(wiersz dla sepleniących)
Pewna pani na Marsałkowskiej
kupowała synkę z groskiem
w towazystwie swego męza, ponurego draba;
wychodzą ze sklepu, pani w sloch,
w ksyk i w lament: – Męzu, och, och!
popats, popats, jaka strasna zaba!
Mąz był wyzsy uzędnik, psetarł mgłę w okulaze
i mowi: – Zecywiście cos skace po trotuaze!
cy to zaba, cy tez nie,
w kazdym razie ja tym zainteresuję się;
zaraz zadzwonię do Cesława,
a Cesław niech zadzwoni do Symona –
nie wypada, zeby Warsawa
była na „takie coś” narazona.
Dzwonili, dzwonili i po tsech latach
wrescie schwytano zabę koło Nowego Świata;
a zeby sprawa zaby nie odesła w mglistość,
uządzono historycną urocystość;
ustawiono trybuny,
spędzono tłumy,
„Stselców” i „Federastów”
– Słowem, całe miasto.
Potem na trybunę wesła Wysoka Figura
i kiedy odgzmiały wsystkie „hurra”,
Wysoka Figura zece tak:
– Wspólnym wysiłkiem ządu i społecenstwa
pozbyliśmy się zabiego bezecenstwa –
panowie, do góry głowy i syje!
A społecenstwo: – Zecywiscie,
dobze, ze tę zabę złapaliście,
wsyscy pseto zawołajmy: „Niech zyje!”
Konstanty Ildefons Gałczyński
1936
_________________________________________
(wersja dla tych co nie seplenią)
Pewna pani na Marszałkowskiej
kupowała szynkę z groszkiem
w towarzystwie swego męża, ponurego draba;
wychodzą ze sklepu, pani w szloch,
w krzyk i w lament: – Mężu, och, och!
popatrz, popatrz, jaka straszna żaba!
Mąż był wyższy urzędnik, przetarł mgłę w okularze
i mówi: – Rzeczywiście coś skacze po trotuarze!
czy to żaba, czy też nie,
w każdym razie ja tym zainteresuję się;
zaraz zadzwonię do Czesława,
a Czesław niech zadzwoni do Szymona –
nie wypada, żeby Warszawa
była na „takie coś” narażona.
Dzwonili, dzwonili i po trzech latach
wreszcie schwytano żabę koło Nowego Świata;
a żeby sprawa żaby nie odeszła w mglistość,
urządzono historyczną uroczystość;
ustawiono trybuny,
spędzono tłumy,
„Strzelców” i „Federastów”
– Słowem, całe miasto.
Potem na trybunę weszła Wysoka Figura
i kiedy odgrzmiały wszystkie „hurra”,
Wysoka Figura rzecze tak:
– Wspólnym wysiłkiem rządu i społeczeństwa
pozbyliśmy się żabiego bezeceństwa –
panowie, do góry głowy i szyje!
A społeczeństwo: – Rzeczywiście,
dobrze, że tę żabę złapaliście,
wszyscy przeto zawołajmy: „Niech żyje!”