Witam wszystkich po długiej, bo trwającej ponad dwa miesiące przerwie. Przerwa ta nie była zamierzona. A raczej była zamierzona, ale nie na aż tak długo. Początkowo miała potrwać trzy tygodnie, czyli okres wyjazdu wakacyjnego. Jednak po powrocie z zasłużonego wypoczynku miałem zamiar z nowymi siłami i werwą wrócić do pisania. No i rzeczywiście tak miało być. Jednak tuż przed długim, sierpniowym weekendem rozchorowałem się na zapalenie płuc. W efekcie czego przeleżałem w łóżku blisko miesiąc. W końcu wyzdrowiałem i wróciłem do pracy. Mogłem już wtedy napisać jakiś tekst, jednak miałem tak wiele zalęgłości, że nie znajdowałem czasu. A tydzień później zostałem wysłany służbowo do Rosji. Właśnie mija drugi tydzień mojego pobytu w Egoriewsku. Jest to średniej wielkości miasto, sto kilometrów na wschód od Moskwy. Właśnie wczoraj zwiedzałem Moskwę, a ściślej okolice kremla. Wiedziałem, że przyjeżdżając tutaj powinienem spodziewać się pewnych, nie małych zresztą, różnic. Jednak mimo wszystko zdziwiłem się wszędobylską obecnością policji i wojska. W okolicach kremla co chwila znajdują się bramki przez które należy przejść, a policja sprawdza niemal wszystko. To było coś niesamowitego…
No ale nie o Moskwie chciałem dzisiaj pisać.
Zaraz po przerwie wakacyjnej miałem zamiar podzielić się z Tobą swoimi przemyśleniami związanymi z wakacjami. Wyjazd wakacyjny jest bowiem takim okresem, kiedy rodzice mogą spędzić z dzieckiem (lub dziećmi) więcej niż kilka godzin na dzień, czy więcej niż dwa pełne dni w tygodniu. Jest to okres czasu, kiedy spędzamy tydzień, dwa lub nawet trzy tygodnie w gronie rodzinnym. „Tylko ja i rodzina”. Na ten okres wyłączyłem telefon służbowy i odłączyłem Internet. Chciałem, aby był to okres odpoczynku i bycia z rodziną.
Teraz jestem bardzo daleko od swoich bliskich. Znajduję się o dwie godziny lotu samolotem. Wydawałoby się, że „co to są dwie godziny”, a jednak, kiedy u moich dzieci jest 19 i oglądają dobranoc, u mnie jest już 21 i zaczynam szykować się do spania. Dwie godziny różnicy w czasie.
Cieszę się niezmiernie, że żyjemy w czasach niezwykłych osiągnięć technologicznych. W każdej chwili mogę bowiem zadzwonić do żony, lub wysłać jej SMSem wiadomość tekstową. Jeśli chcę to mogę to zrobić za darmo korzystając z bramki SMSowej. Wieczorem kiedy wracam do domu mogę podłączyć laptopa do sieci i rozmawiać z żoną za pośrednictwem skypa widząc się nawzajem na monitorach swoich komputerów. Postęp technologiczny jest wspaniały. To cudowne, że mogę zobaczyć swoich chłopców na żywo za pośrednictwem kamery. To cudowne, że mogę zobaczyć ich uśmiechnięte buzie. To cudowne, że mogę przesłać im buziaki i pomachać na dobranoc. To cudowne… A jednak czegoś w tym brakuje.
Tak, bardzo brakuje mi tych chwil, kiedy przychodzę do domu z pracy a dzieci rzucają się mi w objęcia, a potem wtulają tak cudownie we mnie. Tego uczucia, tego wspaniałego ciepła nie jest wstanie zapewnić żaden cud techniki. Jestem tutaj i tęsknie do swoich bliskich. Tęsknię do żony i do moich urwisów. Już nie mogę się doczekać, kiedy ich znowu będę mógł wyściskać.
Może każdy rodzic od czasu do czasu powinien wyjechać na dwa tygodnie z domu i poczuć co to znaczy rozłąka od ukochanych dzieci. Wtedy może zacznie doceniać jak wielką wartość stanowią uściski, jak ważne jest przytulenie drugiej osoby.
Myślę, że to doświadczenie wzmocni mnie i moja rodzinę jeszcze bardziej. Myślę, że będzie to kolejny milowy kamień jaki mijamy na naszej wspólnej, życiowej drodze.
Pozdrawiam serdecznie.
Sławek