Dziś wieczorem postanowiłem utworzyć zupełnie nową kategorię wpisów na swoim blogu. Będą to „bajki na dobranoc”. Często opowiadam dzieciom bajki wymyślone na poczekaniu. Często to One mówią o czym ma być bajka, a ja coś na ten temat wymyślam. Często już następnego dnia nie jestem w stanie powtórzyć tej samej bajki, którą opowiedziałem zeszłego wieczoru – zawodna pamięć ;).
Postanowiłem więc zapisywać co ciekawsze bajki i umieszczać je na blogu. Być może komuś się spodobają na tyle, aby opowiedzieć je własnym dzieciom (własnemu dziecku).
Zachęcam również do komentarzy. Zarówno od tych, którym się spodobają moje bajki, jak i od tych którym nie przypadną do gustu.
A teraz, żeby nie przeciągać dłużej, zapraszam do lektury:
Mądre Jabłko
Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, za siedmioma dolinami; w niewielkiej, drewnianej chatce, w salonie, tuż przy kominku, w swoim bujanym fotelu siedział starszy Pan z siwymi włosami i równie siwą brodą. Siedział i co jakiś czas zamaszyście odpychał się nogami od podłoża, aby wprowadzić krzesło w ruch.
Tuż przed nim na niewielkich stołeczkach, a także bezpośrednio na dywanie przycupnęła gromadka wnucząt. Wszystkie były wpatrzone w twarz staruszka i wsłuchane w płynącą z jego ust opowieść.
A brzmiała ona tak:
„Drogie dzieci, jeśli chcecie to wsłuchajcie się w słowa tej dziwnej historii. Czy zechcecie sobie wyobrazić Sad? Ale nie taki zwykły sad. Spróbujcie wyobrazić sobie Sad przez wielkie „S”. Sad, w którym rosną najwspanialsze jabłonie jakie kiedykolwiek widzieliście. Sad, w którym jabłka są tak dorodne, iż stały się chlubą jego właścicieli. Sad, do którego przybywają kupcy z odległych miast i krain, tylko po to aby te jabłka nabyć.
Jeśli wyobraziliście sobie ten wspaniały Sad, te piękne jabłonie oraz te soczyste, pachnące czerwienią jabłka, to wiedzcie, że jest to obraz Sadu w minionych latach.
W tej chwili na świecie jest środek lata. Jabłka znajdujące się na jabłonce opalają się wystawiając się na działanie cieplutkich promieni słonecznych. To dzięki tym promieniom nabierają co roku swej wspaniałej soczystej barwy. To dzięki słońcu stają się tak słodkie i pachnące.
Tego roku wydarzyło się coś co zakłóciło tę sielankę. Gdy jabłuszka jak zwykle wykręcały swoją najmniej zarumienioną część w kierunku słońca, na jednej z gałązek przysiadł, niesiony wiatrem, niewielki Robaczek. I choć nie miał dużego rozmiaru, to apetyt naprawdę mu dokazywał. Więc zaczął od śniadanka, potem było drugie śniadanko, pierwsze danie, drugie danie, podwieczorek, a potem kolacja. A gdy kończył już przeżuwać ostatni kęs kolacji poczuł, że chyba zbliża się pora na kolejne śniadanko. I wszystko zaczęło się od nowa.
W ten sposób w kilka dni Robaczek zdołał zjeść większą część listków na swojej jabłonce.
Gdy jabłuszka zobaczyły co się dzieje bardzo się przestraszyły. Były bowiem pewne, że gdy zabraknie liści, Robaczek zacznie zjadać również owoce. Jabłka zapomniały więc o słoneczku, zapomniały o tym, co należy robić aby dojrzeć i wyrosnąć na idealne Jabłko. Przez cały czas myślały jedynie o tym, w jaki sposób mogą uratować się przed Robaczkiem. Aż w końcu wymyśliły, że jeśli wszystkie zeskoczą z jabłonki na ziemię to unikną spotkania z żarłocznym robaczkiem.
Jedno tylko Jabłko nie chciało zgodzić się na ten pomysł. Próbowało przekonywać swoich braci i swoje siostrzyczki, aby nie skakali z jabłonki. Tłumaczyło im, że gdy zeskoczą z drzewa, gdy oddzielą się od swojej mamy Jabłonki, to życiodajne soki przestaną do nich dopływać i raz na zawsze utracą szanse na to aby dojrzeć, aby stać się soczystymi, słodkimi jabłkami. Jednak inne jabłka nie chciały go słuchać. Tak bardzo bały się Robaczka. Wkrótce jabłuszka jedno po drugim zaczęły odrywać się od swych gałązek i opadały na ziemię. Po pewnym czasie na Jabłonce pozostało tylko jedno Jabłko. Jabłko, które postanowiło, że nie opuści swej mamy Jabłonki. Ono również bało się Robaczka, jednak postanowiło, że mimo niebezpieczeństwa, zrobi wszystko co w jego mocy, aby dojrzeć.
Tymczasem Robaczek zjadł już większość liści porastających Jabłonkę i coraz bardziej przybliżał się do Jabłuszka. Pewnego razu podszedł tak blisko, że Jabłuszko już myślało, że nadchodzi jego Koniec. Jednak Robaczek, zamiast zjeść Jabłuszko, przycupnął nieopodal i zaczął pleść kokon. Nie było go przez jakiś czas, i Jabłuszko w pełni wykorzystało ten czas wystawiając się na działanie promieni słonecznych. I gdy już myślało, że niebezpieczeństwo całkowicie minęło, kokon zaczął się ruszać i powoli wypełzał z niego dziwny kształt.
„Teraz na pewno mnie zje” – pomyślało Jabłuszko. Jednak ku jego zdziwieniu zamiast Robaczka z kokonu wypełznął przepiękny, mieniący się kolorami tęczy Motyl. Motyl uśmiechnął się do Jabłuszka i wachlując swoimi delikatnymi skrzydełkami odleciał w stronę słońca.
Jabłuszko pozostało samo na czubku drzewa i z każdym dniem stawało się bardziej czerwone, bardziej dojrzałe i coraz bardziej soczyste. Aż w końcu stało się Idealnym Jabłkiem. Żałowało tylko, że nie udało mu się przekonać innych jabłek aby i one pozostały na swoich gałązkach.
Wkrótce nastała jesień. Jabłuszko zostało zerwane i pojechało na jarmark, gdzie zdobyło medal dla najpiękniejszego Jabłka.”
Tak zakończył swą opowieść siwiuteńki starzec z siwą brodą, kiwający się na swoim bujanym fotelu. A wdzięczne wnuczęta podbiegały do niego jedno po drugim, obdarowując całusem na dobranoc. Gdy już wszystkie odeszły do swoich sypialni i cieplutkich posłań, starzec po raz kolejny odepchnął się od podłogi wprawiając w ruch swój fotel. Potem wyjął z kieszeni lśniący i pachnący owoc. Spojrzał na niego. Zamyślił się na niedługą chwilę, aż w końcu powiedział „Idealne Jabłko” i odgryzł solidny kęs.
Pozdrawiam bardzo serdecznie – Sławek Żbikowski
Śliczna bajka. Ciekawa jestem kolejnych
i ciekawa jestem, czy myślałeś już o tym, żeby je nagrywac?
Dziękuję Ci Ewo za uznanie. Jeśli chodzi o nagrywanie to miałem jedno podejście, jednak nie byłem zachwycony jakością tego nagrania i sobie darowałem. Jednak jeszcze to rozważę. Dziękuję za tę myśl.
Dziękuję. Dziś Dzień Jabłka i będę czytać Pana bajkę z uczniami. Wymyśliłam trochę zadań do tekstu. Pozdrawiam