Zastanawiam się, czy słusznym jest przypuszczenie, że dziecko, które ma się gdzie wyszaleć jest grzeczniejsze. Mój syn Kacperek, sprawia sporo kłopotów w przedszkolu. Postanowiłem, więc, że zapisze go na jakieś zajęcia sportowe, aby mógł się porządnie zmęczyć. Pomyślałem, że będzie to ciekawe doświadczenie. Sprawdzimy, czy ilość kłopotów jakie sprawia dziecko, zależy od ilości skumulowanej w nim energii.
Szukaliśmy jakieś dyscypliny, odpowiedniej dla chłopca w wieku sześciu lat. Myśleliśmy o judo, lub karate. Zwłaszcza, że syn zafascynowany jest ostatnio klockami LEGO Ninjago. Ciągle słychać jakieś dziwne odgłosy dobiegające z jego pokoju, jakby leciał tam marnej jakości film karate .
Ostatecznie znaleźliśmy dla niego coś zupełnie innego. Dziś po raz pierwszy Kacperek pójdzie (na próbę), na zajęcia wspinaczkowe. W lokalnej szkole znajduje się ścianka wspinaczkowa i prowadzone są zajęcia dla małych dzieci. Rozmawiałem z trenerem i powiedział, że warto spróbować. „Jeśli da sobie radę i polubi wspinaczkę, to proszę bardzo, jeśli nie będzie mu to odpowiadało, to nic na siłę.” Uważam to za bardo rozsądne podejście i zgadzam się z tą opinią. Dlatego dziś przekonamy się czy Kacperek będzie się wspinał, czy nie. Ciekawi mnie również, czy zmęczenie związane ze wspinaczką spowoduje, że będzie się lepiej zachowywał na zajęciach w przedszkolu.
Postaram się dać Wam znać i napisać, jak się ta próba zakończyła. Czy będzie to wielka pasja, czy też wielkie rozczarowanie. Do usłyszenia wkrótce.
Pozdrawiam