Padam ze zmęczenia

Witam.

Pisząc te słowa nawet w rękach czuję zakwasy. A ogólniej, to padam ze zmęczenia. Zastanawiacie się zapewne co mnie tak wykończyło?

Owszem, byłem dziś w pracy, jednak poza tym, że musiałem wstać o godzinie szóstej rano, nie odczułem w związku z tym żadnej uciążliwości. Moja praca nie jest na tyle ciężka, żebym mógł powiedzieć, że “padam ze zmęczenia”.

Może dzieci dały mi się we znaki?

W żadnym wypadku. Moi chłopcy byli nad wyraz grzeczni i spokojni (jak na ich możliwości). Więc nie miałem żadnych powodów do złości, czy wysiłku fizycznego z nimi związanego.

Co w takim razie się wydarzyło?

Nie będę Was dłużej trzymał w niepewności. Wraz z rodziną byliśmy wczoraj na działce. Przez sześć godzin dzielnie walczyłem z krzakami, pokrzywami, zielskiem i jeżynami. Już po godzinie, pracy fizycznej w pełnym słońcu, miałem pierwszy kryzys. Napiłem się i wróciłem do dalszej pracy i tak za każdym razem gdy zmęczenie dawało mi się we znaki.

W tym czasie dzieci pomagały mamie rozpalić ognisko, sami ucięli piłką ręczną patyki na kiełbaski, a potem zajęli się pieczeniem. Upiekli nawet dla mnie.

Wracając do domu, czułem się bardzo zmęczony – ledwo powłóczyłem nogami. Mimo to byłem bardzo szczęśliwy. Wspólnie ze swoimi bliskimi spędziliśmy bardzo przyjemnie ten czas. Dzieci mogły zdobyć nowe doświadczenia, jak posługiwanie się piłą, rozpalanie ogniska, czy pieczenie kiełbaski.  Ja z żoną, byliśmy szczęśliwi widząc postępy w oczyszczaniu działki z chwastów i krzaków. Po tych sześciu godzinach, działka zmieniła się nie do poznania. A wszyscy razem czuliśmy radość ze wspólnie spędzonego popołudnia.

Czasem ciężka praca fizyczna może dać człowiekowi wiele radości, pod warunkiem, że ma się odpowiednią motywację do działania i chęci. Wtedy nawet siły się znajdą.

Zauważyłem dodatkowo pewną ciekawą prawidłowość – gdy byłem pochłonięty pracą fizyczną (czyli inną, od tej którą wykonuję na co dzień), mój umysł się oczyścił. Były chwile gdy łapałem się na tym, że wykonuję swoje zajęcia mechanicznie – nie myśląc o niczym. To było jak rodzaj medytacji lub jakiegoś transu.

Teraz już kończę, gdyż jak już zauważyłem, padam ze zmęczenia.

Pozdrawiam – Sławek

PS. Wielkie dzięki dla Marcina i Kasi – Jesteście wspaniali!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *