W swojej najnowszej książce, Robert Kiyosaki – moim zdaniem największy autorytet z dziedziny edukacji finansowej, dokonał bardzo interesującego porównania. Opisał on sposób w jaki mieszkańcy Afryki i Azji od pokoleń polują na małpy. Wybierają oni drzewa z dziuplami niewiele szerszymi niż małpia łapa. Wkładają do takiej dziupli orzech i czekają, aż małpa go znajdzie. Kiedy do tego dochodzi zwierze wkłada łapę do środka, chwyta orzech i zaciska na nim dłoń. Jednak otwór jest na tyle wąski aby nie wypuścić łapy wraz z orzechem. Małpa, raz zdobywszy orzech nie ma zamiaru z niego rezygnować – szamocze się, ciągnie łapę, wykręca ja na różne strony. Nadal jednak trzyma kurczowo orzech. Wtedy zjawiają się myśliwi i albo chwytają małpę żywą, albo ja zabijają.
Robert Kiyosaki porównuje nas do takich właśnie małp.
Jak on śmie?!
Otóż:
- 90% naszego społeczeństwa (wszystkich ludzi na świecie), nie posiada odpowiedniej edukacji finansowej.
- 90% ludzi nadal nie dostrzegło, iż era industrialna odeszła, a nastała era informacji.
- Większość nie zdaje sobie sprawy, że obecny kryzys światowej gospodarki to dopiero czubek góry lodowej, a wszystko jeszcze wciąż przed nami.
Większość z nas jak te małpy, tkwi przy starych przekonaniach wyniesionych ze szkoły. Do tego właśnie przygotowuje nas współczesny system edukacji. W szkołach uczeni jesteśmy wielu do niczego nie przydatnych rzeczy, uczymy się jak stać się pracownikami lub w najlepszym wypadku samo-zatrudnionymi. Nie uczymy się za to o tym jak obchodzić się z pieniędzmi, jak inwestować lub budować biznesy.
Najwyższa pora przejrzeć na oczy. Nadeszła pora, aby wypuścić z ręki orzech – zapomnieć o dawnych, nie mających racji bytu we współczesnym świecie, przekonaniach i zacząć zdobywać edukację finansową.
A jak to zrobić?
Jak zrobić ten pierwszy krok?
Najlepiej uczyć się od najlepszych.
Już dziś sięgnij po najnowszą książkę „Finansisty dla normalnych ludzi” – Roberta Kiyosakiego „Niesprawiedliwa przewaga”.
Nie daj się złapać jak małpa, która kurczowo trzyma się swojej zdobyczy. Rozejrzyj się dookoła, otwórz oczy. Orzechy znajdują się wszędzie. Ten, którego trzymasz w ręku, wcale nie jest jedynym, wcale nie jest najlepszym. Świat nie będzie na Ciebie czekał. Świat się zmienia, a Ty musisz zmieniać się razem z nim. W przeciwnym wypadku pojawią się myśliwi, a twoja wizja wolności finansowej zawali się niczym domek z kart.
Przeczytaj najnowszą książkę Roberta Kiyosakiego, zdobądź niesprawiedliwą przewagę i wykorzystaj ją dla własnych celów.
Pozdrawiam gorąco
Sławek Żbikowski
Kiosaki to debil, który posiadł wiedzę, że ludzi można oszukiwać słowami, opowieściami, pustymi obietnicami. I to robi. Nie wierzę, że małpy są tak głupie, jak mówi Kiosaki. To on chce nam powiedzieć, że jak damy mu nasze portfele, to nie będziemy głupi. To działa, no raczej na tych… oo mają IQ w normie. Jak się ma trochę więcej tego czegoś, to widzi się tę manipulację. Ale amerykanie to kupują, jak świeże bułki. U nich bułki są gotowane na parze, dziwne. Jedzenie te dla przeciętniaków też mają podłe. A ekonomia jest prosta i nikt od kreatywnej ekonomi nic nowego nie dodał, tylko fałszował wyniki do wglądu dla osób zainteresowanych. No tak. coś trzeba robić, dobrze, albo mieć układ z władzą i zmuszać ludzi by płacili i tyle.
Witaj. Cieszę się, że masz swoje zdanie na ten temat. I chociaż nie zgadzam się z Tobą, doceniam to, że nie przyjmujesz opinii innych bez ich weryfikacji. Owszem nie wszystko co pisze Kiyosaki w pełni pasuje do realiów naszego kraju. Jednak moim zdaniem jest on autorem, który pomógł wielu osobom. Może nie nauczył ich jak z dnia nadzień z biedaków stać się ludźmi zamożnymi. On robi coś zupełnie innego. On otwiera ludziom oczy. Pokazuje im, że mają inne możliwości niż tylko praca na etacie i czekanie na „upragnioną” emeryturę. Wiem coś o tym, ponieważ gdyby nie książka „Bogaty ojciec Biedny ojciec” nadal żyłbym w marazmie i nie dokonałbym w życiu niczego sensownego. To za jej sprawą dokonało się wiele pozytywnych zmian w moim życiu i zawsze będę wdzięczny Kiyosakiemu za słowa, które trafiły prosto w moje serce i sprawiły, że przejrzałem na oczy.
Zajrzałem do tej książki ponownie. Autor się chwali, coś opowiadania, daje przykłady jak dobrze mu się żyje, bo warto dać maklerowi 3 – 7 %, bo co to jest, jak da nam więcej. Ale, aha on wybrał sobie maklera, który czymś się interesuje /jakimś segmentem rynku akcji, sam ma akcje/. To jako mały inwestor to nie mam możliwości tego zrobić, przepytywać maklerów tak, ale będą kłamać. U nas prawie 100% to pracownicy biurowi, chcący dużo zarobić, a nie mający o tym pojęcia. Sami nie inwestują swoich pieniędzy, bo widzą co się z nimi dzieje. Tak, że prowizję to chętnie, opłaty za prowadzenie rachunku i takie tam, to tak, ale w drugą stronę nic. A rynek akcji w Polsce i raczej na świecie ustawiają wielcy inwestorzy, tu inwestują, cena rośnie /warto sie wtedy dołączyć/ potem wyciągają kasę, większą i kurs spada. Tak manipuluje się wartością walut i to robią wielkie banki. Inwestycja w nieruchomości. Można kupić tanio sprzedać drogo, to jest prawda. Tylko u nas trzeba mieć smykałkę, kupić od państwa po układach, z jakiegoś funduszu kościelnego czy czegoś po cichu, kupić coś gdzieś na zadupiu, i wtedy kłamać innym, że to cudna inwestycja na lata w ziemię, że to złoty grall. To spotykam często. Kupują piach gdzieś na zadupiu daleko za wsią i dzielą, i sprzedają, jako cudną lokatę i że tanio. Jak na ceny w mieście to tanio, jak na piach na zadupiu to drogo, to oszukują, że będzie się miało ziemię, to wakacje grosze, że ludzie będą budować budynki i tedy pod budownictwo sprzeda się taką ziemię dziesięć razy drożej. Ale jak ktoś będzie budował, to w pobliskiej wsi, jak coś to nie ma kanalizacji, wodociągu, prąd pewnie będzie jak się skrzykną oszukani frajerzy. No tak, jakby to było urocze miejsce na mazurach, przy jeziorze, to nie mówiliby o inwestycji w ziemię i kłamstw, a sam właściciel by sprzedał tak te działki. Tu opisuje cudną metodę, On Wie co można zrobić z taką działką i kupuje ją, i sprzedaje komuś kto akurat taką działkę potrzebuje. To też ryzyko, bo tamten może to coś kupić gdzie indziej… . Tak że mieliśmy inne odczucia. Ale zrozumiałem, że pan poczuł energię po przeczytaniu tej książki, zrozumiał, że warto coś robić. To jest prawdą. I to jest bardzo wartościowe i… wtedy ta książka dla takiego kogoś, jak Pan, staje się wyjątkową. U mnie ona taką nie jest, pozdrawiam Panie Sławomirze PS. A autor, moim zdaniem, to zarabia, ale naprawdę pieniądze na tych książkach, a nie opisywanych biznesach, ja tak myślę.
Witam Cię ponownie.
Zgadzam się z Tobą co do tego, że w naszym kraju nie brakuje ludzi, którzy oczekują szybkich zysków. Często posuwają się w tym do stosowania nieuczciwych chwytów. To jest pęd za szybką kasą. Kiyosaki nie zaleca stosowania tego typu zagrywek. Wprost przeciwnie, on nazywa takich ludzi „graczami”, którzy ryzykują swoje (a często także innych) pieniądze. Kiyosaki jest raczej zwolennikiem dochodu pasywnego. Jeśli kupuje nieruchomości, to nie po to, aby sprzedać ją za większą sumę, ale po to, aby ja wynająć i aby najemca spłacał kredyt zaciągnięty na tę nieruchomość. Podobnie jest z akcjami. Jeśli inwestuje w akcje to nie po to, aby je zaraz sprzedać z zyskiem, ale po to, żeby czerpać zyski z dywidendy itp. Za każdym razem chodzi o uzyskanie dodatniego przepływu pieniężnego (może to być kilka dolarów, ale na plus.
Zgadzam się również z tym, że Kiyosaki zarabia pisząc książki. I bardzo dobrze. Jest ekspertem w tym czym się zajmuje i ludzie chętnie kupują jego książki. My często mamy tendencje do tego, aby słuchać opinii ludzi, którzy nie są ekspertami (szwagra, czy sąsiada), a powinniśmy raczej zasięgać rad od kogoś, kto zrobił już to co my zamierzamy zrobić. Wtedy nie popełniamy tych wszystkich błędów, które popełnilibyśmy robiąc wszystko sami i działając metodą „prób i błędów”.
Pozdrawiam Cię i jeszcze raz dziękuję, iż podzieliłeś się ze mną swoją opinią na ten temat.
Sławek