się, czy jeżyk obudzi się do maja sam, czy też będzie konieczne budzenie. Mimo, że gwar rozmów przed norką był spory Jeżyk nadal spał jak suseł.
Trzeciego dnia pod norką Szpileczki zebrały się wszystkie niemal zwierzęta z całego lasu. Wszyscy byli ciekawi, w jaki sposób Jeżyk zostanie z zimowego snu obudzony. Wkrótce przybyli Pióreczko, Kicuś i Puszysia. Przecisnęli się przez tłum gapiów i weszli do norki, aby sprawdzić, czy jej właściciel w końcu się obudził. Jednak Szpileczka nadal spał. Przyjaciele oddalili się i poszli porozmawiać z Barnabą. Tam wspólnie ustalili, w jaki sposób obudzą śpiącego przyjaciela.
O godzinie dwunastej – w samo południe, na placyk przed wejściem do norki Jeżyka Szpileczki przybyli Króliczek Kicuś z wielkim bębnem zawieszonym na szyi, Wiewióreczka Puszysia z lśniącą, wypolerowaną trąbą, oraz Wróbelek Pióreczko przytrzymujący skrzydełkami dwa olbrzymie metalowe talerze. Kiedy Barnaba dał znak, że nastało południe, trójka zwierzątek weszła do jeżykowej norki grając na swoich instrumentach najgłośniej jak potrafili. Kicuś walił w bęben z całej siły. Puszysia dęła w trąbkę, a Pióreczko co chwila uderzał talerzem o talerz. Hałas był tak wielki, że niektóre zwierzęta pozatykały sobie uszy, aby nie ogłuchnąć.
Jak potem opowiadano, „nawet umarły by się wtedy obudził”, a co dopiero żyjący. Szpileczka zerwał się na nogi i jak z procy wystrzelił ze swego posłania. Stanął na baczność jak w wojsku i nie do końca wiedząc co się dzieje rozejrzał się dookoła. Kiedy zobaczył trójkę przyjaciół hałasujących wniebogłosy, poczuł na nich wielka złość. Chciał im powiedzieć co o nich myśli i czym prędzej nakrzyczeć, że budzą go w środku zimy, kiedy nagle spostrzegł przez otwarte drzwi, że na drzewach kwitną już kwiaty i zielenią się liście, że trawa jest soczyście zielona, a pośród kwiatów uwijają się pszczoły i motylki. Zrozumiał, że zaspał, i że przyjaciele robią mu tylko przysługą chcąc go obudzić. Przestał się na nich gniewać i zamiast krzyczeć wyszedł przed swoją norkę, aby się lepiej rozejrzeć. Kiedy przekroczył próg swojej norki, nagle usłyszał gromkie wiwaty na swoją cześć. Zdziwił się wielce widząc wokół swojego domku niemal wszystkich mieszkańców lasu.
– Wszyscy się o ciebie martwiliśmy. – powiedział Barnaba witając się z przyjacielem. – A teraz urządzimy na twoją cześć wielkie leśne przyjęcie.
I wszyscy chórem zakrzyknęli „Przyjęcie!”, a potem udali się na wielką polanę gdzie świętowali do późnego wieczora, a zabawy było co niemiara.