Dawno, dawno temu…
Był sobie pewien chłopiec. Chłopiec ten miał na imię Darek. Pewnego razu Darek dostał na urodziny akwarium. Ponieważ był jeszcze małym chłopcem, rodzice postanowili kupić mu akwarium niezbyt dużych rozmiarów. Zrobili to dlatego, że nie byli pewni, czy Darek rzeczywiście będzie się opiekował rybkami tak jak to obiecywał. Nie mieli pewności, czy będzie je karmił każdego dnia, czy będzie pomagał w jego czyszczeniu i wymienianiu wody. Nie wiedzieli również czy spodobają mu się zamieszkujący akwarium przyjaciele, czyli rybki.
Tymczasem rybek było pięć. Dwie należały do gatunku gupików. Jeden, a raczej jedna z nich była szarą rybką z kolorowym niezbyt pokaźnym ogonem. Druga była odrobinę mniejsza, bardziej kolorowa i mogła pochwalić się wspaniałym ogonem falującym niczym welon. To właśnie był samiec. Dwie kolejne rybki nazywały się mieczykami. Obydwie były czerwone i miały czarne ogony zakończone dziwnymi wypustkami nazywanymi „mieczami”. To właśnie od tych wypustek wzięła się nazwa tych rybek.
Piątą rybą był glonojad. Był on cały w ciemne łatki. Na grzbiecie miał sterczącą płetwę grzbietową, a z przodu śmieszne wyłupiaste oczy. Darkowi glonojad przypadł bardzo do gustu. Po pierwsze dlatego, że był największą z rybek w jego akwarium, a po drugie, dlatego, że bardzo śmiesznie wyglądał, zwłaszcza w chwilach, gdy przyklejał się do szyby i zajadał porastające ją glony.
Chłopiec potrafił godzinami siedzieć obok akwarium wpatrując się w glonojada. A ten godzinami siedział przyklejony do szyby i w spokoju zjadał swoje ulubione smakołyki.
Pewnego razu Darek i jego mama udali się do sklepu zoologicznego, aby kupić rybkom coś do jedzenia. Nagle chłopiec zobaczył coś co przykuło jego uwagę. Był to niewielki plastikowy zamek, który można włożyć do akwarium jako ozdobę. Zabawka ta przypominała prawdziwy średniowieczny zamek usytuowany na wysokiej skale. Miał kilka wież, z których niektóre kończyły się spiczastymi dachami pokrytymi czerwoną dachówką. Co ciekawe w skale znajdowała się wielka skalna grota.
Darek od razu wyobraził sobie swojego ulubionego glonojada jak wpływa do tej groty i chowa się przed innymi rybkami. Ta scenka tak mu się spodobała, że uprosił mamę, aby kupiła mu ten zamek.
Jeszcze tego samego dnia zamek został umieszczony w akwarium. Darek z wielką dumą obserwował jak jego rybki reagowały na nowy element wyposażenia akwarium.
Ku swojemu wielkiemu zadowoleniu zauważył, że pierwszą z ryb, która zainteresowała się zamkiem był właśnie glonojad. Najpierw przysiadł na jednej z wież i chwilę ją „popróbował”. Potem przepłynął niżej i przyssał się do ściany tuż przy głównej bramie zamkowej. W końcu zauważył grotę skalną i wpłynął do jej wnętrza. Chłopiec był bardzo szczęśliwy. Glonojad zrobił dokładnie to czego chłopiec od niego oczekiwał. Wpłynął do groty aby ukryć się przed innymi rybkami. Tak przynajmniej wydawało się chłopcu.
Z każdym dniem Darek dochodził jednak do przekonania, że jego ulubieniec chowa się nie tyle przed innymi rybkami co przed nim samym. W końcu zaczął przesiadywać w skalnej grocie niemal całymi dniami. Wypływał jedynie od czasu do czasu i to głównie późnym wieczorem lub nocą, gdy chłopiec spał.
Chłopiec posmutniał i coraz rzadziej przychodził oglądać rybki i swojego ulubieńca. Mijały dni, tygodnie, miesiące, a nawet lata. Z czasem chłopiec ograniczył się do karmienia rybek. Sypał im szczyptę pokarmu, zamykał pokrywę akwarium i biegł do swoich zajęć.
A tymczasem glonojad rósł jak na drożdżach. Pewnego razu mama zauważyła, że jest już taki duży, że ma poważny problem aby wypłynąć ze swojej kryjówki. Mama pokazała to Darkowi i wspólnie zadecydowali, że zamek jest już dla glonojada zbyt mały i należy go usunąć z akwarium. Zamek stał się niebezpieczny dla tak dużego glonojada. Mama poczekała więc na chwilę, kiedy glonojad wygramoli się ze skalnej groty, a wtedy wyjęła zamek z wody.
Od tej pory glonojad nie miał gdzie przesiadywać, toteż wrócił na swoją szybę. Jednak teraz był tak duży, że przesłaniał niemal jedną czwartą całej przedniej szyby akwarium. Był teraz naprawdę wielki. A do tego jeszcze wyładniał i stał się naprawdę wspaniałym okazem.
Od tej pory chłopiec znów mógł przysiadywać przy swoim akwarium i przyglądać się wielkiemu cieniowi przyssanemu do szyby.
Czy glonojad był szczęśliwy bez swojego zamku, na którym przez tak długi czas panował niczym król, nie wiem. Wiem jednak, że chłopcu z każdym dniem akwarium i glonojad przysparzają coraz więcej radości.
Wszystko super, tylko pisze się “wieża”
Dziękuję za to spostrzeżenie. już poprawiam.