Ostatnio bardzo dużo czasu przebywam poza domem. Większość weekendów spędziłem ostatnio w szkole, cały tydzień spędziłem w delegacji. Poza tym: praca, spotkania itd. Przyznaję, że wszystkie te zajęcia sprawiły, że miałem zdecydowanie mniej czasu dla rodziny. Zarówno dla swoich synów, jak i dla żony. Jedyne co przez cały czas podtrzymuje mnie na duchu, podczas tych wszystkich wyjazdów, jest świadomość, że moja żona i dzieci myślą o mnie i czeka na mój powrót. A potwierdzeniem tego jest olbrzymia radość z jaką mnie witają po powrocie.
W sobotę wracałem z uczelni do domu. Najpierw ponad pięć godzin w ekspresie z Gdańska do Warszawy, a potem przesiadka do pociągu podmiejskiego. W połowie drogi, do pociągu dosiadła się, żona z dziećmi, gdyż wracali ze ślubu koleżanki. Moje dzieci, gdy mnie zobaczyły, narobiły takiego pisku i hałasu, że cały przedział oglądał się, żeby sprawdzić co się dzieje. A ja byłem najdumniejszym z ojców. A jednocześnie przepełniała mnie radość, którą aż trudno opisać.
Takie chwile jak ta z sobotniego wieczoru, przypominają mi o tym, że bycie ojcem to najwspanialsza rola, jaką mężczyzna może pełnić w swoim życiu. Kolejnym etapem, jak przypuszczam, będzie rola dziadka, ale to jeszcze daleka przyszłość :). Rola ojca, jest trudna, jednak im więcej wysiłku w nią wkładam, tym wspanialsze uzyskuję efekty. To właśnie z ojcostwem wiążą się najbardziej wzruszające chwile mojego życia.
Już same narodziny, mojego pierwszego syna, przysporzyły mi wiele wzruszeń, a jednocześnie dały dużo radości. Uczestniczyłem w porodzie. Mogłem wspólnie z żoną przeżywać narodziny nowego człowieka, mogłem być światkiem tej cudownej chwili. Mogłem wspierać żonę w wysiłkach, mogłem trzymać ją za rękę, oddychać i przeć razem z nią. Mogłem również być świadkiem przepięknej chwili, gdy mój syn zrobił pierwszy wdech, a potem gdy wydał pierwszy dźwięk – było to tak wzruszające, że w moich ozach zakręciły się łzy wzruszenia.. Mogłem w końcu przeciąć pępowinę i uczestniczyć w pierwszych badaniach i szczepieniach swojego syna. Były to przeżycia, trudne do opisania, ze względu na ich wzruszający charakter. Jednak, jeśli ktoś spytałby mnie o mój najpiękniejszy dzień w życiu, to bez wahania wskażę właśnie ten dzień. Dzień, w którym byłem świadkiem narodzin własnego dziecka.
Od tamtej pory, moje życie, pełne jest wzruszających chwil związanych z byciem ojcem. Pierwsze ząbki, pierwsze słowa, pierwsze kroczki.
Nigdy nie zapomnę chwili, gdy, przed drugą gwiazdką naszego młodszego syna ubieraliśmy choinkę, a Kacperek nam w tym pomagał. Gdy już skończyliśmy i zapaliliśmy lampki, Kacperek najpierw przez dłuższy czas stał i w milczeniu przyglądał się błyszczącemu drzewku, a potem odwrócił się nagle, zarzucił mi ręce na szyję i powiedział „Tato kocham Cię”.
A potem były narodziny drugiego syna, kolejne cudowne chwile związane z jego pierwszymi postępami, no i oczywiście pierwsze „Tato kocham Cię”.
Dla tych chwil warto żyć, warto się poświęcać, warto przezwyciężać trudności.
Mając tak cudowną rodzinę, aż chce się wracać. Bo wszędzie dobrze, ale w domu, u boku kochających dzieci i żony jest najlepiej.
Pozdrawiam – Sławek