BÓG SIĘ RODZI, MOC TRUCHLEJE
Bóg się rodzi, moc truchleje,
Pan niebiosów obnażony;
ogień krzepnie, blask ciemnieje,
ma granice Nieskończony.
Wzgardzony – okryty chwałą,
śmiertelny – Król nad wiekami!
A Słowo Ciałem się stało
i mieszkało między nami.
Cóż masz, niebo, nad ziemiany?
Bóg porzucił szczęście twoje,
wszedł między lud ukochany,
dzieląc z nim trudy i znoje.
Niemało cierpiał, niemało,
żeśmy byli winni sami.
A Słowo…
W nędznej szopie urodzony,
żłób mu za kolebkę dano!
Cóż jest, czym był otoczony?
Bydło, pasterze i siano.
Ubodzy, was to spotkało,
witać Go przed bogaczami!
A Słowo…
Potem i króle widziani
cisną się między prostotą,
niosąc dary Panu w dani:
mirrę, kadzidło i złoto.
Bóstwo to razem zmieszało
z wieśniaczymi ofiarami.
A Słowo…
Podnieś rękę, Boże Dziecię,
błogosław ojczyznę miłą,
w dobrych radach, w dobrym bycie
wspieraj jej siłę swą siłą,
dom nasz i majętność całą
i wszystkie wioski z miastami.
A Słowo…
Tekst tej kolędy pochodzi spod pióra Franciszka Karpińskiego żyjącego w latach 1741-1825.
Początkowo nosiła ona tytuł „Pieśń o Narodzeniu Pańskim”
a powstała zapewne przed rokiem 1790, ponieważ weszła do śpiewnika religijnego pt. „Pieśni Nabożne”
autorstwa Karpińskiego. Melodia dzisiejsza, zgodna z wersją
zapisaną przez Mioduszewskiego
w „Śpiewniku Kościelnym” w 1838 roku znacznie różni się od pierwotnej.